KLAUDIA RUTKOWSKA. FEMINIZM WIELOKULTUROWY - próba przekroczenia' białego solipsyzmu'. 2006 [2005]
Dodane przez EwaCh dnia September 06 2006 09:11:34
Recykling Idei, nr. 7, jesień 2005
Link
Feminizm wielokulturowy. Próba przekroczenia „białego solipsyzmu”
Klaudia Rutkowska
Dominująca w krajach europejskich i północnoamerykańskich wizja świata skażona była/jest etnocentryzmem. Przekonaniu o istnieniu uniwersalnych wartości towarzyszy niechęć, bądź niemożność, przekroczenia perspektywy świata zachodniego. Kultura Zachodu przez długi czas zawierała elementy rasistowskie. Dyskusyjnym jest w jakim stopniu to twierdzenie odnosi się do współczesnej nam rzeczywistości. Podział: kraje cywilizacji zachodniej, a kraje do niej nie należące, przecina się z inną dychotomią: kobieta-mężczyzna.
Bell Hooks przypomina postać Sojourner Truth1, której na zjeździe przeciwko niewolnictwu w Indiana w 1852 roku, z racji rasy odmawiano miana kobiety i widziano ją raczej bliższą rzeczy. Patricia Hill Collins analizuje przedstawienia kobiet w pornografii jako odzwierciedlenie ich umiejscowienia w szerszym kontekście społecznym: „W pornografii rasistowskie i seksistowskie przekonania są useksualnione.”2 Jaskrawym przykładem może być Afrykanka, Sarah Bartmann. W początkach XIX wieku prezentowana była na modnych przyjęciach w Paryżu jako reprezentacja czarnej seksualności. Zarówno białe, jak i czarne kobiety, prezentowane są w pornografii przedmiotowo. Jednak to czarnoskóre kobiety prezentowane były jako bardziej zwierzęce, bardziej rozwiązłe, odbiegające od „normalności”, którą ucieleśniały białe kobiety. Obraz czarnej kobiety był/jest odzwierciedleniem panującej relacji w sferze społecznej, politycznej i gospodarczej. I jednocześnie oddziałuje zwrotnie, utrwalając istniejący stan rzeczy. Tak jak człowiek to mężczyzna, tak kobieta to osoba biała3. Bycie białym było/jest nie tyle prostym określeniem koloru skóry, ale znacznie szerszą charakterystyką społeczno-ekonomiczną. Bycie białym jest punktem wyjścia, w stosunku do którego można konstruować opozycję. Oznacza władzę, m.in. władzę do tworzenia obowiązujących wszystkich (białych i nie-białych) definicji. Uprzywilejowanie zasadza się również na wyborze czy słyszeć głosy innych, czy udzielić im głosu.4 A wręcz czy w ogóle dostrzec Innego, odmienność jego potrzeb i opresji.
„Biały solipsyzm”, jak Adrienne Rich określa tendencję „by myśleć (...), mówić, jak gdyby bycie białym opisywało świat”5, można przypisać również myśli feministycznej. Trzeba jednak zaznaczyć, że feminizm nie głosił/głosi supremacji jednej rasy nad drugą, ale przez długi czas miał znacznie, i wciąż ma, choć w mniejszym stopniu, ograniczony horyzont spostrzegania kobiety, czy szerzej: świata jako takiego.
Bell Hooks, szukając definicji feminizmu, przytacza popularyzowaną przez media. Feminizm miałby być tu ruchem dążącym ku społecznej równości kobiet i mężczyzn. Bell Hooks wskazuje na poważne zastrzeżenia takiego ujęcia: mężczyźni nie są bowiem homogeniczną kategorią/grupą. I pyta: „(...) którym mężczyznom kobiety chcą być równe? Czy kobiety podzielają wspólną wizję tego, co oznacza równość?”6 Jak i mężczyźni, tak i kobiety są grupą wewnętrznie zróżnicowaną. Dychotomię kobieta-mężczyzna przecinają przede wszystkim podziały klasowe i rasowe. Paradoksalnie więc, kobiety pochodzące z niższych klas społecznych, i co podkreśla Hooks, kobiety innego niż biały koloru skóry7, nie dążą do zrównania z mężczyznami ze swej klasy społecznej czy rasy. Są oni bowiem pozbawieni władzy, bądź też jest ona ich udziałem w niewielkim tylko stopniu.
