THINK TANK FEMINISTYCZNY. MIGRANTKI. RAPORT 2/2007-2008
Dodane przez awe dnia May 15 2014 11:53:00
Teresa Święćkowska. Emigrantki na globalnym rynku taniej pracy. Wrzesień 2007.
Pobierz PDF Link
Własnym głosem - wybrane prace z Konkursu na "Pamiętnik Migrantki", opracowanie Joanna Erbel. 2008
Nina Łazownik "Nic mnie bardziej na świecie nie cieszy niż gdy mnie pytają gdzie lepiej żyć – tam czy tu i dlaczego wyjechaliśmy. Zwykle żartuję - dobrze tam gdzie nas nie ma albo odpowiadam, że najlepiej na bezludnej wyspie. Tylko dlaczego Od razu czuję wtedy u rozmówcy niepokój. Zapewne dlatego, że do tej pory sama nie znajduję odpowiedzi na to pytanie..."
Stefania Majewska "...I już tym razem myślałam, że znajdę pracę upragnioną w kraju, lub mój mąż coś wymyśli, ale nic się nie zmieniło. Nadal brakowało pieniędzy na normalne życie, ciągle wegetowanie. Więc znowu wyjazd do Włoch do jakiejkolwiek rodziny włoskiej na 24 godziny z popołudniówkami wolnymi. Za pracę trzeba zapłacić nie mało 300-500 Є. Od tych wyjazdów niedobrze mi się zrobiło, ale jakie wyjście. Twarde życie, a jego konsekwencje spadają na nas kobiety. To my musimy dźwigać tu okropny ciężar – straszliwie niszcząca rozłąka (dla kobiety to zbyt wiele), brak kontaktu z własną rodzina z dziećmi, które też odczuwają ten brak..."
Slavinette "Spotkałam Aśkę, koleżankę z akademika i dojazdów pociągiem. Pracuje za granicą, a kiedy wypiłyśmy u niej w domu butelkę wina, opowiedziała mi, co tam naprawdę robi. Aśka, ta elegancka młoda kobieta, po studiach z perspektywami, sprząta domy w Niemczech. Nieźle się uśmiałam, jak mi opowiadała o tych ludziach, ich wszystkich obsesjach czystości, innych świrach i wymaganiach. Ale to Aśka jeździ własnym samochodem i właśnie zbiera pieniądze na studia doktoranckie, a może nawet studia za granicą. Zadzwoniła do mnie następnego dnia i zaproponowała mi przyjazd do siebie, do Monachium, jeśli mi tutaj aż tak źle. Mogę u niej pomieszkać, potem coś znajdę, zarobię o wiele więcej niż tutaj....."
Dorata "To był jeden z pierwszych poniedziałków maja 2004 roku. Rozpoczynałam swój kolejny, rutynowy dzień pracy. Sala kasyna byla pusta, goście z nocy zdążyli już rozejść się do domów, miałam więc chwilę czasu dla siebie. Herbata, śniadanie, gazeta. Ten zestaw codziennie rano był mi niezbędny, lubiłam zaczynać dzień dobrym posiłkiem przyprawionym bieżącymi wiadomościami. Jak zwykle, zupełnie bezwiednie, zaczęłam przeglądać ogłoszenia o pracy. „Zatrudnimy do pracy w Wielkiej Brytanii krupierów z conajmniej dwuletnim doświadczeniem” przeczytałam...."
Wera Nachajska "...w czasie tych kilku miesięcy stałem się gospodynią domową, opiekunką dla dzieci, oraz prawie sekretarką. Mimo, że już dawno nie byłem ‘twardym facetem’, to ten pobyt, którego teoretycznie był na ‘niby’, bo przecież w Anglii nie pracowałem, nic nie zarobiłem, a formalnie to mnie nawet i tam nie było, to doświadczenie to było dla mnie bardzo ważne. Myślę, że dzięki niemu mogę powiedzieć z trochę większą pewnością, że czasami rozumiem co to znaczy być kobietą. A raczej, że stałem się społecznym transseksualistą."
