Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: Dyskusje wokol Funduszu Alimentacyjnego, alimentow i opozycja samotna matka - ojciec dluznik aliment

Dodane przez Julia Kubisa dnia 25-02-2009 22:48
#1

W patriarchalnym wzorcu rodziny panuje wyspecjalizowany podział ról: ojciec zajmuje się dostarczaniem środków utrzymania a matka zajmuje się dziećmi i osobami starszymi.
Jak myslicie:
Gdzie w patriarchacie jest miejsce dla osób samotnie wychowujących dzieci?
Kim jest samotna matka / alimenciara? Ile w tym konstrukcie płci społecznej, a ile płci biologicznej?

Edytowane przez Julia Kubisa dnia 25-02-2009 22:50

Dodane przez Julia Kubisa dnia 26-02-2009 19:03
#2

witam wszystkich na watku o studium przypadku i zapraszam do dyskusji Smile

Dodane przez EwaCh dnia 26-02-2009 19:13
#3

Na kursie z ekonomii feministycznej czytałyśmy tekst Sylwii Chant 'Kobieta jako głowa gospodarstwa domowego. Niewzruszone przekonania i codzienna rzeczywistosc" (jest w bibliotece online). W tym teksie miedzy innymi opisy deprecjonujacego stosunku do samotnych matek w roznych kulturach: Meksyk, Costa Rica, Filipiny....co przeczy wynikom empirycznych badan. Czy mozna wiec postawic hipoteze, ze jakakolwiek forma relacji gender czy alternatrywna forma rodziny podwaza pozadek polityczny, a wiec jest 'z urzedu' tepiona, bo stanowi zagrozenie, jak pisala Scott?

Dodane przez Julia Kubisa dnia 26-02-2009 19:14
#4

a czy mozesz rozwinac watek o podwazeniu badan empirycznych?

Dodane przez EwaCh dnia 26-02-2009 19:20
#5

Sylwia Chant opiera sie na badnaiach przeprowadzonych w tych krajach w latach 1990. Tam po pierwsze wyszlo zroznicowanie rodzin tzw samotnych matek, podwazenie jednolity stereotypu gloszacego, ze samotne matki krzywdza siebie, dzieci i spoleczenstwo, podkreślano uwarunkowania społeczne, racjonalnosc ich decyzji z ich punktu widzenia. Poza tym liczba gospodarstw domowychz małymi dziećmi gdzie glowa jest kobieta ma tendencje wzrostowa na skale swiatowa;

Dodane przez kasia dnia 26-02-2009 19:24
#6

EwaCh napisał/a:
Czy mozna wiec postawic hipoteze, ze jakakolwiek forma relacji gender czy alternatrywna forma rodziny podwaza pozadek polityczny, a wiec jest 'z urzedu' tepiona, bo stanowi zagrozenie, jak pisala Scott?


ale czy to nie zalezy od tego, jaki obszar tego porzadku i z jakiego urzedu? to, co dzieje sie w Skandynawii jest przeobrazaniem relacji genderowych (choc niedoskonalym), ale przez to, ze stanowi czesc polityki panstwa w odniesieniu do rodziny, reprodukcji, relacji plci, jest czescia porzadku politycznego, i to raczej wzmacniana niz tepiona.

Dodane przez Julia Kubisa dnia 26-02-2009 19:24
#7

ok juz rozumiem
to bardzo sklada sie z AWSowska wizja patologii
oraz z interpretacja alimentow podawana przez panstwo, zapomogi na ktora trzeba zasluzyc poprzez bycie biedna i samo dostawanie alimentow od panstwa juz stygmatyzuje matke jako te, ktora nie jest w stanie zapewnic dzieciom godnych warunkow - a moze jest inaczej?

Dodane przez EwaCh dnia 26-02-2009 19:24
#8

Tzw samotna matka to takze kwestia obywatelstwa. Polityka państwa może wykluczas je z obywatelstwa, albo wprost przeciwnie, wlaczac prze korygownaie nierownosci w dostepie do srodkow do zycia. A z drugiejs torny jest dyksurs panstwowotwórczy, ktory opowiada, o zagrozeniach demograficznych o przetrwaniu narodu. Tutaj 'samotne' matki' takze sa wykluczone, albo zmarginalizowane, jako potencjalne iujete na patriarchalnych zasadach 'reproduktorki' narodu. Pytanie wic, co to nam mowi nie tyle o samotnych matkach, co o dyskursach o panstwie i narodzie, ktore organizuja nasze zycie.

