Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: wiedze usytuowane i ucieleÅ›nienie

Dodane przez Monika Bobako dnia 16-04-2009 18:48
#1

Witam na drugiej sesji kursu Feministyczna krytyka filozofii.

Na początek proponuję następujące pytania do dyskusji:

1. W jaki sposób kształt feministycznych projektów politycznych zależy od zakładanych w nich koncepcji ciała?
2. Czym jest ciało w koncepcjach kwestionujących dualizmy: ciało/umysł, natura/kultura, podmiot/przedmiot?
3. W jaki sposób fakt, że podmiot jest ucieleśniony wpływa na kształt tworzonej przez niego wiedzy?
4. W jakim sensie rozpoznanie tego ucieleśnienia ma podważyć nie tylko istniejące struktury wiedzy, ale także relacje władzy?
5. W jaki sposób koncepcja widzenia Haraway omija 'opozycje binarne'?
6. Na czym ma polegać 'feministyczna obiektywność' według Haraway?
7. Jakie są związki obiektywności Haraway z polityką i etyką?
8. Dlaczego Haraway przestrzega przed gloryfikowaniem 'perspektywy uciśnionych'?

Dodane przez EwaCh dnia 16-04-2009 19:08
#2

W dyskursie panstwowego feminizmu, statystyczne kalkukowanej formalnej rownosci i stereotypu ciało jest białą plamą. Statystyczna Polka nie jest ucielesniona. Z kolei w tym watku feministycznego dyskursu, ktory mowi o prawach reprodukcyjnych, prawach matek, prawach seksualnych ciało jest zamkniete w ramach biologicznej reprodukcji i/albo seksualnosci. Jest to cialo uniwersalne, bez konkretnego ucielesnienia. Z pewnoscia nie jest to cialo pracujace, myslace, rozmaicie usytuowane w osiach spolecznych stratyfikacji, czy na skrzyzowaniach klasy i rasy. Paradoksalnie, cialo pojawia sie w feminizmie ktory zajmuje sie mediami, ale w dziwnej odcielesnionej postaci, jako reprezentacja ciala...

Edytowane przez EwaCh dnia 16-04-2009 19:10

Dodane przez Monika Bobako dnia 16-04-2009 19:12
#3

Ciało pojawia się tez w feminizmie w postaci haseł głoszących poterzbę odzyskania przez kobiety kontroli nad właśnym ciałem (np mój brzuch, moja sprawa). Nie kwestionując ważności tych postulató, Grosz jednak krytykuje wizję ciała, która kryje się w haśle odzyskiwania nad nim kontroli. Dlaczego?

Dodane przez luciferilla dnia 16-04-2009 19:18
#4

Monika Bobako napisał/a:
Grosz jednak krytykuje wizję ciała, która kryje się w haśle odzyskiwania nad nim kontroli. Dlaczego?

Witam, wszystkich ...Grosz krytykuje w ogóle odniesienie ciała jako do przedmiotu kontroli twierdząc że tak formułowane stanowisko spycha je do podrzędnej roli

Dodane przez magdalenaO dnia 16-04-2009 19:20
#5

za współczesny kult sprawności jest właśnie odpowiedzialne przedmiotowe traktowanie własnego ciała.

Dodane przez mademoiselle dnia 16-04-2009 19:22
#6

Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
Niepokoi mnie pytanie "dlaczego Haraway przestrzega przed gloryfikowaniem 'perpektywy uciścionych'". Bo jeśli tak jest rzeczywiście - a nie jestem tego pewna - bardzo trudno mówić o ucisku klasowym i rasowym bez mówienia o ucisku, o grupie uciskanej itd.
Chyba że będziemy mówić w jakiś jeszcze zgoła inny sposób, który Grosz sugeruje, ale nie przedstawia jednoznacznie...


Czym innym jest mówienie o grupie uciskanej, a czym innym gloryfikacja jej perspektywy, która w ten sposób znowu nabiera cech "perspektywy jedynej właściwej".
(innym problemem jest mówienie o grupie uciskanej, albo "w imieniu grupy uciskanej", na ten temat ciekawy artykuł na feminotece o Gayatri Spivak)

Dodane przez Monika Bobako dnia 16-04-2009 19:23
#7

W wielu koncepcjach filozoficznych to uciśnieni miali stanowić uniwersalny podmiot emancypacji, ich wyzwolenie miało być wyzwoleniam wszystkich. Haraway boi się romantyzowania tej perspektywy i tego, że bywa ona zawłaszczana, a także jakoś przez zdominowanych współkonstytuowana.

Dodane przez EwaCh dnia 16-04-2009 19:24
#8

"Sęk w tym, że uciśnieni mają rację, ale w tym, co ich dotyczy. Ich krzywda nie opisuje całości społeczeństwa..." - mozna tez to zinterpretowac jak Haraway w kategoriach systemowych wspolzaleznosci (Manifest Cyborgini), ucisk to nie jest kwestia grupowego interesu czy perspektywizmu, ale systemowa, albo, wykorzystujac inna siatke pojeciowa, instytucjonalna, czy kwestia tego jak zorganizowany jest rynek panstwo, szpital czy szkola...

