Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: uniwersalne obywatelstwo jako "filozoficzna kodyfikacja mÄ™skiego doÅ›wiadczenia"

Dodane przez Megi dnia 14-05-2009 20:08
#1


Jakie są przejawy wykluczenia kobiecego, a gloryfikacji męskiego doświadczenia w polityce?

Jakie aspekty kobiecego doświadczenia powinny zostać wprowadzone do polityki?

Czy ruch feministyczny w Polsce przyczynia się do uwzględnienia politycznej swoistości kobiet czy raczej działa na rzecz homogenizacji, utożsamienia doświadczenia męskiego i kobiecego?


Moim zdaniem, najbardziej prywatną przestrzenią jest ciało. Każda próba ograniczania jego potrzeb lub dostosowywania ich do jakichś innych ("wyższych"?) celów pokazuje uniwersalistyczne uzurpacje.

Pierwszy etap w rozwoju/przebudowie/upadku podmiotu powinien być rozpatrywany z perspektywy ciała właśnie. Inne jest doświadczenie kobiece, inne męskie.

Dlatego z punktu widzenia państwa (np.służby zdrowia) każda osoba (organizm) ma prawo do indywidualnego traktowania. Uniwersalistyczne zapędy pozbawiają jednostkę jej podstawowych praw.

Jeśli państwo chce mieć nowych obywateli, musi wspierać te jednostki, które inwestują swoim ciałem najwięcej, np. przez rodzenie nowych obywateli. Płatne urlopy wychowawcze itp.

Nie czas i miejsce na rozwijanie tej popularnej dyskusji. Chciałam tylko tym małym argumentem pokazać, że kwestia ciała jest podstawowa. Zarówno w kwestii podmiotu, jak i instytucji państwa.

Jeśli wszystkie potrzeby ciała są zaspokojone - możemy być spokojni o wszystko inne.

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 20:18
#2

"Jeśli państwo chce mieć nowych obywateli, musi wspierać te jednostki, które inwestują swoim ciałem najwięcej, np. przez rodzenie nowych obywateli. Płatne urlopy wychowawcze itp. " - to jest szantaż

Dodane przez EwaCh dnia 14-05-2009 20:23
#3

Mag, czy nie zgodzisz sie jednak, ze kiedy mowimy z pozycji wykluczenia, to trzeba sie chwytac roznych dyskursywnych taktyk, podwazania systemu na jego wlasnych warunkach, parodii, szantazu - bo stosunki sil tak nierowne

Dodane przez Megi dnia 14-05-2009 20:23
#4

magdalenaO napisał/a:
"Jeśli państwo chce mieć nowych obywateli, musi wspierać te jednostki, które inwestują swoim ciałem najwięcej, np. przez rodzenie nowych obywateli. Płatne urlopy wychowawcze itp. " - to jest szantaż


Ale w tym jakaś nadzieja na wyrównanie szans kobiet na rynku pracy...

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 20:27
#5

EwaCh napisał/a:
Mag, czy nie zgodzisz sie jednak, ze kiedy mowimy z pozycji wykluczenia, to trzeba sie chwytac roznych dyskursywnych taktyk, podwazania systemu na jego wlasnych warunkach, parodii, szantazu - bo stosunki sil tak nierowne
po rpostu nie chcę by moje ciało było traktowane jako maszynka do rodzenia dzieci, a rodzenie dzieci jako służba państwu...

Dodane przez EwaCh dnia 14-05-2009 20:35
#6

to ciekawy punkt wyjscia, bo kiedy zadamy pytanie jak to jest mozliwe, ze panstwa moze nam narzucac rodzenie dzieci i moze nas integrowac czy wizac z panstwem przez redukcje do roli reprodukcyjnej, to narzucanie jest mozliwe dlatego, ze panstwo jest patriarchalne. Nie moze jednak tego skutecznie robic bez naszego przyzwolenie czy posluszenstwa

Dodane przez Megi dnia 14-05-2009 20:37
#7

magdalenaO napisał/a:
EwaCh napisał/a:
Mag, czy nie zgodzisz sie jednak, ze kiedy mowimy z pozycji wykluczenia, to trzeba sie chwytac roznych dyskursywnych taktyk, podwazania systemu na jego wlasnych warunkach, parodii, szantazu - bo stosunki sil tak nierowne
po rpostu nie chcę by moje ciało było traktowane jako maszynka do rodzenia dzieci, a rodzenie dzieci jako służba państwu...