Dodane przez AJO dnia 26-02-2009 19:25
#9

EwaCh napisał/a:
Czy mozna wiec postawic hipoteze, ze jakakolwiek forma relacji gender czy alternatrywna forma rodziny podwaza pozadek polityczny, a wiec jest 'z urzedu' tepiona, bo stanowi zagrozenie, jak pisala Scott?

W polskim wykonaniu możemy mówić oczywiście o biernym tępieniu- w sensie uprzywilejowania jednych związków a zignorowaniu innych.
Przykład małżeństw homoseksualnych- politycy boją się je zalegalizować- nawet jako związki partnerskie z obawy przed dalszymi konsekwencjami- kolejnym podkopywaniem porządku.

Dodane przez Julia Kubisa dnia 26-02-2009 19:33
#10

to jaka powinna byc rola panstwa wobec samotnych matek? postawic na surowe prawo wobec dluznikow, czy na rozbudowane wsparcie finansowe?

Dodane przez szadkowski dnia 26-02-2009 19:37
#11

Samotna matka, przynajmniej w ramach polskiego społeczeństwa to osoba radykalnie wystawiona na oddziaływanie przemocy prawa, jednocześnie odsłaniając jego radykalną niefunkcjonalność. Ciekawe byłoby rozpatrywanie jej sytuacji w kategoriach suwerennej władzy zaprezentowanych w analizach zawartych w Homo Sacer przez Giorgio Agambena. Ojciec suweren (jak wiadomo jest on biegunowo przeciwną figurą homo sacer, czy femina sacra spowinowaconą z nią na mocy analogii) decydujący o wyjątku, określający sytuację całej rodziny poprzez wycofanie się z jej budowania, jednocześnie związany alimentacyjnym prawem, z którym do czynienia ma głównie kobieta, permanentnie apelując o jego zastosowanie względem uchylającego się mężczyzny. Generalnie sytuacja w której prawo nie jest w stanie, ani wyegzekwować od uchylającego się meżczyzny środków na utrzymanie opuszczonej rodziny, ani (poprzez ciągłe obniżanie, aż do granic absurdalności progu, od którego należne są alimenty z ZUSu) zapewnić opieki kobiecie i dziecku, podkreśla tylko skalę problemu społecznego konstruowania relacji między płciami w oparciu o patriarchalny model suwerennej władzy. Kwestia trochę mglista... ale pewnie jeszcze do drążenia.

Dodane przez AJO dnia 26-02-2009 19:40
#12

Julia Kubisa napisał/a:
to jaka powinna byc rola panstwa wobec samotnych matek? postawic na surowe prawo wobec dluznikow, czy na rozbudowane wsparcie finansowe?
najlepsze byłyby oba...ale czy to w dzisiejszych realiach możliwe?

Dodane przez Ewa_Ulinska dnia 26-02-2009 19:45
#13

Julia Kubisa napisała:
to jaka powinna byc rola panstwa wobec samotnych matek? postawic na surowe prawo wobec dluznikow, czy na rozbudowane wsparcie finansowe?

Czy jedno i drugie się wzajemnie wyklucza? Moim zdaniem powinna istnieć jakaś furtka, zabezpieczenie dla kobiet - ale też po prostu w imię sprawiedliwości należy ściągać pieniądze z pseudotatusiów. Nie może być tak, że taki jeden z drugim Pan Spermosiej* chodzi sobie i zakłada, że zrobienie kobiecie dziecka nie oznacza żadnej odpowiedzialności.
Ot, taka drobna a wymowna sytuacja, o której czytałam - nie wiem, jak się skończyła. Związek krótki, luźny, ale szybko niestety zakończony wpadką... kiedy gość dowiedział się o ciąży, zmienił numer komórki!!!!!! Straszne.

* A "nazwisko" Spermosiej koleżanka wymyśliła w 8 klasie, żeby doprowadzać mnie do ataków śmiechu. Po latach myślę, że takich spermosiejów jest w Polsce - i w sumie nie tylko tu - na pęczki.

