Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: PuÅ‚apki wykluczenia

Dodane przez Przemek dnia 30-04-2009 19:23
#1

Zaczynając od końca, to chyba katoliczki nie są przez polski ruch feministyczny reprezentowane. Inna sprawa, czy chciałyby być reprezentowane. I czy feminizm musi reprezentować wszystkie kobiety, nawet te deklarujące, że się z nim nie identyfikują?

Dodane przez Przemek dnia 30-04-2009 19:34
#2

Jasne, pewne postulaty feministek odnoszą się też do katoliczek, ale problem chyba, w tym, że one raczej nie mają takiego przekonania. A może gdyby miały, mogłyby włączyć się do ruchu i go wzmocnić?

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 19:47
#3

Dla Spelman podwazenie 'uniwersalnej kobiety' to kwestia spojrzenia przez pryzmat gender i rasy - ale juz nie ma tu klasy...Butler robi natomiast dziwny gest au rebours, zarzuca swoim amerykanskim siostrom uniwersalizm, ale sama gestem tej krytyki wyklucza z amerykanskiego feminizmu kobiety czarne, kolorowe (women of color) czy lewicowe feministki, ktore od dzisiatek lat pisaly o rasie i klasie. Vide teksty w naszej bibliotece online. Gender Trouble pisany w koncu lat 1990, co raczej swiadczy o ograniczeniu feminizmu do liberalnego bialego feminizmu i 'slepota' Butler na inne glosy

Edytowane przez EwaCh dnia 30-04-2009 19:48

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 19:49
#4

No i jeszcze strasznie razi tlumaczenie Butler - gender jako plec kulturowa, zamiast gender jako plec spolecznie konstruowana.

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 19:56
#5

Kasiu, ale efekt 'blyskotliwego rozpracowania' jest taki ze kobieta jest zredukowana do seksualnosci. Nie trzeba mowic co nam to przypomina...

Dodane przez Przemek dnia 30-04-2009 19:59
#6

Butler wyraźnie przecież w swoich tekstach pisze, że jej perspektywa jest perspektywą lesbijską. I próba pisania np. w imieniu kobiet kolorowych byłaby z jej perspektywy uzurpacją. Ona wzywa do mnożenia punktów widzenia, a nie do udawania, że pisze się w imieniu wszystkich.

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 20:01
#7

Na kilka lat przed Gender Trouble ukazal sie tekst West i Zimmermana, 'Doing Gender' gdzie to performatywnosc gender w socjologicznym ujeciu.

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 20:02
#8

Przemek napisał/a:
Butler wyraźnie przecież w swoich tekstach pisze, że jej perspektywa jest perspektywą lesbijską. I próba pisania np. w imieniu kobiet kolorowych byłaby z jej perspektywy uzurpacją. Ona wzywa do mnożenia punktów widzenia, a nie do udawania, że pisze się w imieniu wszystkich.


Odnosilam sie konkretnie do fragmentu, ktory czytalysmy w kursie Gender i polityka. proponuje zajrzedc do teksytu Audre Lorde, ktora mowi o swoim wykluczeniu jako czarn ej lesbiki z amerykanskiego glownonurtowego feminizmu

Edytowane przez EwaCh dnia 30-04-2009 20:05

Dodane przez Przemek dnia 30-04-2009 20:06
#9

Nie mówiąc o tym, że homofobicznemu feminizmowi amerykańskiemu drugiej fali (bo jego przecież dotyczy krytyka Butler) chyba dobrze zrobiło to "zredukowanie kobiety do seksualności"...

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 20:08
#10

Sugestia ze feminizm drugiej fali byl homofobiczny jest totalizujaca - Butler krytykuje takie gesty... Czy np Audre Lorde, czarna lesbijka feministka tzw drugiej fali (nie lubie tej eytkiety, bo znosi roznorodnosc owczesnego feminizmu) byla homofobka? Nie przesadzajmy.

Dodane przez Przemek dnia 30-04-2009 20:11
#11

To jak NOW - a to przez długi czas była główna siła amerykańskiego feminizmu - traktowało lesbijki było homofobiczne. Fakt, że już przed Butler było to krytykowane, ale ona też nigdzie nie rości sobie prawa pierwszeństwa w krytyce.

