Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: Praca domowa czy praca na rzecz mężczyzn?
#1
mam problem z tą pracą domową. Przeciez meżczyzni także ją wykonują, tylko że czego innego dotyczy i może przy mniejszym nakładzie pracy (oprzyrządowanie domu, naprawa pralki, zlewu i innych usterek, tapetowanie, koszenie trawy..... fakt tego nie robi się dzień w dzień) i to również jest praca nieodpłatna, przynajmniej dopóty, dopóki nie korzystamy z usług jakiejs zewnętrznej firmy...
Dodane przez
Przemek dnia 18-06-2009 19:13
#2
Z prestiżem prac domowych chyba nie jest tak prosto. S. Walczewska, pisząc o "matriarchacie domowym", zwracała uwagę, że np. obowiązek przygotowania posiłków daje też kobietom władzę.
Dodane przez
Przemek dnia 18-06-2009 19:17
#3
Ogólnie chyba coraz więcej usług i dóbr ulega urynkowieniu. Tam, gdzie wycofuje się patriarchat, jego miejsce chętnie zajmuje rynek.
#4
Katarzyno - tak. Zgoda. Ale większy prestiż tej pracy nie zmienia faktu, że jest ona także nieodpłatna. Poza tym to się zaczyna zmieniać. i to można zmienić - wprowadzając choćby dyżury zmywania obejmujące męskich członków rodziny. Nie widzę innej alternatywy i nie wyobrażam sobie by miano mi płacić za to, że ugotuję obiad dla reszty domowników...
Dodane przez
Przemek dnia 18-06-2009 19:20
#5
Czy w ogóle postulat wynagradzania pracy domowej nie jest prostą drogą do dalszej ekspansji kapitalizmu?
#6
Agata Czarnacka napisał/a:
z moich doświadczeń z kolei wynika, że w tym obszarze również coraz częściej zwracamy się do specjalistów, tym bardziej że nie ma już tradycji szkolenia dzieci (synów) w takich pracach, a kontakty stają się, przeciwnie, coraz bardziej skomplikowane i chłopcy sobie z nimi po prostu nie radzą...
prawda (chłopak mojej siostry nie poradził sobie z tapetowaniem jej pokoju - tapety trzeba było zrywać i od nowa kłaść...) ale ta nieporadność dotyczy także coraz częściej kobiet w pracach stereotypowo kobiecych - jak gotowanie, pranie, robienie na drutach i w ogóle szycie, czy nawet zmywanie (zastępują nas zmywarki...)
Dodane przez
Przemek dnia 18-06-2009 19:32
#7
Przypomina to wszystko mechanizm błędnego koła. Hartmann wydaje się sądzić, że patriarchat z kapitalizmem nie łączą się na zasadzie konieczności (skoro patriarchat współistniał np. z feudalizmem), ale gdzie właściwie można dostrzec wyjście z tego błędnego koła?
Dodane przez
Przemek dnia 18-06-2009 19:42
#8
O ile z uwagą o protosystemie patriarchalnym mogę się zgodzić, o tyle prawdopodobieństwo "światowej rewolucji", która miałaby wszystko zmienić trudno mi uwierzyć. Dynamicznie rozwijające się państwa np. Chiny jakoś nie są areną specjalnie silnych dążeń do rewolucji antykapitalistycznej czy antypatriarchalnej.