EWA CHARKIEWICZ. KRYZYS OPIEKI I UCISK KOBIET. 2011
Dodane przez EwaCh dnia March 04 2011 15:57:26
Jeśli dźwigasz towary w markecie, analizujesz dane w firmie czy urzędzie, udzielasz kredytu w banku - to pracujesz, bo zarabiasz pieniądze i przyczyniasz się do wzrostu gospodarczego i wzrostu PKB mierzonego przepływem pieniądza przez gospodarkę. Jeśli nakładem własnego ciała rozwijasz i rodzisz dziecko, wychowujesz je, zajmujesz się chorymi czy starszymi członkami rodziny i przyjaciółmi, uprawiasz żywność na własne potrzeby, robisz zakupy, gotujesz czy prowadzisz domowe rachunki, we własnym zakresie reperujesz rower czy ubrania to już nie jest praca. Rynek to mechanizm generacji zysków. Rodzina to domena altruizmu. Głównym czynnikiem różnicującym te dwa rodzaje pracy jest ich waloryzacja przez państwo i rynek. Praca na rzecz podtrzymania zdolności do życia i do świadczenia pracy - to kobiet prywatna sprawa, a de facto służba dla rynku i państwa.
Ekonomia opieki
Ucisk kobiet wiąże się z zawłaszczaniem wartości ich pracy reprodukcyjnej. O ile kobiety zamożne i ekonomicznie samodzielne mogą kupić usługi opiekuńcze, najbardziej obciążone są kobiety z niskodochodowych gospodarstw domowych, które odpowiadają za opiekę w kontekście braku środków do życia. Pomiary i statystyki ubóstwa zaniżają jego rzeczywisty rozmiar. Jeśli przyjąć minimum socjalne (minimum podstawowych potrzeby) to w ubóstwie żyje 43 proc. osób w Polsce. Praca reprodukcyjną i opiekuńcza wymaga wkładu czasu, zużywa siły, w tym emocje ciała, oraz wymaga wkładu zasobów finansowych i materialnych. Im większa niepewność i intensyfikacja pracy płatnej, tym większa potrzeba emocjonalnego i materialnego wsparcia w postaci wzajemnej opieki.
Polityka społeczna i polityka pracy stawia kobiety i mężczyzn pod ścianą wymuszając pracę za grosze. Dwie najbardziej pokrzywdzone grupy społeczne to przemysłowi robotnicy i robotnice, którzy tracili pracę w likwidowanych fabrykach, oraz ludzie młodzi. W Polsce brakuje co najmniej 3 miliony miejsc pracy, a rynek pracy jest podzielony na zatrudnianych na umowy o pracę, i na prekariat - tymczasową, nisko-płatną zbywalną siłę roboczą. 27 % wszystkich pracowników i 53 % absolwentów i 59 % absolwentek pracuje na umowach cywilno-prawnych, które nie zapewniają bezpieczeństwa egzystencjalnego. 11 % zatrudnionych to tzw. pracujący ubodzy. 2.1 miliona osób żyje w Polsce poniżej poziomu biologicznego minimum. Rząd zamroził pułapy dochodów uprawniających do pomocy na poziomie z 2006 – do 2012 roku. W czteroosobowej rodzinie minimum egzystencji wynosi 350.5 zł, a pułap dochodowy uprawniający do rent socjalnych - 351 zł na osobę w rodzinie. W 2009 świadczenia pieniężne wyniosły 68 złotych rocznie na jednego beneficjenta/beneficjentkę pomocy społecznej. Państwo skazuje osoby niezamożne na wegetację i skrócone życie. Z drugiej strony, ubogie kobiety, pozbawione pracy i pomocy żyją w strachu przed odebraniem im dzieci. 20 % dzieci w Polsce jest odbieranych rodzicom z powodu ubóstwa. Stres życia w niedostatku skraca życie. Badania zdrowia mieszkańców Warszawy pokazują, że kobiety z ubogiej Pragi średnio żyją 14.1 lat krócej od kobiet z zamożnego Wilanowa, a mężczyźni 18 lat krócej. O ile dotychczas ubogie gospodarstwa domowe korzystały za zasobów z czasu PRLu (mieszkania, działki, renty i emerytury babć i dziadków), obecnie ich zasoby i zdolność świadczenia opieki j jest na wyczerpaniu.
Widzialna ręka neoliberalnego państwa
Państwo opiekuńcze społecznie zakorzenionego liberalizmu czy państwo socjalistyczne pośredniczyły w podziale kosztów reprodukcji społecznej między firmami a gospodarstwami domowymi. Koszty zabezpieczeń społecznych, ochrony zdrowia, edukacji, kultury, mieszkalnictwa, szczególnie dla najuboższych ponoszone były z dochodów publicznych, gdyż korzystało na nich całe społeczeństwo. Opieka i podtrzymanie życia ludzi było dobrem wspólnym i zarazem prawem człowieka. Neoliberalne państwo prywatyzuje szeroko rozumianą sferę społeczną. Neoliberalizm przeobraża ład polityczny i domeny życia publicznego w ład ekonomiczny. Szpitale, szkoły, uczelnie, zakłady emerytalne, usługi komunalne, teatry są poddawane logice rynku i przeobrażane pod kątem przyczyniania się do wzrostu gospodarczego. Opieka nie znika, jest prywatyzowana do gospodarstw domowych i na barki kobiet.