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 20:15
#12

Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
Czy by go wzmocniły? W Polsce niewątpliwie. Tylko że akurat w Polsce mamy do czynienia ze strasznie zamkniętym, co znaczy także mizoginicznym, katolicyzmem. U nas nie ma np ruchu Catholics for Free Choice


Kasiu, nie martw sie mamy mnostwo Katoliczek i Katolikow, ktore sami, same wybieraja.... inaczej demograficzne statystyki wygladalyby zupelnie inaczej. Problem z reprodukcja autorytaryzmu i uprzywilejowana polityczna rola kosciola, a takze z rprodukcja tego co Foucualt nazywal wladza pastoralna czy modelem pasterz stado. Jedna z jej cech jest indywidualziujaca relacja miedzy pastrzem a owieczki, owieczki nie orgazniuja sie razem, ale zawsze w jendostkowerj relajci do sloneczka pasterza.. Ucisk jets najwiekszy wtedy, kiedy nikt nie kwestionuje. Indywidualizacja, czy neoliberlana hiper indywidualizacja (zycie na prywatna subskrypcje) jest raczej u nas pochwalana, a nie jest poddawana krytyce (bo inaczej przywolywany jest za kare czarny lud w postaci patologizowanej reprezentacji PRLu)

Dodane przez Megi dnia 30-04-2009 20:18
#13

Butler jest mocno kontrowersyjna. Zadaje pytania zbyt wcześnie.
Reprezentacja, uniwersalizm są potrzebne choćby do walki z przemocą wobec kobiet, która wszędzie przybiera podobną/taką sama postać. To antyuciskowe działanie tłumaczy i usprawiedliwia, moim zdaniem, esencjalistyczne użycie kategorii kobiety.
Na obecnym etapie feminizmu, szczególnie na polskim gruncie, pytania Butler wydają się osłabiać osiągnięcia/prawa wywalczone także za pomocą esencjalizmu. Sądzę, że jeszcze nie jesteśmy gotowe na usuwanie dotychczasowego podmiotu feminizmu, możemy go co najwyżej rozszerzać w ramach istniejącego dyskursu. Butler wspomina także o refleksji genealogicznej. Sądzę, że ten nurt jest bardzo ważny i powinien szukać odpowiednich narzędzi do budowania nowych pojęć i podmiotów dla feminizmu, które zostaną z czasem wykorzystane.

Myślę, że jesteśmy w fazie "pęcznienia" - jeszcze w oparciu o uniwersalizm, już z niezgodą na wąską reprezentację i z otwartością na wchłanianie nowych kategorii budujących wspólne cele. Dlatego demontaż, którego chce dokonać Butler jest bardzo niebezpieczny. Jeszcze za wcześnie.

Dodane przez Przemek dnia 30-04-2009 20:21
#14

W perspektywie Butler to właśnie uniwersalizm, który zawsze jest pseudo-uniwersalizmem, bo wyklucza, jest niebezpieczny, a nie jego dekonstrukcja. Jej zdaniem feministki, jak i inne ruchy, więcej by osiągnęły właśnie rezygnując z marzenia o nieosiągalnym uniwersalizmie.

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 20:23
#15

Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
No ja się Ewo nie mogę z Tobą zgodzić. Seksualność JEST jednym z tematów dotyczących kobiet, a opisywanie jej zawsze w połaczeniu z czymś z kolei mogłoby przypominać lewicowe upomnienia wobec feministek: najpierw rewolucja, potem wyzwolenie kobiet!


Kasiu, spojrz ne to z perpsektywy tekstow z kursu gender i polityka, np Joan Scott. Gender nie istnieje osobno zawsze w relacji z 'czyms'. U Foucault, z ktorego czerpie Bulter seksualnosc jest produktem urzadzen (dispositif, apparatus) wladzy

U Butler podmiot jest formowany wylacznie przez kulture, redukowany do seksualnosci, do tego dochodzi jej metodologiczny indywidualizm. Butler ma 'zaslugi' jest chodzi w dyskursie o spolecznej konstrukcji plci, ale jej analiza ma ograniczenia. U nas nistety byla reklamowana jak pasta do porost wlosow, czy inny produkt handlowy. Nikt Butler nie przedstawil wkontekscie innych feministycznych debat, ani nie podal jej krytyce. Stala sie obiektem adoracji.

