Tytu: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: Gender i klasa - dyskusja o artykule Joan Acker
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 06:35
#1
W latach 1960o.s i 1970s. w feminizmie toczyly się debaty, które odnosiły się do relacji między kategoriami płci i klasy. Joan Acker dzieli je na: (i) ekonomia polityczna pracy kobiet (niewynagradzana praca domowa kobiet przyczynia się do powstawania wartości dodatkowej i zysków), oraz (ii) teorie odnoszące się do relacji między kapitalizmem a patriarchatem (teorie systemu podwojnego ucisku). Z inicjatywy feministek kolorowych i lewicowych i w duchu krytyk esencjalizmu i krytyk budowania feminizmu opartego na perspektywie białych kobiet z klasy średniej zaczęły rozwijać się debaty o potrójnym ucisku (plciowym, klasowym, rasowym) - zob. wątek Forum o analizie intersekcjonalnej. Wraz z poststrukturalnym/postmodernistycznym zwrotem w stronę kultury i języka nastąpiły przemieszczenie pola feministycznego dyskursu. Kategoria klasy nie budziła tak znacznego zainteresowania jak wcześniej, aby powrócić na feministyczną agendę wraz z analizą intersekcjonalną w latach 1990s, oraz z koniecznością rozwoju narzędzi, które pozwolą odnieść się do społecznych skutków neoliberalizmu. W tym kontekście Joan Acker proponuje przemyślenie pojęcia klasy.
Edytowane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 08:26
#2
Mnie olśnił jej postulat uczynienia klasy, z fikcyjnego modelu ogólnego, kategorią odnoszącą się do "realnego życia" z wszystkimi jego niuansami.
Dodane przez
malyzna dnia 05-03-2009 19:15
#3
w nowym ujeciu klasy, jakie proponuje Acker, przekonue mnie zwlaszcza rozumienie klasy nie jako abstrakcyjnej struktury, do k wtlaczani sa ludzie, ale jako formy tworzonej przez praktyki konstytuujace spoleczenstwo. daje to mozliwosc rozumienia klasy inaczej, adekwatnie do czasu i aktualnych praktyk spolecznych, redefiniowania terminu od nowa, tak, aby przystawal do tu i teraz, a nie kojarzyl sie li tylko z marksem.
Dodane przez
malyzna dnia 05-03-2009 19:16
#4
magdalenia0 - chyba myslimy o tym samym
#5
Mam wrażenie z tego, co pisze Acker i nie tylko ona, że takie kategorie dużo lepiej sprawują się w badaniach bardziej praktycznych, na konkretnych przypadkach i sytuacjach - natomiast kiedy trzeba zarysować teorię, nierzadko jedna po drugiej się wykłada... Intersekcjonalność jest rozwiązaniem, ale mam wrażenie, że i w tym wypadku najlepiej się opisuje, czym się to je, na przykładach. Choć nie będę twierdzić, że tak nie jest lepiej; zarzuty przeintelektualizowania pierwszej sesji były zasadne (choć jakoś się to wszystko musi rozkręcić...).
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 19:18
#6
Dla mnie ciekawe takze to ze pokazuje jak klasa wspolwytwarza inne 'kategorie', np rase,(mozna dodac wiek, miejce zamieszkania wies/miasto)- a one z kolei wspolwytwarzaja klase. Nie jest to zajmowane miejsce w strukturze jak u chlopcow od Marksa
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 19:26
#7
chyba kapitalizm bez kwalifikacji jaki - to nazbyt ogolne, wyzysk byl zawsze, ale teraz mamy z jego szczegolna postacia, gdzie prywatyzacja tego co kiedys jak uwazano nie nalezalo do domeny rynku
Edytowane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 19:29
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 19:28
#8
Ewa_Ulinska napisał/a:
Mam wrażenie z tego, co pisze Acker i nie tylko ona, że takie kategorie dużo lepiej sprawują się w badaniach bardziej praktycznych, na konkretnych przypadkach i sytuacjach - natomiast kiedy trzeba zarysować teorię, nierzadko jedna po drugiej się wykłada... Intersekcjonalność jest rozwiązaniem, ale mam wrażenie, że i w tym wypadku najlepiej się opisuje, czym się to je, na przykładach. Choć nie będę twierdzić, że tak nie jest lepiej; zarzuty przeintelektualizowania pierwszej sesji były zasadne (choć jakoś się to wszystko musi rozkręcić...).
ale jak mozna stworzyc bardziej wrazliwy spolecznie dyskurs feministyczny jesli nie zrobimy innej siatki pojeciowej niz formalna rownosc i stereotyp? O ile wiem, pojecia gender/klasa, analiza intersekcjonalna nie sa poruszane na gender studies, ani w felietonach do Wysokich Obcasow czy do Gali...