Dodane przez luciferilla dnia 16-04-2009 19:26
#9

Zastanawia mnie społeczny i kulturowy wymiar przełożenia problemu kontroli nad ciałem... w pewnym sensie jest to jeden z głównych zrębów wielkich religii... kontrola i panowanie nad ciałem... podporządkowanie ciał prawom i regułom społecznych często rozumie się jako wyraz cywilizacji... samej przez się.
W ten sposób powraca sie do binarnego układu cywilizacja versus natura... tak chętnie wykorzystywanej w tworzeniu jedynie słusznej usankcjonowanej wizji świata

Dodane przez kala dnia 16-04-2009 19:27
#10

Poza tym, jeśli "podporządkowanie" nie może stanowić podstawy ontologicznej *wg Haraway, to tym bardziej "perspektywa uciśnionych" nie może stanowić bazy dla epistemologii...

Dodane przez EwaCh dnia 16-04-2009 19:30
#11

No tak, ale oprocz reprezentacji mamy tez materialne ciala, nie tyle adres, co umiejscowienie, tkanka przez ktora zyjemy albo jak chce Haraway hybryda maszyny i organizmu

Dodane przez Przemek dnia 16-04-2009 19:32
#12

A czy właściwie mówienie z pozycji uciśnionych nie jest utopią? Może najmocniej uciśnieni, to właśnie ci/te, którzy/które nie potrafią zwerbalizować swojego ucisku? Czy na pewno akademicki/a filozof/ka może przyjąć ich perspektywę? Chyba też o to chodzi w krytyce perspektywy uciśnionych.

Dodane przez EwaCh dnia 16-04-2009 19:36
#13

a jak ujmujesz 'jednostkowe spojrzenie na swiat'? Z perpektywy doswiadczen jednostki? Czy tego jak te doswiadczenia sa konstruowane ?

Dodane przez Monika Bobako dnia 16-04-2009 19:37
#14

Nie zgodziłąbym się, ze wiedza zaczyna się od jednostkjowego spojrzenia na świat, choćby dlatego, że tworzona jest w języku, który nie jest fenomenem jednostkowym, ale społecznym i to do tego historycznym. Poza tym, jak gdzieś podkreśla Grosz, nie ma czytego doświdzcenia, ono jest zawsze zapośredniczone przez sposoby jego rozumienia, ate znowu są ponadindywisualne.

Dodane przez luciferilla dnia 16-04-2009 19:38
#15

Haraway pisze o problemie narzucania ograniczeń postrzegania problemu z jednej perspektywy problem z relacjami społecznymi w kontekście uciśnionych jest następujący, że o ile zgadzam się z postulatem zauważania wielu odniesień/punktów widzenia... o tyle zastanawiam sie jak takie holistyczne podejście utrunia wypracowanie jednego stanowiska

Dodane przez Monika Bobako dnia 16-04-2009 19:39
#16

Przemek napisał/a:
A czy właściwie mówienie z pozycji uciśnionych nie jest utopią? Może najmocniej uciśnieni, to właśnie ci/te, którzy/które nie potrafią zwerbalizować swojego ucisku? Czy na pewno akademicki/a filozof/ka może przyjąć ich perspektywę? Chyba też o to chodzi w krytyce perspektywy uciśnionych.



Tutaj można przywołać tekst Can subaltern speak? G. Spivak, w którym ona mówi, że rzezcywiście subaltern nie może mówić, bo jego/jej pozycja, podmiotowość jest produktem relacji dominacji

Dodane przez magdalenaO dnia 16-04-2009 19:41
#17

jestem ciałem i traktując przedmiotowo swoje ciało to tak jakbym "alienowała się od niego", stawiała na zewnątrz niego, a to jest w gruncie rzeczy niemożliwe. Traktowanie nieprzedmitowe? - nie czynienie ciała narzędziem ku czemuś, przedmiotem do oglądania, karania, oceniania, troskliwe odnoszenie się do siebie samego i innego

Dodane przez Monika Bobako dnia 16-04-2009 19:45
#18

Kasia mówi, że trzeba wiedzieć, ze jest się gwałconym, żeby móc się z sytuacji opresji wyzwolić. Trochę komplikując to stwierdzenie i wracając do kwestii ciała warto sięgnąć do Pierre'a Bourdieu, który W rMęskiej dominacjir1; mówi, że sama wiedza i świadomość własnego ucisku i podporządkowania nie wystarczy, aby kobiety się wyemancypowały bo ich wychowane do podporządkowania ciała mają swoją własną dynamikę, rpamięćr1;, utrwalone sposoby działania, które nie jest łatwo zmienić, a które często wbrew świadomym próbom wyzwalania się reprodukują ich podporządkowanie.

Przykładem może być społecznie wyprodukowana agorafobia, często bardzo fizycznie doświadczana przez kobiety, która jest efektem wyrabiania w nich cech niezbędnych do funkcjonowania w zamkniętej sferze rodzinno-domowej, a która utrudnia lub uniemożliwia im funkcjonowanie w sferze publicznej, mimo, iż sfera ta nie jest już dla nich formalnie zamknięta.


Dodane przez Przemek dnia 16-04-2009 19:47
#19

Czy rzeczywiście jest potrzebna jakaś "jedna wizja"? Może sprawiedliwsza i bliższa praktyki jest koncepcja nauki jako polilogu różnych perspektyw?

Dodane przez EwaCh dnia 16-04-2009 19:51
#20

"Dlatego wiedza "zaczyna się" wraz z jednostką: gdyż ostatecznie to jednostka ją wytwarza, choć przy użyciu ponadjednostkowych narzędzi."

Ale czy to nie jest binarny podzial od kteogo chcemy uciec, tu jest jedniostka, a tu narzedzia? Jednostka nie jest jak Kasper Hauser, nieme dziekco bo pozbawione kontaktu z innymi. Poza tym namysl filozoficzny zawsze w spolecznym starciu, w ostatecznym rozrachunku myslimy razem.