Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: Feministyczna krytyka kartezjanizmu

Dodane przez Monika Bobako dnia 02-04-2009 16:45
#1

Witamy w tym wątku dyskusji. Na początek proponujemy poniższe tematy do przedyskutowania:

1. Dlaczego Kartezjusz jest negatywnym (a przynajmniej ambiwalentnym) bohaterem dla filozofii feministycznej?
2. Jakie elementy jego metafizyki i epistemologii przyczyniają się do deprecjacji i wykluczenia tego, co kobiece i w jaki sposób?
3. Dlaczego przeszło 350 lat po śmierci Kartezjusza krytyka jego idei okazuje się ważnym punktem wyjścia dla wielu feministycznych koncepcji filozoficznych ( np. idei odcieleśnionego podmiotu poznającego, oddzielenia podmiotu i przedmiotu, obiektywności, deprecjacja ciała)?
4. Jakie znaczenie dla pozycji kobiet ma to, że to właśnie kartezjanizm ukształtował europejskie standardy naukowości?
5. W tekście Ucieczka ku obiektywności Susan Bordo mówi o następującej w epoce Kartezjusza rmaskulinizacji myślir1;. Żeby nie wpaść w różne feministyczne pułapki, warto się zastanowić, co to dokładniej znaczy. Czy chodzi o to, że kobiety mają odrębny, wynikający z ich natury, sposób poznawania świata, który został przez mężczyzn uznany za niespełniający standardów obiektywnego, racjonalnego myślenia? (Jakie kobiety? Jacy mężczyźni? Dlaczego wcześniej było inaczej?) Czy może raczej o to, że pewne kulturowe, społeczne, techniczne i ekonomiczne przemiany, które doprowadziły do opisywanego przez Bordo rozpadu rmacierzyńskiego uniwersumr1; średniowiecza i renesansu sprawiły, że pewna grupa ludzi (niewielki procent męskiej populacji) zaczęła funkcjonować w roli autonomicznych, jednostkowych, zdystansowanych podmiotów, określających się poprzez zdolność do racjonalnego i obiektywnego poznania? I że to oni znaleźli się w pozycji umożliwiającej produkowanie wiedzy?

Dodane przez justynas dnia 02-04-2009 19:02
#2

halo, witam, czy już się zaczeło :Smile?

Dodane przez Monika Bobako dnia 02-04-2009 19:11
#3

witam także, zapraszam pozostałe uczystniczki / uczestników dyskusji do ujawnienia się Smile

Dodane przez ahgata dnia 02-04-2009 19:12
#4

ujawniam siÄ™ i witam

Dodane przez EwaCh dnia 02-04-2009 19:14
#5

Tekst Bordo jest reprezentatywny dla feministycznej krytyki filozofii czy krytyki projektu Oswiecenia, ktora bujnie rozwijala sie od lat 1980. Zalozycielskim gestem tej krytyki jest rozpoznanie dualizmu umysl/cialo i odcielesnionych koncepcji obiektywności jako narzedzi uprzywilejowanie tego co postrzegane jako męskie. Kobiety utozsamiano z wiedza subiektywna, z emocjami, z natura, co pozwalilo ukonstytuowac meski epistemologiczny przywilej przez wykluczenie kobiet. Niestety bardzo trwale, do dzisiaj czuje sie wykluczona, albo zakneblowana, kiedy chodze na seminaria z filozofii

Dodane przez magdalenaO dnia 02-04-2009 19:16
#6

Ja również witamGrin
Mam pytanie. Czy aby nie błędne jest samo przypisanie kobiety naturze?

Dodane przez kala dnia 02-04-2009 19:16
#7

Ja chciałabym odnieść się krytycznie do twierdzenia, że model nauki -opartej na zasadzie klarownosci, beznamietnosci i braku wiezi, nie jest mozliwy do zrealizowania przez kobiety...

Dodane przez justynas dnia 02-04-2009 19:19
#8

mnie z kolei podczas czytania nasunela się mysl dotyczaca metodologii badań, w ktorej czesto wykluczane, czy też uwazane za gorsze, są te metody, w których badacz/badaczka ma płeć, rasę, klasę, preferencje seksualne, a w których ma bezpośredni kontakt z przedmiotem badań, czyli generalnie chodzi o cały wachlarz metod jakościowych, które za 'obiektywne' nie są uznawane, obiektywne mówiac potocznie to to, co da się policzyć, przedstawić na wykresie, to chyba tez spuscizna po kartezjuszu

Dodane przez justynas dnia 02-04-2009 19:21
#9

dlaczego niemożliwy do zrealizowania? nie chodzi o to czy ktoś jest kobietą czy nie, chodzi raczej o pewien konstrukt myslenia o nauce, teskt oczywiscie wydaje sie być esencjalistyczny, ale gdy wejdziemy glebiej, to chodzi o konstrukty kobiecy/meski

Dodane przez EwaCh dnia 02-04-2009 19:21
#10

Owszem jak najbardziej jest mozliwy, jestesmy produktem swiata, w ktorym zyjemy, na uczelniach odbywamy pewna tresure, ktora rzadko mamy okazje zakwestionowac. Knebel stad, ze bardzo trudno czy wrecz nie da sie mowic inaczej, bo cena jest delegitymizacja inaczej konstruowanej wiedzy.