Rozumiem, o czym mówisz.

Ale jeśli już państwo tak traktuje kobiece ciała, to niech wspiera ten fakt ekonomicznie. Z drugiej strony, wszystkie kobiety, które chcą mieć/mają dzieci powinny być doceniane pozytywnie (przede wszystkim ekonomicznie), aby ich szanse były równe, tak jak kobiet bez dzieci oraz mężczyzn z dziećmi lub bez.

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 20:40
#8

Megi to raczej kobiety bez dzieci są traktowane nierówno - społecznie postrzega się je jako "wybrakowane"

Dodane przez luciferilla dnia 14-05-2009 20:46
#9

Rozumiem, o czym mówisz.

Ale jeśli już państwo tak traktuje kobiece ciała, to niech wspiera ten fakt ekonomicznie. Z drugiej strony, wszystkie kobiety, które chcą mieć/mają dzieci powinny być doceniane pozytywnie (przede wszystkim ekonomicznie), aby ich szanse były równe, tak jak kobiet bez dzieci oraz mężczyzn z dziećmi lub bez.[/quote]

To jest rzeczywiscie, że tak powinno byc i jest w takich panstwach jak Niemcy, czy w skandynawii... ale u nas cały czas Matka Polka powinna rodzic dzieci, bo tak ja Pan Bóg stworzył...i dlatego najpierw trzeba przejscproces chyba uwolnienia się od tego wykluczenia... trzeba dopełni wizerunek pełnowartościowej kobiety i go "odmonoteizowac"

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 20:46
#10

Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
Magdaleno O, Megi. Zauważcie, że wchodzimy tu (czy wchodzicie) w spór, który określić można jako "dziel i rządź". Kościół za weybrakowane uważa kobiety bez dzieci, pracodawcy - te z dziećmi. Ogólnie i jedni i drudzy uważają, że kobiety należy do czegoś zmuszać, dzielić na lepsze i gorsze itd. Chodzi o umknięcie tej logice
Zgadzam się, ale nie umkniemy tej logice zachęcając kobiety do rodzenia dzieci, ani im to utrudniając. to czy chcę mieć dzieci czy nie, nie powinno być przedmiotem zainteresowania państwa, co innego ich posiadanie

Dodane przez Megi dnia 14-05-2009 21:03
#11

magdalenaO napisał/a:
Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
Magdaleno O, Megi. Zauważcie, że wchodzimy tu (czy wchodzicie) w spór, który określić można jako "dziel i rządź". Kościół za weybrakowane uważa kobiety bez dzieci, pracodawcy - te z dziećmi. Ogólnie i jedni i drudzy uważają, że kobiety należy do czegoś zmuszać, dzielić na lepsze i gorsze itd. Chodzi o umknięcie tej logice
Zgadzam się, ale nie umkniemy tej logice zachęcając kobiety do rodzenia dzieci, ani im to utrudniając. to czy chcę mieć dzieci czy nie, nie powinno być przedmiotem zainteresowania państwa, co innego ich posiadanie


Luci, przedmiotem zainteresowania państwa powinny być każde przejawy nierówności i słabości społecznej. Jesli kobiety są wykluczane/opłacane gorzej/zwalniane z pracy dlatego, że "ich ciało rodzi dzieci", to jest bardzo nie fair. Chodzi mi o takie dowartościowanie.

Zmuszanie/wykorzystywanie ciał (tutaj: do rodzenia lub zakazu posiadania dzieci) jest przemocą: społeczną, ekonomiczną itd. Zachowanie "na przekór mamie odmrożę sobie uszy", czyli jak chcą mnie zmusić , to ja zrobię coś przeciwnego - jest też graniem w przemoc, bo paradoksalnie pozbawia wolności.

Dodane przez luciferilla dnia 14-05-2009 21:07
#12

Megi, ok rozumiem i zgadzam się, wszystko jest kwestią pewnych zaakceptowanych przez państwo standardów, myślę, że to one właśnie wymagają sporo pracy...

Dodane przez magdalenaO dnia 14-05-2009 21:24
#13

Megi, tylko że jeżeli kobieta nie chce miec dzieci to niekoniecznie czyni to na zasadzie "na przekór mamie odmrożę sobie uszy".