Feminizm przez ciemnoskórych spoza klasy średniej i wyższej mógł być odbierany jako ruch, który ma na celu głównie, jeśli nie jedynie, troskę o białe kobiety z klasy średniej. Krytyka feminizmu ze strony kolorowych kobiet zasadzała/zasadza się na odrzuceniu koncepcji wspólnej, jednakowej dla wszystkich kobiet opresji ze względu na płeć. Przekonaniu o istnieniu wspólnej dla wszystkich kobiet formy opresji, towarzyszy wizja wspólnej wszystkim kobietom natury. Esencja kobiecości jest tu odbiciem partykularnych problemów i potrzeb. Bell Hooks wskazuje, że opresja ze względu na płeć jest uważana za podstawową w tradycyjnej myśli feministycznej względem innych typów opresji. Według Hooks niesłusznie, bowiem nasze doświadczenie jest wynikiem nakładania się na siebie relacji klasowych, rasowych i genderowych8. Nikt nie jest osadzony tylko w relacjach ze względu na płeć. Analiza, która koncentruje się tylko na jednym wymiarze zjawiska opresji, zniekształca je. Jak pisze Putnam Tong, „opresja jest wielogłową bestią”, aby ją wyeliminować trzeba rozprawić się z wszystkimi jej aspektami9. Poczucie wspólnoty opresji może przebiegać w poprzek podziałów rasowych czy płciowych, a wiązać się z położeniem klasowym. Tradycyjne feministki nie zdawały sobie sprawy, że nie tylko głoszenie, że ludzie, a więc i kobiety, różnią się między sobą może być źródłem opresji, ale również przekonanie, że wszyscy są tacy sami. Niekoniecznie bowiem pozwala to uniknąć hierarchizowania. Jeśli bowiem, „kobiecie” przypiszemy pewne cechy, to osobom pozbawionym tych cech odmawiać się będzie tego miana10. Istotne jest, aby raczej skoncentrować się na wzajemnych powiązaniach i relacjach między różnymi formami opresji, niż szukaniu podstawowej formy opresji i porównywanie ich siły oddziaływania. Warto zaznaczyć, że różnicujące jest nie tylko społeczne położenie, ale również indywidualne doświadczenie. Białym feministkom zarzuca się, że w konsekwencji koncentrowania się na opresji ze względu na gender, nie dostrzegają, że one same są opresorami dla innych. „Nie chcą sobie uświadomić, że ich klasa jest sferą traumy dla innych...”11 Frye wskazuje, że od kiedy, białe kobiety są prawie białymi mężczyznami mogą mieć nadzieję na bycie członkiniami dominującej grupy. W konsekwencji, według Frye, nie widzą problemów innych kobiet12. Widzą jedynie, że same doświadczają opresji ze strony mężczyzn.
Z krytyki „białego solipsyzmu” wyrasta również, zbliżony w wielu aspektach do feminizmu wielokulturowego, feminizm globalny. Feminizm globalny akcentuje problem podziału na Pierwszy Świat i Trzeci Świat. Wskazuje on na negatywne konsekwencje działalności wielkich korporacji i strategii „doganiania Pierwszego Świata”, które nie służą interesom tych, do których są one kierowane i są raczej źródłem dalszego wyzysku. Feministki globalne podkreślają wagę kwestii politycznych i gospodarczych. Wskazują na potrzebę stworzenia płaszczyzny do spotykania się, dyskutowania, porozumiewania. Kobiety Trzeciego Świata uważają, że ich opresja jest znacznie silniejsza niż opresja kobiet z Pierwszego Świata. Współwinnymi widzą one kobiety z Pierwszego Świata13.
Wielokulturowość zakłada poszanowanie i uznanie za równowartościowe wszystkie grupy kulturowe. Można przyjąć, że konsekwencją takiego założenia jest relatywizm etyczny. Jeśli bowiem uznamy, że wszystkie kultury są równowartościowe, to nie mamy prawa kwestionować zasad etycznych rządzących społecznościami. Takie podejście byłoby niebezpieczne dla feminizmu. Podważałoby jego roszczenia do promowania praw kobiet i uczynienia ich równymi mężczyznom. Kazałoby akceptować patriarchalną kulturę, akty przemocy. By uniknąć sytuacji, w której feministki nie mają moralnego prawa walczyć na rzecz zmiany obowiązujących w danej kulturze norm, Sherwin proponuje przyjęcie pewnego minimum etycznego. Według niej kultura oparta na dominacji i podporządkowaniu nie jest godna akceptacji. Minimum, które ona określa, to zaspokojenie fizycznych i psychicznych potrzeb wspólnych wszystkim ludziom. Twierdzi ona, ze możemy mówić o pewnym absolutnym i uniwersalnym poziomie moralności14. Poszanowanie innych kultur i ich systemów wartości, w wersji feministycznej, nie wyklucza prawa do oceny, które wartości są nie do zaakceptowania na gruncie tej myśli. Jest to, według Sherwin, rozwiązanie, pozwalające na sprzeciw wobec, akceptowanego w niektórych kulturach, gwałtu czy okaleczenia kobiecych genitaliów. Moim zdaniem, istotne jednak, aby podkreślić, że w istocie Sherwin stwierdza: w kwestiach istotnych będę kierować się wartościami, w które wyposażył mnie mój krąg kulturowy. Przyjęcie pewnego fundamentu wartości jest prawdopodobnie jedynym rozwiązaniem, które pozwala na działanie. Jednocześnie jest skażone, w tym wypadku, europocentryzmem. Wydaje mi się, że bardzo istotne jest w jakim stopniu „skażenie” to ma miejsce. A przede wszystkim, na ile feminizm pozwoli wszystkim zainteresowanym wziąć udział w dyskusji o wartościach.