Edytowane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 19:29
#9
Samo pojęcie intersekcjonalności raczej się nie pojawia, ale np. u Agnieszki Graff nie raz była mowa o nakładaniu się wykluczenia płciowego, rasowego i klasowego.
#10
Podobnie z klasami. Tworzą one spójne społeczeństwo, a wykluczenie którejkolwiek z nich doprowadzi do załamania się systemu. Inną sprawą jest jakość sytuacji kobiet, czy też przedstawicieli klas.
Dodane przez
malyzna dnia 05-03-2009 20:13
#11
katarzyno szumlewicz - owszem, kobiety nie sa przesladowane, ale wowczas, gdy pozostaja sobie na tych nizszych pozycjach. ale jak juz ktoras probuje sie wybic, to pewna forma przesladowania (oczywiscie bez przesady, nikt nie dybie na ich zycie) chocby w postaci silnej spol kontroli pojawia sie natychmiast.
Dodane przez
Megi dnia 05-03-2009 20:14
#12
EwaCh napisał/a:
Dla mnie ciekawe takze to ze pokazuje jak klasa wspolwytwarza inne 'kategorie', np rase,(mozna dodac wiek, miejce zamieszkania wies/miasto)- a one z kolei wspolwytwarzaja klase. Nie jest to zajmowane miejsce w strukturze jak u chlopcow od Marksa
Przyznaję, że zawsze z nieufnością odnoszę się do teorii wzorujących się na marskizmie... Dlatego bardzo ważny był dla mnie moment, kiedy Acker pisze konkretnie o sobie i o swoich subiektywnych powodach, dla których posługuje się marksizmem. Pisze np: "wiele feministek, WŁĄCZAJĄC MNIE SAMĄ, próbowało ją [teorię Marksa] wykorzystać, przystosowując ją do własnych potrzeb. Ze względu na koncentrację na społecznych stosunkach ekonomicznego ucisku (...)". Piękny przykład na rozważanie w skali mikro. Dystansuje się wobec głównego nurtu lewicowego feminizmu i ŚWIADOMIE traktuje samą siebie jak niezależną jednostkę, która włącza się do dyskursu. Nie powiela schematu i pokazuje to w takich mocno subiektywnych wtrętach. Takim tonem doskonale wpisuje się w tematykę swojego artykułu bez niepotrzebnego klękania przed autorytetami.
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:16
#13
Jesli pojecie klasy (czy to od Marksa, Webera czy Veblena) jest takie niebezpieczne, to mozna uzywac stratyfikacja spoleczna. Tylko wowczas tracimy to o czym pisza Kasia Sz i Ania Zachorowska, a takze Acker - wymiar systemowy, jak taka zroznicowana integracja kobiet z panstwem czy rynkiem z jaka mamy do czynienia jest uzyteczna dla reprodukcji systemow ucisku. Collins ujmuje to przy pomocy pojecia macierz dominacji
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:18
#14
malyzna napisał/a:
katarzyno szumlewicz - owszem, kobiety nie sa przesladowane, ale wowczas, gdy pozostaja sobie na tych nizszych pozycjach. ale jak juz ktoras probuje sie wybic, to pewna forma przesladowania (oczywiscie bez przesady, nikt nie dybie na ich zycie) chocby w postaci silnej spol kontroli pojawia sie natychmiast.
a jak w takim razie ujac kobiety z Humaxu vis a vis Henryka Bochniarz?
#15
EwaCh napisał/a:
malyzna napisał/a:
katarzyno szumlewicz - owszem, kobiety nie sa przesladowane, ale wowczas, gdy pozostaja sobie na tych nizszych pozycjach. ale jak juz ktoras probuje sie wybic, to pewna forma przesladowania (oczywiscie bez przesady, nikt nie dybie na ich zycie) chocby w postaci silnej spol kontroli pojawia sie natychmiast.
a jak w takim razie ujac kobiety z Humaxu vis a vis Henryka Bochniarz?