Dodane przez Julia Kubisa dnia 26-02-2009 19:45
#14

to bardzo ciekawe co piszesz,
moze samotne macierzynstwo jest w takim razie miejscem oporu wobec patriarchalnego systemu?
choc brzmi to jednak zbyt idealistycznie
moim zdaniem matkom ogolnie sie nie ufa jako rodzicom, samotnym matkom tym bardziej ale zjawisko szersze

Dodane przez Julia Kubisa dnia 26-02-2009 19:46
#15

ciekawa kwestia to tez wyliczanie wysokosci alimentow, do ktorej jakos nie wlicza sie pracy opiekunczej ktora matka wykonuje wobec swojego dziecka

Dodane przez szadkowski dnia 26-02-2009 19:48
#16

Poza tym para: alimenciara/dłużnik rzuca radykalnie jaskrawe światło na bardziej ogólną kwestię: jak łatwo w tym kraju uchylać się od prawa (ściągalność alimentów na niezmiernie niskim poziomie i wypełnione więzienia mężczyznami niespłacającymi alimentów, którzy robią sobie wakacje, za publiczne wciąż pieniądze), a jak ciężko w imieniu uciśnionych je egzekwować (tu cała gama przypadków, od samotnych kobiet, przez bezdomnych, niepełnosprawnych, emerytów itd.)

Dodane przez xNanekx dnia 26-02-2009 19:56
#17

czyli wlasciwie wszystko sprowadza sie do egzekucji alimentow, albo raczej od tego nalezalo by wyjsc

Dodane przez Julia Kubisa dnia 26-02-2009 20:00
#18

kasiu sz., nie uwazam ze nalezy powielac dyskurs "glowy rodziny"
raczej obecna wizja ustalania wysokosci alimentow go powiela, bo nie uwzglednia pracy opiekunczej, koncentrujac sie tylko na tym "ile dziecko kosztuje" czyli jest to jak najbardziej perspektywa "bread winnera" ktory finansowo zapewnia byt, bez zwrocenia uwagi na to ze oprocz butow i podrecznikow jest jeszcze czas i emocje

Dodane przez Beata Meus dnia 26-02-2009 20:02
#19

Julia Kubisa napisał/a:
W patriarchalnym wzorcu rodziny panuje wyspecjalizowany podział ról: ojciec zajmuje się dostarczaniem środków utrzymania a matka zajmuje się dziećmi i osobami starszymi.
Jak myslicie:
Gdzie w patriarchacie jest miejsce dla osób samotnie wychowujących dzieci?
Kim jest samotna matka / alimenciara? Ile w tym konstrukcie płci społecznej, a ile płci biologicznej?


Kim jest "samotna matka"?
(Zastanawiam się nad tym tym bardziej od czasu, gdy byłam w ciąży.)
Moim zdaniem matka zawsze jest "samotna". I to wynika po pierwsze z biologii. To kobieta nosi i rodzi dziecko, bez względu na to, czy jest mężczyzna, który przyznaje się, bądź poczuwa do ojcostwa. To ona karmi je i stanowi pierwszy obiekt relacji - choć dziś już nie musi, bo jest butelka i teoretycznie ojciec też może wejść w tę rolę. Nie mniej jednak oksytocyna i inne są po stronie kobiety i - choć nie każda kobieta musi tak odczuwać - to pierwotne przywiązanie zazwyczaj pozostaje jej do końca jej życia.
Jednak samotność matki może być społecznie złagodzona, wsparta, doceniona, lub społecznie pogłębiona, naznaczona itd. I to już konstrukt społeczny. Bo - jeśli rodzi, a sobie nie radzi we współczesnym świecie - a ten jest patriarchalny - to co to oznacza? że jest słaba, nieprzystosowana, potrzebuje "męskiego ramienia" - osobowego lub państwowego. I tu jeszcze wpasowuje się w swój "rodzaj" kobiecy. Ale jeśli sobie radzi - to godzi w ten konstrukt płci społecznej i nie widomo gdzie ją upchnąć.

Dodane przez Ewa_Ulinska dnia 26-02-2009 20:02
#20

Katarzyna Szumlewicz napisała:
Dlatego należy jej się nie tyle i nie tylko wyrównanie krzywdy, co zapłata, ułatwienie pracy.

A propos: od czasu do czasu pojawia się pomysł płacy dla gospodyń domowych. Co uważasz o tym pomyśle? Mnie wydaje się strasznie nieorganizowalny, za to zupełnie przestał mnie przekonywać argument, że ojejku, i w ten sposob zachęcimy biedne kobiety do pozostawania w domu.