Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: Gender/klasa i intersekcjonalność - co nam te narzÄ™dzia pozwalajÄ… zobaczyć w Polsce
#1
Weronika napisał/a:
Kacha Szaniawska napisał/a:
Pani Weroniko co Pani rozumie przez dostrzeżenie kobiet niezainteresowanych pojęciem gender przez feminizm?
Zastanawiam się na ile feminizm w polskim społeczeństwie może być przedsięwzięciem włączającym, a nie wykluczającym. Piszemy, że niektóre instytucje (Radio Maryja) korzystają z faktu, że ich słuchaczki nie były przez nikogo dostrzeżone. Moje pytanie miało na celu zastanowienie się jakie działania mogą służyć włączaniu w feminizm grup osób, które do tej pory są dalej niż bliżej.
Mi się wydaje, że należałoby zacząć od "odczarowania feminizmu" - pokazania że "nie taki straszny feminizm jak go malują" (często spotykam się niestety z używaniem terminu: feministka, feminista" jako obelgi.
Dodane przez
Weronika dnia 05-03-2009 19:53
#2
Kacha Szaniawska napisał/a:
"feminizm" to nie tylko dworek, sa organizacje, które zajmują sie kobietami niezainteresowanymi pojęciem "gender", np. Stowarszyszenie Same o Sobie, kobieca sekcja KPIORP, CPK, Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i kilka innych jeszcze organizacji, w których działaja feministki dostrzegajace ubóstwo, dyskryminacje na rynku pracy, brak opieki medycznej i inne problemy, które dotykaja kobiety np. z mniejszych miast
I myślę, że położenie większego akcentu, np. w mediach na taką działalność feministyczną będzie służyć "odczarowaniu" feminizmu.
#3
Weroniko, wydaje mi się, że "na siłę" nie można właczyć nigdzie osób, które tego nie chcą. Musi być motywacja zainteresowanej osoby, chęć. Ewentualnie można mówić o szerszym upowszechnianiu wiedzy o feminizmie, ale chyba to się już dzieje na sporą skalę.
#4
"Feministka" owszem funkcjonuje jako obelga (dr Mizielińska, kiedy się zeźliła, twierdziła wręcz, że feministki są najbardziej wykluczoną grupą społeczną w Polsce), natomiast istnienia feministów w tym dyskursie się nie zauważa... Jak już trzeba jakoś wyzwać faceta związanego z ruchem, to typowałabym, że padnie np. bardziej tradycyjna "ciota"...
Żarty na bok i co do wieku emerytalnego: zgadzam się co do tego, że kobiety z niższych klas mają dość swojej pracy i tęsknią za emeryturą, ale mimo wszystko czy działają na swoją korzyść? Przecież przy ogólnie zarobkach niższych ze względu na klasę i płeć oraz krótszym stażu pracy emerytura takich kobiet koniec końców będzie już drastycznie niska...
Czy ktosia wie, jak wygląda w tej chwili kwestia zabezpieczenia emerytalnego dla kobiet, które nigdy nie pracowały "oficjalnie" i zajmowały się domem?
#5
Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
Chyba chodzi przede wszystkim nie o to, jak nas postrzegają (bo to mi właśnie pachnie feminizmem jako lobbingiem politycznym), ale to, czy się rozwijamy, czy reagujemy dostatecznie szybko na przemiany rzeczywistości społecznej i czy umiemy ją rozumieć, przewidywać. Tak się coraz częściej dzieje.
Ale co w takim razie z tymi którzy z góry odrzucają działania sygnowane przez feministki, tylko dlatego, że są "sygnowane" jako feministyczne?
Dodane przez
Weronika dnia 05-03-2009 20:02
#6
Marzeno, masz rację, nie myślałam o przekonywaniu nikogo na siłę. Myślę, że dzieje się wiele dobrych rzeczy w upowszechnianiu myśli feministycznej, próbuję się zastanowić, na można to robić na większej ilości obszarów.
Katarzyno, co masz na myśli "czy umiemy ją rozumieć, przewidywać. Tak się coraz częściej dzieje.?"