Czy feminizm reprezentuje obecnie szerokie spektrum kobiecych potrzeb, czy uwzględnia różnice między nimi? Czy wreszcie wyzbył się „białego solipsyzmu”? Frye zaleca uświadomienie sobie przez członków dominującej grupy, że ich punkt widzenia jest tylko jednym z wielu możliwych — i co, jak sądzę, bardzo istotne — równowartościowych. A także by pamiętać, że supremacja białych nie jest jedyną logiczną możliwością, nie wynika też z natury. Tym samym, istniejący porządek rzeczy jest czymś co można, a wręcz należy kwestionować15. Frye zastanawia się czy jest w ogóle możliwe, aby białe feministki były wolne od rasizmu w swej aktywności. Nawet w sytuacji, gdy ich intencją jest działanie dla dobra czarnych kobiet. Przyjmując, że działania białych feministek są skażone rasizmem, nie można jednak zdecydować się na bierność. Trzeba raczej, mając w pamięci rasistowskie obciążenie, próbować przekroczyć „biały solipsyzm”. Według Frye można jednocześnie być białym i przeciwstawić się dominacji białych, paradoksalnie można odrzucić członkostwo w tej grupie. Bycie uprzywilejowanym nie musi koniecznie oznaczać bycia opresorem: „...mamy wybór, jak odpowiemy na uprzywilejowanie”16.
Bell Hooks tak określa feminizm: „Jego celem nie jest przynoszenie korzyści wyłącznie szczególnej grupie kobiet, konkretnej klasy czy rasy. Nie wynosi kobiet ponad mężczyzn”17. Sądzę, że pewnym rozwiązaniem, trudnym i z pewnością niedoskonałym, jest nieustanna czujność, by głos Innych był słyszalny, troska o to, by maksymalnie szerokie spektrum zainteresowanych, mogło wziąć udział, na równych warunkach!, w feministycznych dyskursie. Różnorodność kobiet, dla których płaszczyzną porozumienia i działania ma być feminizm, rodzi nowy problem: możliwość porozumienia i solidarność. Czy jest bowiem realna szansa na poczucie wspólnoty doświadczeń i interesów, chęć i umiejętność współdziałania wśród kobiet o odmiennych doświadczeniach będących wynikiem ich położenia klasowego, rasy, orientacji seksualnej, miejsca zamieszkania (Pierwszy czy Trzeci Świat) i wielu innych czynników?
PRZYPISY:
1 Bell Hooks, „Black Women and Feminism” w: Feminisms pod redakcją S. Kemp, J. Squires, Oxford University Press, New York 1997, s. 227.
2 Patricia Hill Collins, „Black Women and the Sex/ Gender Hierarchy” w: Feminism and Sexuality pod redakcją Stevi Jackson and Sue Scott, Columbia University Press, New York 1996, s. 309.
3 Marilyn Frye, The Politics of Reality: Essays in Feminist Theory, The Crossing Press/ Freedom, California 1983, s.117.
4 Marilyn Frye, op.cit., s.111.
5 Elizabeth V. Spelman, Inessential woman. Problems of Exclussion in Feminist Thought, Beacon Press Boston 1988, s.116.
6 Bell Hooks, „Feminism: A Movement to End Sexist Oppresion” w: Feminisms pod redakcją S. Kemp, J. Squires, Oxford University Press, New York 1997, s. 23.
7 op.cit., s. 23.
8 M. Childers, B. Hooks, „A conversation about Race and Class” w „Conflicts in feminism” pod redakcją M. Hirsch, E. Fox Keller, Great Britain 1990, s.63
9 R. Putnam Tong, Myśl feministyczna. Wprowadzenie, Wydawnictwo Naukowe PWN Warszawa 2002, s.285.
10 op.cit., s.282.
11 M. Childers, B. Hooks, „A conversation about Race and Class” w Conflicts in feminism pod redakcją M. Hirsch, E. Fox Keller, Great Britain 1990, s.72.
12 Marilyn Frye, op.cit., s.121.
13 R. Putnam Tong, op.cit., s. 297.
14 op.cit., s.317.
15 Marilyn Frye, op.cit., s.113
16 op.cit., s 126-127.
17 Bell Hooks, „Black Women and Feminism”.