Dodane przez Przemek dnia 30-04-2009 20:24
#16

Ale Butler dekonstruuje właśnie pokazując, że ten niby-uniwersalny podmiot wczesnego feminizmu wcale uniwersalny nie był i że opierał się na wykluczeniach w ramach samej grupy kobiet!

Dodane przez Przemek dnia 30-04-2009 20:26
#17

Nie jest też tak, że podmiot u Butler tworzy wyłącznie kultura, wyraźnie zwraca ona uwagę na materialność ciała, tylko podkreślając, że jest to zawsze materialność już dyskursywnie uporządkowana/zinterpretowana.

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 20:28
#18

Kacha Szaniawska napisał/a:
ależ 'płeć społecznie konstruowana' pojawia się w polskim tłumaczeniu! nie zgodzę się, że Butler nie pisze o rasie i klasie (choćby na s. 65), wielokrotnie powołuje sie na M. Wittig (to Butler odkryła Wittig dla amerykańskiego feminizmu) i 'kolorowe' autorki (choćby bell hooks czy audre lorde)


Kacho, odnosze sie do konkretnego fragmentu Butler, ktory byl czytany na kursie gender i polityka i tam wlasnie dokladnie taka krytyka amerykanskiego feminizmu, ktora nie dostrzega i zamazuje jego roznorodnosc.

Diablu swieczke i bogu ogarek? Po co w tym tekscie jest w ogole ta nieszczesna plec kultura (kopia bez oryginalu, zadnej teorii plci kulturowej u nas nie stworzono, w przeciwienstwie do gender, ktor eodwoluje sie do nominalizmu czy spoelcznego kostruktywizmu, jest metodologicznie oprzyrzadowane, np, w krytycznej analizie dyskursu.

Plec kulturowa znakomicie odpolitycznila polski feminizm

Dodane przez Megi dnia 30-04-2009 20:30
#19

Indywidualizacja, czy neoliberlana hiper indywidualizacja (zycie na prywatna subskrypcje) jest raczej u nas pochwalana, a nie jest poddawana krytyce (bo inaczej przywolywany jest za kare czarny lud w postaci patologizowanej reprezentacji PRLu)

Niestety, musi upłynąć trochę czasu po niechlubnej epoce. Wtedy lud się bardziej otworzy na myślenie w innych kategoriach. A rola kościoła w PRL jako bastionu solidarności ma wpływ na politykę dzisiejszą, niestety. Chociaż coś zaczyna pękać...

Dodane przez EwaCh dnia 30-04-2009 20:39
#20

Znakomite cwiczenie z podmiotu feminizmu dal nam ostatnio 'warszawski salon feministyczny' w postaci Kongresu Pańć Polskich. Polecam wizyte na www.kongreskobiet.pl i obejrzenie listy Komitetu Programowego, gdzie na 87 osob, 54 to biznes woman i kobiety rzadowe z wysokie szczebla, w tym trzy zony prezydentow (27 biznes, 19 rzad, sorki jesli si epomylilam w jedna czy druga strone. pozostale osoby zaliczaja sie do kategorii dworek, i do salonu z Warszawy. Wrecz razi brak kobiet spoza Warszawy. 87 nie wymyslilo tego kongresu, musiala to zrobic mniejsza grupa, Jak widac ze skladu the usual suspects, w tym przyczyna naszych klopotow plcia kulturowa i gender zredukowanym do stereotypu, a wyzwoleniem kobiet do formalnej rownosci z facetami.

Pancie w imieniu wszystkich kobiet glosza ze transformejszyn byla cudowna, wszystkim sie znakomicie udalo, tylko sa jakies drobne niedomogania.

Lokalny odprysk Kongresu wlasnie ma sie odbyc w gminie Olecko, w wojewodztwie mazursko warminkim, gdzie bezrobocie 20 %, na jedna oferte pracy porzypada 120 zarsejestrowanych bezrobotnych - ale o takich nieistotnych problemach salonowe pancie przeciez nie rozmawiaja...