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:04
#7
Weronika napisala: zastanawiam się jakie są szanse na to, żeby kobiety (na przykład te niekoniecznie zainteresowane pojęciem gender) były dostrzeżone przez feminizm? Bo myślę, że warto, żeby to się stało.
problem takze w tym, ze feminizm w roznych miejscach swiata troche odchodzi od kategorii gender, bo zostala odpolityczniona (zredukowana do formalnej rownosci) przez gender mainstreaming ( o czym wiecej na ostatniej sesji) . gdzie indziej (ale takze u nas) problem w tym, ze gender bardzo mocno zostalo zamkniete w wirtualnym swieice reprezentacji, dyskursu, symboli, a przez to oderwane od materialnosci
Edytowane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:05
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:11
#8
"Feministka" owszem funkcjonuje jako obelga - a mnie sie wydaje, ze feminizm wszedl do publicznego dyskursu w konkretnych politycznych okolicznosciach walki z PIS. Wczesniej tylko nieliczne osoby identyfikowaly sie w ten sposob w publicznym dyskursie. Teraz mamy stan nierozroznialnosci pojeciowej i poitycznej miedzy ruchem feministycznym a ruchem kobiet
A obelgami to bym sie w ogole nie przejmowala, dlaczego chcemy byc takie dostosowane, posluszne, grzeczne, przyznam, ze takie gesty, jak np pokazywanie ze feministki maluje paznokcie czy spelniaja jakieÅ› tam kryteria urody wydaja sie zabawno-smutne, w sensie, ze reprodukuja posluszenstwo (co nie znaczy ze mam cos przeciwko malowaniu paznokci)
Edytowane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:32
#9
Kacha Szaniawska napisała:
zdaje się, że jesli zyja dłużej od swoich mężów (a zazwyczaj żyją) przejmuja część jego emerytury (ok.60%-70%), warunek: musiały zyc w formalnym związku małżeńskim
Nieco szokujące. Czyli pewna grupa zostaje skreślona?
Mam wrażenie - nie wiem, czy nie stereotypowe - że konkubinaty są częstsze na tzw. marginesie społecznym. Choć akurat tym problemem politycy i tak nie potrafią się zająć...
Dodane przez
Weronika dnia 05-03-2009 20:13
#10
To rozumiem. Myślałam o przykładzie na kawałek rzeczywistości, którą polski feminizm przewiduje, tak jak piszesz. Pytam, bo w głowie mam masę przykładów na rozumienie rzeczywistości społecznej przez polski feminizm, a chętnie zweryfikuję swoją opinię, że też polski feminizm potrafi przewidzieć i działać wcześniej.
#11
A obelgami to bym sie w ogole nie przejmowala, dlaczego chcemy byc takie dostosowane, posluszne, grzeczne, przyznam, ze takie gesty, jak np pokazywanie ze feminista maluje paznokcie czy spelniaja jakieÅ› tam kryteria urody wydaja sie zabawno-smutne, w sensie, ze reprodukuja posluszenstwo (co nie znaczy ze mam cos przeciwko malowaniu paznokci)
Naszczeście zupełnie nie o tym i nieo takim odczarowaniu feminizmu myślałam
#12
Ewa_Ulinska napisał/a:
Kacha Szaniawska napisała:
zdaje się, że jesli zyja dłużej od swoich mężów (a zazwyczaj żyją) przejmuja część jego emerytury (ok.60%-70%), warunek: musiały zyc w formalnym związku małżeńskim
Nieco szokujące. Czyli pewna grupa zostaje skreślona?
Mam wrażenie - nie wiem, czy nie stereotypowe - że konkubinaty są częstsze na tzw. marginesie społecznym. Choć akurat tym problemem politycy i tak nie potrafią się zająć...
A ja w swej naiwności myślałam, że dostają najniższą stawkę emerytalną, niezależnie od związków w jakie wchodziły
#13
Kacha Szaniawska napisał/a:
kobiety, które nie pozostawały w związkach małżeńskich tak, otrzymuja najniższą stawke emerytalną
Uff. Wróciła mi wiara w Polskę.
Kacha Szaniawska napisał/a:
związki partnerskie poza tym polskim politykom kojarza sie głównie z rejestrowaniem związków jednopłciowych
Chyba nie twierdzisz, że w ustawie o związkach partnerskich o to NIE chodzi? Owszem, byłabym za uwzględnieniem konkubinatów hetero - ale póki co pary hetero zawsze MOGĄ wziąć ślub, geje i lesbijki nie mają ŻADNEJ możliwości legalizacji związku. I to trzeba zmienić.
Byłabym za tym, żeby nie próbować iść na całość, tylko na razie związki bez prawa do adopcji (chyba że prawa rodzicielskie do dzieci współpartnera/-ki), z niższymi niż u małżeństw przywilejami podatkowymi, a o małżeństwa homoseksualne walczyć, kiedy zmieni się mentalność (a ja naprawdę wierzę, że ona się zmieni, także taka skromna, "kompromisowa" ustawa o związkach partnerskich działałaby tu korzystnie). Ale uwzględnienie tylko par hetero byłoby już zbyt daleko idącym "złagodzeniem" projektu.
