Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: Kate Millet – Teoria polityki pÅ‚ciowej
#1
Tekst Millet został wydany po raz pierwszy w 1970 roku, i wkrótce stał się jednym z kluczowych tekstów drugiej fali feminizmu w Stanach Zjednoczonych. Na ile sposób, w jaki Kate Millet patrzy na rpatriarchatr1;, jest dzisiaj nadal aktualny i przydatny do wyjaśniania rzeczywistości społecznej? Jakie są możliwości jego zastosowania w polskim kontekście?
Dodane przez
AJO dnia 26-02-2009 17:49
#2
Wydaje mi się, że w polskich warunkach najbardziej aktualna jest perspektywa socjologiczna- w miejscu gdzie Millet pisze rodzinie. Mimo upływu tylu lat kobieta nadal sprowadzana jest do roli przede wszystkim matki. kobiecie daje się prawo (przynajmniej oficjalnie) do edukacji na takim samym poziomie co mężczyzna, takich samych zarobków, z prawem jest podobnie. Ma do tego wszystkiego dostęp- pod warunkiem, że nie zaniedbuje rodziny. Taka tendencja społeczna jest jeszcze "podsycana" przez religię katolicką i obraz Matki Boskiej.
Dodane przez
KasiaM dnia 26-02-2009 18:54
#3
A mnie się wydaje , że w Polsce ogromne znaczenie ma perspektywa biologiczna czyli przypisywanie różnic psychospołecznych między kobietami i mężczyznami determinizmowi biologicznemu. W Polsce nigdy nie zaistniała debata w mediach głównego nurtu o rozróżnieniu kategorii płci biologicznej i kulturowej. Większość ludzi nie zna pojęcia płci kulturowej i nie wie jak jest ona konstruowana Za to takie książki jak rPłeć mózgur1; gdzie twierdzi się że główną przyczyną różnic między płciami są hormony, są chętnie czytane i postrzegane jako prawdy naukowe. Dopóki znaczna część naszego społeczeństwa twierdzi, że nierówności między kobietami a mężczyznami wynikają z ich biologii to zmiana statusu kobiet wydaje się trudna do zrealizowania. Takie teksty jak ten Millet, które mówią o społecznym konstruowaniu płci mają znaczenie, gdyż zmieniają świadomość poprzez podważenie biologicznego rodowód różnic płciowych.
Dodane przez
EwaCh dnia 26-02-2009 19:03
#4
Porządek polityczny także opiera się na rodzinie, vide projekt Konstytucji PiS (który pisał Ujazdowski, obecnie w PO, jesli sie nie mylę). Tam takie kategorie: panstwo, naród, rodzina. Analogicznie w dokumentach PO, ktore czytalysmy na pierwszej sesji, rodzina jako podstawowa jednostka. Problem w tym ze do tej pory dyskurs feministyczny nie krytykowala tego jako zalozycielskiego gestu III czy IV RP, ale jako kwestie np interesu czy problem zyciowy grupy kobiet.
Edytowane przez
EwaCh dnia 26-02-2009 19:15
Dodane przez
AJO dnia 26-02-2009 19:03
#5
ale z drugiej strony to rodzina tak jak pisała Millet w procesie socjalizacji daje podłoże do przyjmowania lub odrzucania takich twierdzeń...
hmm ja osobiście coraz rzadziej spotykam się z powoływaniem się na biologię- częściej słyszę o roli kobiety jako opiekunki domowego ogniska...
#6
[quote]
AJO napisał/a:
Wydaje mi się, że w polskich warunkach najbardziej aktualna jest perspektywa socjologiczna- w miejscu gdzie Millet pisze rodzinie. Mimo upływu tylu lat kobieta nadal sprowadzana jest do roli przede wszystkim matki.
Ja tylko dodam, ze Allen pisala, ze sama instytucja macierzynstwa jest "wynalazkiem" patriarchatu, zostala zdefiniowana przez tradycje patriarchalna. Po wiekach socjalizacji trudno jest uciec od myslenia o macierzynstwie w innych kategoriach niz ta patriarchalna, znormalizowana (wiec niezauwazalna) jako biologiczna koniecznosc, i naturalna rola wszystkich kobiet. Gdyby nie patriarchat, byc moze macierzynstwo mialoby przypisane inne znaczenia niz poswiecenie kobiet wzgledem dzieci.
Dodane przez
AJO dnia 26-02-2009 19:17
#7
yhm. jak pisała Beauvoir: ciąża nie przynosi kobiecie żadnych korzyści. a w sferze psychicznej może być dla kobiety katastrofą (przytoczone z pamięci). Społeczeństwo nie pozwala kobiecie na inne uczucia względem macierzyństwa niż szczęście, radość, chęć (bo przecież każda kobieta ma instynkt) i poświęcenie....