Joannaetso "Decyzja o wyjeździe była nagła jak chęć zmiany czegoś w życiu. Nie miałam racjonalnych powodów żeby wyjechać – wręcz przeciwnie- miałam racjonalne powody żeby zostać, więc spakowałam się i wyjechałam. Podróż była długa, ale bardzo przyjemna. W autobusie poznałam młodego Polako-Australijczyka, który wracał z odwiedzin u babci w Polsce i jechał do Wielkiej Brytanii, aby zarobić na dalsze podróże po świecie. Dzięki niemu przekroczyłam granice bez problemu, bo powiedział, że jestem jego dziewczyną i podróżujemy razem. Ułożyliśmy nawet historie naszej miłości, gdyby ktoś na granicy zechciał sprawdzić czy jesteśmy realną parą. Miałam bilet powrotny na „za 2 tygodnie”, więc nie zadano mi żadnego pytania i przekroczyłam granice Zjednoczonego Królestwa. ..."
Gaja "Od poniedziałku do piątku wstawałam więc o siódmej trzydzieści, o ósmej z minutami byłam już w ‘macu’. Nie obrywało mi się za notoryczne spóźnienia, bo menadżerem był Nenad – który mnie chyba bardzo, bardzo lubił. Poranki w ‘macu’ były ciężkie, zazwyczaj po imprezie w Poplar do trzeciej w nocy. Wyjmowałam kostki lodu z maszyny do napojów i przykładałam sobie do powiek, albo robiłam sobie kawę z lodami waniliowymi. W McDonaldzie pracowałam od ósmej do szesnastej, miałam trzydzieści minut przerwy na lunch, który jadłam często na plaży, odganiając się od mew..."
Joolka4 "Początek lat dziewięćdziesiątych był dla mnie trudny. I to nie ze względów materialnych ale emocjonalnych. Marzenia o podróżach musiałam czasowo zawiesić na kołku, bo aby gdziekolwiek pojechać potrzebne były pieniądze. Potem nagle spadło na mnie kilka osobistych nieszczęść - w jednym roku śmierć mamy, dziadka i kilkumiesięcznego bratanka. W pracy nie przedłużono mi umowy, chociaż początki miałam błyskotliwe i byłam nabytkiem rokującym spore nadzieje. Nagle zostałam sama jak palec i nawet nie mogłam się wypłakać mamie na kolanach. Wtedy zupełnie nieoczekiwanie zatelefonowała do mnie koleżanka ze studiów Maryla. I to skąd? Z Włoch, z Neapolu. Nawet nie musiała mnie namawiać, sama się pchałam żeby do niej dołączyć. Pieniądze na wyjazd dała mi babcia, załamana po śmierci jedynej córki a teraz żegnająca ukochaną wnuczkę..."
Anna K. "Zostawiam tu doktorat, karierę zawodową, zostawiam rodzinę i przyjaciół i moje życie i jadę do Londynu, gdzie mam tylko jego. I będę żyła jego życiem i nim. Nigdy nie planowałam jechać, nigdy o tym nie myślałam, jeszcze rok temu, gdy wyjeżdżał, jeszcze w styczniu gdy u niego byłam... I nawet nie załatwiłam sobie tam studiów, nie zorientowałam się jak to mogłoby tam wyglądać, nie. Jadę wszystko stracić. To się jakoś nazywa. Tanatos. W czystej postaci. Freud byłby ze mnie dumny..."
Prawdziwa soya "Cel osiągnięty. Jestem w Dakocie, w małym, cowboyskim miasteczku, z piaskiem na drogach zamiast asfaltu. To tu gdzieś nagrywali „Tańczącego z wilkami" i „Armagedon'a". Oprócz tych dwóch perełek miasteczko nie ma się czym pochwalić. Jest jeden sklep spożywczy, jeden ogrodniczy, jedna szkoła, jeden fryzjer, jeden bar. Wszyscy się znają. Jak w wielkiej rodzinie. American size. Jestem przerażona po raz drugi. Dziki-dziki Zachód. Dzwonię do domu i płaczę. Tłumaczę mamie, że to ze zmęczenia. Zasypiam, śpię dwa dni. Sundowner Motor Inn. Tu pracuję jako pokojówka. Nie jestem zaskoczona swoimi obowiązkami. Domyślałam się. Nie jest to łatwa praca. Trochę się brzydzę na początku. Łazienkę sprzątam w rękawiczkach. Najgorsze te włosy - są dosłownie wszędzie. Włosy obcych ludzi. A ja muszę je zbierać. Chciałam Ameryki to ją mam!..."