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:35
#14
chcialabym dodac jeszzcze jeden aspekt/wymiar, mianowicie kwestie odpowiedzialnosci i reprezentacji. Jesli w dyskursie publicznym pada wypowiedz w imeniu wszystkich kobiet (niesławne My radykalne feministki) to z tym wiaze sie pewna polityczna i specyficznie feministyczna odpowiedzialnosc wobec kobiet w imieniu ktorych sie mowi, szczegolnie kobiet, ktore nie maja dostepu do publicznego dyskursu
Edytowane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:35
#15
Kacha Szaniawska napisał/a:
niestety projekty ustaw o związkach partnerskich odkładane są, jak kwestie np. aborcji czy powszechnej dostepności opieki medycznej "na wieczne potem", związki partnerskie poza tym polskim politykom kojarza sie głównie z rejestrowaniem związków jednopłciowych, a to od razu z adopcją dzieci, co niestety nadal nie mieści sie w głowie większości społeczeństwa
Kościołowi katolickiemu również zmiany nie byłyby na rękę
#16
Żeby zwiększyć szanse takiej ustawy na przejście.
Dodane przez
Megi dnia 05-03-2009 20:49
#17
EwaCh napisał/a:
"Feministka" owszem funkcjonuje jako obelga - a mnie sie wydaje, ze feminizm wszedl do publicznego dyskursu w konkretnych politycznych okolicznosciach walki z PIS. Wczesniej tylko nieliczne osoby identyfikowaly sie w ten sposob w publicznym dyskursie.
"esencjalizujÄ…ce slogany" rozwijajÄ… strategie oporu
To jedyny pozytywny aspekt PiS - może wreszcie masy aktywizują się na zasadzie "jestem przeciwko" i wreszcie ludzie zaczną się zastanawiać nad tożsamością polityczną. Liczę na dużą frekwencję w tych wyborach
Dodane przez
katdulak dnia 05-03-2009 20:51
#18
Magdalena Dunaj napisał/a:
nierównośc klasowa jest też widoczna w dostepir do edukacji, kobiety wiejskie posiadajace wykształcenie co najwyżej średnie nie sa w stanie zrozumiem dużej częsci tekstów ktore czytają w gazetach. jak w takim razie majaz rozumieć kwestię gender? idea, że jest jeszce cos innego niż płeć biologiczna jest dla nich nieomal nie do pojecia. jak zatem maja one wyjśc poza krąg swojej swiadomości w kobiecym genderze? dla nich z kolei swiadomośc klasowa jest czymś oczywistym - bo wiedzą i na co dzień doświadczają bycia niżej niżnp. kobiety miejskie
jeśli chodzi o świadomość klasową to rzeczywiście doświadczając czegoś (opresji/dyskryminacji) łatwiej jest to zobaczyć - być może trudniej to nazwać. Uważam, że taka sama sytuacja ma miejsce kiedy mówimy o gender. Każda/każdy z nas ma gender, kobieta wiejska też ma płeć psychiczną/kulturową/społeczną czy jakkolwiek to nazwiemy, więc myślę, że nie miałbyproblemu ze zrozumieniem tego zwłaszcza jeżeli miałyby możliwość uczestniczenia w jakimś warsztacie (dużo do zrobienia
!) lub gdyby miały dostęp do literatury/artykułów napisanych przystępnym językiem. Myślę, że BARDZO WAŻNE jest żeby o genderze pisać prostym, przystępnym językiem z jak największą ilością przykładów. To nie jest łatwe, ale jest o zrobienia. Reasumując, myślę, że przytoczona przez Ciebie wiejska kobieta z małą świadomością genderową, może bardzo dużo zrozumieć jeżeli tylko bedzie miała taką możliwość. Tylko kto to opublikuje w takim przystępnym źródle jak np lokalny dziennik... tu widzę największy problem.
#19
A ja niestety mam obawy, że wróci do poziomu bliższego tej niesławnie niskiej frekwencji sprzed rządów PiS. W 2007 r. ludzie się rzeczywiście zmobilizowali, bo większość miała PiS-u po uszy. Ale teraz? Kryzys jak kryzys, ale w polityce wewnętrznej taka błoga stabilizacja...
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:58
#20
" wiejska kobieta z małą świadomością genderową" - malą? mam problemy z ocenami stopnia swiadomosci genderowej, zwlaszcza o hierarchie wiedzy/wladzy z tym zwiazane, ale nie tylko, jak pisalam gender np w wersji stereotyp, czy gender jako zamiana z kategoria kobiety (pisala o tym Joan Scott) to takze odpolitycznianie feminizmu. A neoliberalne nowe zniewolenie kobiet za pomoca gender rmainstreaming? Mnie sie wydaje ze rzeczniczki takiego gender rmainstreaning albo maja mala swiadomosc, albo mocno wyartykulowany wlasny interes vis a vis zarobki grantowe
Edytowane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 21:09