#8
Ewa: Problem w tym ze do tej pory dyskurs feministyczny nie krytykowala tego jako zalozycielskiego gestu III czy IV RP, ale jako kwestie np interesu czy problem zyciowy grupy kobiet.
No wlasnie, PIS / PO poprzez propagowanie swojej wersji narodu / rodziny i proby ich usankcjonowania w konstytucji usilowala normalizowac swoja wladze - takze w warstwie symbolicznej, wladze nad znaczeniami slow.
#9
Opis i analiza K. Millet nadal mogą być przydatne do wyjaśniania współczesnych zjawisk społecznych także w Polsce. Zarówno perspektywa socjologiczna (np. socjalizacja dzieci, elementy wsp. patriarchatu np. w małżeństwach), jak i perspektywa ekonomiczna (mniejsze zarobki kobiet, nadal wykonywanie tzw babskich prac itp) mogą służyć do wstępnego opisu obecnej rzeczywistości.
#10
A czy nie wydaje Wam sie, ze tekst Millet, byc moze odkrywczy w 1970 roku w konteksie USA i tamtejszych (bialych) feministek klasy sredniej, niekoniecznie odpowiada polskiej rzeczywistosci anno domini 2008? Czy wszystko mozna tlumaczyc slowem kluczem patriarchat? Czy patriarchat w zyciu politycznym jest tym samym, co patriarchat w zyciu rodzinnym?
Dodane przez
AJO dnia 26-02-2009 19:31
#11
Emilia Korytkowska napisał/a:
A czy nie wydaje Wam sie, ze tekst Millet, byc moze odkrywczy w 1970 roku w konteksie USA i tamtejszych (bialych) feministek klasy sredniej, niekoniecznie odpowiada polskiej rzeczywistosci anno domini 2008? Czy wszystko mozna tlumaczyc slowem kluczem patriarchat? Czy patriarchat w zyciu politycznym jest tym samym, co patriarchat w zyciu rodzinnym?
odkrywczy może niekoniecznie (chociaż też jak dla kogo) już teraz, ale z pewnością bardzo porządkujący.
Mi się mimo wszystko wydaje, że nadal aktualny. Oczywiście jedne sfery są dziś bardzie widoczne a inne mniej, ale wydaje mi się, że mimo wszystko nadal przydatny.
Jasne, że patriarchat w życiu rodzinnym nie jest tym samym co w politycznym. W tym drugim patriarchat jest dziś na siłę ukrywany.
#12
Nadal jednak obecnie w Polsce 3 patriarchalne instytucje są sprzężone ze sobą - rodzina,społeczeństwo, państwo. I nadal jak to pisała Millet mają silne oparcie w religii. Taki obraz socjologiczny wciąż występuje w Polsce.
Dodane przez
kasia dnia 26-02-2009 19:38
#13
AJO napisał/a:
Jasne, że patriarchat w życiu rodzinnym nie jest tym samym co w politycznym. W tym drugim patriarchat jest dziś na siłę ukrywany.
ale tez jesli patriarchat jest systemem, który uprzywilejowuje mężczyzn, to na poziomie strukturalnym wcale tak bardzo sie od siebie nie rozni to, co dzieje sie w zyciu rodzinnym i politycznym. Ukrywanie ukrywaniem, ale gdy popatrzy sie na analizy pracy domowej, to okazuje sie, ze nawet w gospodarstwach domowych mlodych, postepowych ludzi kobiety wykonuja wiekszsc pracy.
Dodane przez
AJO dnia 26-02-2009 19:38
#14
Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
Kasiu M. , masz rację, ale chyba nie do końca. Bo owszem, podejście jest bardzo ważne, ogromnie się liczy to, co nam się od dzieciństwa wpaja. Niewmniej przemiany w "bazie" ekonomicznej wydają mi się ważniejsze niż narzucane wzorce.
ale gdyby nie wmawianie dziewczynkom, że mają zdolności humanistyczne bo tak zbudowany jest ich mózg a ich koledzy z pewnością będą dobrymi inżynierami bo są uzdolnieni matematyczno-fizycznie - to dziś na mojej uczelni nie byłoby 90% facetów, którzy będą zarabiać duże pieniądze i tylko 10% dziewcząt.
#15
AJO napisał/a:
Jasne, że patriarchat w życiu rodzinnym nie jest tym samym co w politycznym. W tym drugim patriarchat jest dziś na siłę ukrywany.