Dla neoliberalnego państwa najważniejszym instrumentem polityki jest budżet, czyli rachunek finansowy. Rachunek finansowy ma dwie strony; aktywa i pasywa. Sfera społeczna (zabezpieczenia społeczne, ochrona zdrowia, edukacja, kultura) to pasywa i balast dla budżetu państwa, który zgodnie z neoliberalną logiką trzeba zmniejszać, bądź ich koszt dla państwa potaniać. Nie tylko państwo potania koszt utrzymania ludzi, także w przedsiębiorstwach praca szeregowych pracowników jest potaniana poprzez spadek zatrudnienia przy przerzucaniu obowiązków na pozostałych pracowników, ustawiczne podwyższanie norm, zwiększanie zakresu obowiązków bez rekompensaty w płacach, zatrudnianie na „śmieciowych” umowach. Państwo wspiera ten ucisk redukując prawa socjalne i pracownicze, a zarazem redukując podatkowe zobowiązania inwestorów wobec społeczeństwa. Podatki CIT (od biznesu) są w Polsce jedne z najniższych w Europie. Wydatki na renty socjalne w 2008 wyniosły 0.18 % PKB (76.5 miliona złotych). Armia ma ustawowo zagwarantowane 1.95 % PKB. Między neoliberalnym państwem a gospodarstwami domowymi żyjącymi w niedostatku stoją kobiety, których życie codzienne to walka o przetrwanie.
Kobiety, środowisko i kapitalizm
Neoliberalizm dostarcza siatki pojęciowej, która legitymizuje i wdraża podział na ludzi zdolnych do życia na prywatną subskrypcję (do ponoszenia kosztów obsługi własnego i potomstwa życia, płacenia składki na ubezpieczenia zdrowotne, emerytalne) i na ludzi porzuconych przez państwo, balast dla państwa, czy „ludzkie odpady”. Podział ten generuje globalny, finansowy, hiperkonkurencyjny zinformatyzowany kapitalizm.
W latach 80. ubiegłego wieku amerykańska ekolożka Hazel Henderson wizualizowała gospodarkę jako tort z lukrem, gdzie u podstaw leży ekonomia przyrody. Kolejna warstwa to ekonomia reprodukcji i pracy na własne potrzeby (ekonomia opieki). Na te warstwy nakłada się i korzysta z nich ekonomia monetarnej wymiany (produkcja i konsumpcja). Lukrem w torcie były zyski finansowe. Obecnie taki tort wyglądałby inaczej: nowa ekonomia wirtualnych produktów finansowych to największa warstwa. Wartość tranzakcji finansowych, w tym nowych, wielopiętrowych produktów finansowych polegających na spekulacjach na długu czy spekulacjach na cenach surowców i żywności wielokrotnie przekracza wartość ekonomii opieki i ekonomii produkcji. Ciężar lukru zatapia ciasto – stąd wzrost nierówności oraz nieuchronność i cykliczność kryzysów, których koszty są przerzucane do ekonomii opieki. Opiekuńcza praca kobiet z nisko i średnio dochodowych gospodarstw domowych traktowana jest jako strefa buforowa finansowego kapitalizmu, gdzie przerzucane są społeczne koszty akumulacji kapitału, wzrostu gospodarczego, transformacji czy cięć budżetowych. W średnio i niskodochodowych gospodarstwach domowych zasoby i siły kobiet sa na wyczerpaniu.
W Polsce poza paroma wyjątkami feministycznej refleksji na temat kapitalizmu i wpływu neoliberalnej transformacji na różne grupy kobiet nie ma. Kobiety są traktowane jako jednolita grupa, przy czym najgłośniej mówi się o interesach kobiet uprzywilejowanych. Ruch społeczny, który nie podejmuje krytycznej refleksji na temat warunków życia kobiet i ich relacji z państwem i rynkiem jest jak ciało bez głowy. Doświadczenia młodych kobiet, które pracują na śmieciowych umowach, nie mają szans na awans i własne mieszkania dobitnie pokazują, że „wolny rynek” to nie jest sielanka, jak przekonywali nas ojcowie i matki transformacji. Koniecznie musimy podjąć krytyczną refleksje, dokonać przeglądu polityki gospodarczej i społecznej z perspektywy wdrażania praw człowieka (prawa kobiet,prawa socjalne ekonomiczne, to część uniwersalnych i nierozdzielnych praw człowieka), zaprojektować alternatywy i wymagać od polityków odpowiedzialności za dobra wspólne, w tym za wdrażanie polityk, które zapewnią podtrzymanie zdolności do życia wszystkich ludzi.
Ewa Charkiewicz
Tekst napisany dla Zielonych Wiadomości – specjalne wydanie na Manifę 2011