Między nimi jest przepaść.
#16
Wydaje mi się, że tu właśnie szkodzi "uczepienie" się określenia "PRZEŚLADOWANIE Żydów". Jawne prześladowanie to nie jedyna forma społecznej opresji. Przy czym nie zamierzam się tu kłócić o to, kto jest najbiedniejszy i najbardziej dyskryminowany, tylko o próbę wybrnięcia z pewnej pułapki językowej. Powiedziałabym, że specyfiką sytuacji kobiet jako grupy dyskryminowanej jest co innego: przemoc psychiczna, ograniczanie (tu wchodzą także tak "błahe" sprawy jak wygląd, skandaliczność tego, jak ludzie naprawdę wyglądają i konieczność przycięcia tego do modelu), lekceważenie i niewidzialność w wielu sferach. To nie jest to samo, co życie w obliczu stałej groźby pogromu, ale jest to też - inna - forma przemocy.
Dodane przez
Megi dnia 05-03-2009 20:28
#17
Pisze, że mężczyźni jako menedżerowie i przedsiębiorcy kreują konkretne konteksty, tak jak kreują przecież własną tożsamość. Elisabeth Badinter mówiła, że nic tak nie zmienia świata, jak kobieca niezgoda na status quo. Sądzę, że pojęcie klasy jest zastanym, ciasnym terminem, semantycznie pustym lub zabarwionym pseudoneutralną męskością (wbrew temu, co mówi Hartmann, którą cytuje Acker, o strukturach marksistowskich "ślepych na płeć"
. W artykule Donny Haraway czytałyśmy, że u Marksa i Engelsa kobiety są na granicy tego, co przyrodnicze i tego, co społeczne. Dalsze ich wysiłki były daremne, jeśli wychodzili z takiego założenia. Tym bardziej pojęcie klasy nie może być dalej używane, jest już niewystarczające, mylące, nieodpowiednie.
Dodane przez
Megi dnia 05-03-2009 20:38
#18
Kasiu, przyznaję, mam dylematy ideologiczne
Intensywnie się nad nimi zastanawiam.
A co do Ukrainki zatrudnionej u feministki-lobbystki walczącej z np. poniżającym wizerunkiem na plakatach/ w reklamie. Czytałam S. de Beauvoir o "burżujkach", które mają kobiety-służące, wiem o co chodzi. Tylko staram się myśleć z różnych perspektyw. Ta Ukrainka cieszy się, że ma pracę, w dobrych warunkach, u kobiety, a nie u jakiegoś faceta, który by ją wykorzystywał (molestowanie, dwuznaczne propozycje itp. - mówię tylko o delikatnych aspektach, żeby się nie zapędzić w inny wątek). Ta "burżujka" zajęła w wyniku przeobrażeń syst/klas miejsce tego faceta. I to jest dla mnie pozytywny aspekt....
Zmiany dokonują się powoli, to tylko pewien etap.
#19
Megi, fakt, że właściciele kapitału zmienili płeć nie powoduje zniknięcia klas. W sumie Marks krytykując kapitalizm, odnosząc go do wcześniejszego systemu uznawał, że w systemie wcześniejszym wyzysk istniał, a być może był większy.
Dodane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 20:50
#20
"Ta Ukrainka cieszy się, że ma pracę, w dobrych warunkach.." Hmmm W dobrych warunkach? doprawdy, wlasnie troche mialam z ta perspektywa do czynienia, bo przymierzamy sie do kolejnych analiz o emigrantkach. Po pierwsze, jak dostac wize do Polski: wyjsc za maz za samotnego mezczyzne ze wsi, dostawac listy do konsulatu z zapewnieniem pracy co gwarantuje wize ale kosztuje 400 dolarow, albo seks z panem ktory taki list do polskiego konsulatu pisze; mieszkac w pieknym srodmiesciu warszawy, ale w piwnicy, albo w Piasecznie, gdzie w jednym niewykonczonym domu w sutererenie 3 lozka dla 6 osob ronej plci w roznym wieku , a kazda placi wiecej niz za mieszkane w Wawie (gdyby byly 'legalne'
. "Dobra polska pani", ktora daje prace biednej ukraince to mrzonka. za ktora kryje sie duzo innych rzeczy...
Edytowane przez
EwaCh dnia 05-03-2009 21:27