Na sile ukrywany? Sadze, ze po prostu inaczej sie objawia w zyciu politycznym niz w zyciu rodzinnym (kontynuajac poprzednie porownanie). Mysle, ze nie tyle ukrywany, co mniej widoczny poprzez sama nature rodziny jako instytucji zycia prywatnego, w ktorym biologiczne pokrewienstwo miesza sie z przyjmowaniem okreslonych i zdeterminowanych przez tradycje patriarchalna rol spolecznych spolecznych ojca / matki / corki / syna. I tu tez, rola biologiczna przyjmuje bardzo precyzyjne znaczenie genderowe, co przejawia sie w roznicach w wychowaniu miedzy dziewczynkami i chlopcami
Dodane przez
EwaCh dnia 26-02-2009 19:40
#16
W Holandii tak samo jak w Polsce, pojedyncza osoba (kobiecie trudniej niz mezczyznie, chyba ze pracuje w managemencie duzej firmy, nie ma szans na kredyt, a wiec na wlasne mieszkanie, koszty utrzymania nie rozkladaja sie na dwie osoby, itp. Sytuacja ekonomiczna wymusza zaleznosc od partnera...
Dodane przez
AJO dnia 26-02-2009 19:43
#17
Emilia Korytkowska napisał/a:
AJO napisał/a:
Jasne, że patriarchat w życiu rodzinnym nie jest tym samym co w politycznym. W tym drugim patriarchat jest dziś na siłę ukrywany.
Na sile ukrywany? Sadze, ze po prostu inaczej sie objawia w zyciu politycznym niz w zyciu rodzinnym (kontynuajac poprzednie porownanie). Mysle, ze nie tyle ukrywany, co mniej widoczny poprzez sama nature rodziny jako instytucji zycia prywatnego, w ktorym biologiczne p
chodziło mi o to, że patriarchat w życiu publicznym stara się być ukrywany- tworzone są poważne urzędy ds dyskryminacji (które działają jak działają), panie w polityce są coraz częściej (ale jak dużo panów posłów słucha ich?) itp. itd.
#18
marzena25 napisał/a:
Nadal jednak obecnie w Polsce 3 patriarchalne instytucje są sprzężone ze sobą - rodzina,społeczeństwo, państwo. I nadal jak to pisała Millet mają silne oparcie w religii. Taki obraz socjologiczny wciąż występuje w Polsce.
Zgadzam sie calkowicie. Analiza intersekcjonalna, jak to nazwala Ewa w opisie sesji, jest warunkiem sine qua non dyskusji na temat spolecznych rok plciowych. I chociaz ekonomiczna sfera jest waznym czynnikiem dyferencjacji rol plciowych, to bez uwzglednienia szerszego kontekstu plci / grupy spolecznej / zawodowej / etnicznej analiza relacji miedzy plciami bedzie troche dziurawa. Dla przykladu, mamy w Polsce spolecznosci imigranckie, ze Wschodu, z Wietnamu, inne - w prognozach na temat "grozacego nam" kryzysu demograficznego jakos sie nie wspomina o mniejszosciach etnicznych, i ich wplywie na demografie w Polsce.
I co ciekawe, kiedy mowa o kryzysie demograficznym, nie mowi sie wprost, ze chodzi "nam" o POLSKIE dzieci, z krwi, i kosci, i tradycji polskiej. Ze wlasnie takie dzieci trzeba nam rodzic.
Dodane przez
Megi dnia 26-02-2009 19:54
#19
W czasie jakiejś rozmowy ostatnio o kryzysie, bankach , kredytach doszłam do wniosku, że jednak obyczaje patriarchalne łagodnieją. Kilka lat temu nie do pomyślenia byłaby sytuacja, że "niemalżeństwo" bierze wspólnie kredyt na mieszkanie. Teraz można nawet z kuzynką, kolegą czy kimkolwiek dzielić spłatę kredytu.
Moja rozmówczyni, której o tym powiedziałam, była mocno zdziwiona

Podobno nawet pan od kredytów stara się ukrywać swoje poglądy (chociaż robił to nieudolnie). Kredyt przyznać musiał.
Mam nadzieję, że to łagodniejsze podejście nie jest typowe dla czasów kryzysu (wszelkiego typu konflikty zbrojne, recesje itp.) i że nie nastąpi po czasach "odwilży patriarchalnej" powrót do wcześniejszych form ucisku.
Dodane przez
EwaCh dnia 26-02-2009 19:54
#20
A propos tego co wczesniej pisala Kasia Szumlewicz, w Holandii tak samo jak w Polsce, pojedyncza osoba (kobiecie trudniej niz mezczyznie, chyba ze pracuje w managemencie duzej firmy), nie ma szans na kredyt, a wiec na wlasne mieszkanie. Koszty utrzymania nie rozkladaja sie na dwie osoby, itp. Sytuacja ekonomiczna wymusza zaleznosc od partnera...a najlatwiej wpasc w trakt rodziny