Dodane przez justynas dnia 02-04-2009 19:25
#11

wracajac do uwagi kali, jeśli chcesz być naukowczynia w obrebie dominującego dyskursu naukowego, musisz wpisać się w normę tak a nie inaczej skonstruowanej nauki

Dodane przez EwaCh dnia 02-04-2009 19:31
#12

Efekt odcielesnienia znakomicie widac np w takich badaniach socjologicznych opartych na metodach statystycznych, np Diagnoza Spoleczna Czapinskiego et lat

Dodane przez Monika Bobako dnia 02-04-2009 19:32
#13

tak używany zarzut "ideologiczności" pokazuje, jak głęboko niezrozumiany jest w nauce jej "polityczny" w sensie Alcoff charakter

Dodane przez Hurra-Dorota dnia 02-04-2009 19:35
#14

Zostawiając na boku jajniki z plemnikami - jest rzeczywiście problem z konsrtukcja dyskursu naukowego i z tym, że jest on bezrefleksyjnie (co do samego siebie) zmaskulinizowany. W takim dyskursie, wiele kobiet, probując grać metodami mężczyzn - przegrywa jako niekonkretne, intuicyjne, używające metod nie-naukowych.

Dodane przez justynas dnia 02-04-2009 19:36
#15

wrzucę trochę taki wątek poboczny, dziś byłam zmuszona do słuchania audycji radiowej poświęconej JPII, jakaś doktora socjologii, nazwiska nie wyłapałam, mówiła o pokoleniu JPII odwołująć się badań OBOPu tudzież CBOS, które diagnozowały, iż wśród młodych aż 70 % Polek i Polaków utożsamia się z tym pokoleniem - i tu mam dwie uwagi, powołanie się na badania statystyczne powazanej instytucji badawczej od razu dodało wypowiedzi owej doktory wymiaru naukowego - poważnego i obiektywnego, rzeczywiście było to trochę przerazające, druga kwestia: co te badania mówią - właściwie nic, pytanie było zamknięte,

to tylko tak na marginesie

Dodane przez Hurra-Dorota dnia 02-04-2009 19:36
#16

A jak wpisać sie z cialem w dyskurs naukowy? Czy będziemy chcialy rezygnować z nauki czy potrzebujemy nowej jej definicji?

Dodane przez Monika Bobako dnia 02-04-2009 19:37
#17

Kolejna rzeczą często nie problematyzowaną jest to, że wiedza nie powstaje, jak chciałby Kartezjusz jako wynik jednostkowych wysiłków poznawczych, ja versus świat, tylko jest zawsze praktyką społeczną, i w związku z tym badając i tworząc wiedzę warto się zastanaiwać nad społecznym kontekstem mechanizmów wytwaqrzania wiedzy, nad relacjami władzy w społecznościach badaczy, nad kontekstem instytucjonalnym. Jeśłi sie tych rzeczy nie analizuje, relacje władzy, którze rządzą mechanzimami wytwarzania pozostają niewidzialne.

Dodane przez justynas dnia 02-04-2009 19:39
#18

trzeba moim zdaniem ciągle podkreślać i ujawniać dyskursywność nauki, to, że taka wersja, powiedzmy kartezjańska, jest tylko jedną z wielu możliwych, ujawniać wszystkie 'pęknięcia' w jej obrębie, no i rzecz jasna. uporczywie tworzyć te inne możliwe.

Dodane przez magdalenaO dnia 02-04-2009 19:48
#19

Hurra-Dorota napisał/a:
A jak wpisać sie z cialem w dyskurs naukowy? Czy będziemy chcialy rezygnować z nauki czy potrzebujemy nowej jej definicji?
myslę że świadomość roli ciała w naszym poznawaniu świata i inne niż pozytywistyczna definicje nauki już istnieją. W tej chwili nasówa mi się na myśl Merleau-Ponty i jego fenomenologia egzystencjalna. Również w socjologii istnieje nurt fenomenologiczny - inna sprawa że nie jest za nadto popularny

Dodane przez EwaCh dnia 02-04-2009 19:48
#20

konstrukcja wiedzy naukowej z pozycji boskiego obserwatora, odzielenie podmiotu od przedmiotu odbywa sie takze poprzez siatki pojeciowe, ktore organizuja poznanie i rzeczywistosc w okreslony sposob. To juz wyszlo daleko poza wykluczenie kobiet jako takich, obecnie odnosi sie do wykluczenia materialnosci zycia. Ocisk Kartezjusza widac takze u lewicowych myslicieli, np. u Hardt;a i Negri'ego, zastanawiam sie jakie sa mozliwe strategiczne interwencje zeby to podwazyc