Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: groźna "logika tożsamoÅ›ci"

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 19:06
#1

Logika tozsamosci to ogląd świata z perspektywy kartezjanizmu. Bezstronnść nie jest możliwa choćby przez fakt że nie ma czegos takiego jak obiektywny, "znajdujący się poza" punkt widzenia.

Dodane przez luciferilla dnia 14-05-2009 19:15
#2

"Czy bezstronność w ogóle jest możliwa?" => poszukiwania "bezstronności" należałoby ulokowac gdzieś obok szukania "obiektywnej prawdy" ... bo jeżeli istnieje prawda, to istnieje też bezstronna jej reprezentacja... ale tu dociera, według mnie do problemu podmiotowości w ogóle ... według mnie bezstronnośc jest utopią, tak jak utopią jest wyabstrachowywanie umysłu w kartezjaniźmie. To dylemat także w naukach społecznych, które nie mogą się od niego uwolni, a praz to niepotrafią się bezapelacyjnie i jasno ukonstytuowac. Dlatego, jedno i drugie wydaje się mi utopią, aczkolwiek są to pojęcia bardzo niebezpieczne, w rękach tych, którzy je sobie zawłaszczają

Dodane przez Przemek dnia 14-05-2009 19:17
#3

Bardziej niż o kartezjanizm Young chodzi chyba o kantyzm z jego uniwersalistyczną etyką opartą na imperatywie kategorycznym.

Dodane przez Przemek dnia 14-05-2009 19:23
#4

Może problemem nie jest sama uniwersalność, ale sposób w jaki się do niej dochodzi, tzn. czy przez mit bezstronnego obserwatora, czy przez ustalenia w ramach nieograniczonej debaty.

Dodane przez luciferilla dnia 14-05-2009 19:29
#5

Jak zatem określic uniwersalnośc? Jaki jest jej cel, czy bedac wytworem arbitralnego obserwatora czyli jej kreatora de facto, czy też debaty, a zatem konsensusu... pewnego konsensu - a zatem usrednienia?

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 19:36
#6

czy chodzi ci Przemku o arbitralne przyjęcie w drodze debaty jakiegoś punktu widzenia/ decyzji za uniwersalny właśnie?

Dodane przez Przemek dnia 14-05-2009 19:42
#7

Myślę, że uniwersalność mogłaby polegać na tym, że w toku dyskusji ustalamy, wokół jakiego/czyjego celu/problemu możemy się w danym momencie zjednoczyć, ze względu na aktualny kontekst, możliwości działania itp. Nawet jeśli niekoniecznie jest to cel/problem nas wszystkich.

Dodane przez Megi dnia 14-05-2009 19:44
#8

luciferilla napisał/a:
Jak zatem określic uniwersalnośc? Jaki jest jej cel, czy bedac wytworem arbitralnego obserwatora czyli jej kreatora de facto, czy też debaty, a zatem konsensusu... pewnego konsensu - a zatem usrednienia?


Luci, uniwersalizm=uśrednienie. A więc wyrzucenie poza nawias Innych. Po co określać jakąkolwiek "normę"? Jaki jest jej cel?

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 19:47
#9

Megi ale czy tworzenie norm nie jest konieczne do działania?

Dodane przez luciferilla dnia 14-05-2009 19:51
#10

Zgadzam się z Przemkiem, że taka, idea dialogu prowadzi do wypracowania wspólnego celu i dążenia, zastanawia mnie tylko, dlaczego należy nazywa tę kategorię uniwersalnością?
wynik dyskusji to pewna umowa czy umowa może aspirowa do kategorii uniwersalności???

Dodane przez luciferilla dnia 14-05-2009 19:54
#11

Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
Megi - ale normy są potrzebne też po to, żeby innych nie odrzucać. Tutaj może ptrzykładem jest - mająca bardzo wiele wad - polityczna poprawność. Wolność wypowiedzi nie rodzi się z tego, że wszyscy się wypowiadają, ale właśnie z porządku, umożliwiającego wszystkim wypowiedź.


Zgadzam się, tak jak nie można nazwa dyskusją czegoś co nie miałoby swoich ram, tak samo też świat pozbawiony pewnych kategorii...byłby chaosem

Dodane przez Przemek dnia 14-05-2009 19:55
#12

Może uniwersalność rzeczywiście nie jest tu najlepszym słowem, ale w sumie oznaczałaby ona tylko, że się wszyscy (o ile to możliwe) wokół czegoś/kogoś jednoczymy

Dodane przez Magdalena Dunaj dnia 14-05-2009 19:58
#13

problemem logiki tożsamości jest to, że po prostu nie dopuszcza róznorodności, young mowi o "totalizującym efekcie" i chyba to jets najwieksze zagrożenie. Nie wystarczy, ze powiemy - istnieje pokusa, żeby absolutnie wszyscy mysleli tak samo jak my. A ten efekt totalizujący osiaga się wlasnie poprzez odcielesnienie

Dodane przez luciferilla dnia 14-05-2009 20:01
#14

Myślę, że problemem nie do przejscia w takiej społecznej dyskusji, której cechą miałaby byc inkluzywnosc, jest to, ze wiele z pogladów w niej reprezentowanych aspiruje do bycia natchnionymi, ontologicznymi w swojej pewnosci.
Dlatego pytaniem otwartym jest dla mnie jeszcze nadal czy kobiety w polsce dzisiaj, ale takze inne dyskryminowane w dyskursie lub chocby bycie społecznym grupy muszą weryfikowac i konstytuowac swój status quo w społecznym dyskursie?

Dodane przez Przemek dnia 14-05-2009 20:02
#15

Moim zdaniem - i tak to też ujmuje Young - jedynym stałym kryterium powinna być dążność, żeby nie wykluczać

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 20:04
#16

a gdyby rozumieć uniwersalność odpodmiotowo jako to co ważne, najważniejsze dla mnie i dla tych z którymi się identyfikuję

Dodane przez Przemek dnia 14-05-2009 20:05
#17

Nie wykluczać, tak o tym pisze Young, to nie odrzucać z zasady żadnych tematów do dyskusji, przemyślenia, ewentualnej realizacji

Dodane przez Magdalena Dunaj dnia 14-05-2009 20:07
#18

Wykluczać - tworzyc dychotomię mówi young. swoja drogą to ciekawe, że dążąć do jendości tworzymy podział. nie sam podzial jest wazny ale ocena. No i zawsze jest pytanie kto i dlaczego jej dokonuje

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 20:08
#19

Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
No tak, jako zadsada to jest świetne, ale co mamy zrobić z ideą niższości Czarnych? Nie odrzucać, niech sobie KKK to głosi?
możesz sobie ją odrzucać a ona i tak będzie funkcjonować w niektórych środowiskach

Dodane przez Przemek dnia 14-05-2009 20:09
#20

Co innego dopuścić kogoś do dyskusji, co innego zgodzić się na realizację czyichś -np. członków KKK- celów.