TERESA ŚWIĘĆKOWSKA. POWRÓT SŁUŻĄCEJ?
Dodane przez EwaCh dnia July 27 2007 14:55:18
„Angielska rodzina poszukuje energicznej, miłej, zorganizowanej, uczciwej i kochającej dzieci opiekunki do 3 małych dzieci”; „Austria i Niemcy, praca dla Pań, opieka nad os. starszymi” (GW, 9.07.07, Praca, s. 86)
Od lat 60. ubiegłego stulecia w Europie Zachodniej, Ameryce Północnej, a także bogatych krajach Azji rośnie zapotrzebowanie na pracę domową. Jest ono związane ze wzrostem aktywności zawodowej kobiet (w Wielkiej Brytanii w 2003 roku 68% kobiet, które mają dzieci pracuje zarobkowo), niskim dofinansowaniem żłobków i przedszkoli lub ich brakiem, jak również starzeniem się społeczeństw. Problemu potrzeby rąk do pracy w prywatnych domach nie rozwiązują mechaniczne sprzęty. Ktoś musi sprzątać, prać, prasować gotować, opiekować się dziećmi i rodzicami w podeszłym wieku. Czasu na wykonywanie tych obowiązków jest coraz mniej, gdyż praca zawodowa, jak słyszymy na co dzień od ekspertów ds. zatrudnienia, wymaga zaangażowania, elastyczności i dyspozycyjności. Adwokatki, lekarki czy menadżerki, a tym bardziej ich pracujący partnerzy nie chcą spędzać cennych wolnych chwil przy niewdzięcznych i niedocenianych społecznie zajęciach domowych. Pomocy do opieki nad dziećmi potrzebują też rodziny pracownicze, kiedy obydwoje rodzice pracują.
Zapotrzebowanie na pracę w domu jest związane nie tylko z wykonywaniem najbardziej podstawnych prac z zakresu reprodukcji. Zatrudnienie kogoś do pracy w domu pozwala zamożnym pracodawcom utrzymać odpowiedni styl życia, odtwarza status i stosunki społeczne. Bez służącej na stałe mieszczańska rodzina w Atenach nie miałaby z pewnością białych dywanów i dwóch brązowych psów jednocześnie. Nie trudno też domyślić się, dlaczego niektórym Włoszkom tak bardzo zależy, aby pracujące u nich migrantki nosiły fartuszki, przynajmniej wtedy, kiedy odwiedzają ich goście.
Statystyki wskazują, że liczba sprzątaczek i gospoś zwiększa się wraz ze wzrostem dysproporcji społecznych, kiedy z jednej strony rośnie liczba zamożnych, a z drugiej tych, którzy mają niewielkie dochody. Ilustruje to szybki wzrost zatrudnienia pomocy domowych w krajach o szybko rozwijającej się gospodarce, takich jak Singapur, Kuwejt, Hong Kong czy Arabia Saudyjska. Średnie wynagrodzenie pomocy domowej w Hong Kongu jest kilkanaście razy wyższe niż pensja nauczycielki na Filipinach. Praca kobiet w charakterze różnego rodzaju pomocy domowych: sprzątaczek, opiekunek, czy gospoś jest od lat głównym towarem eksportowym tego kraju oraz podstawowym źródłem utrzymania dla znacznej część jego mieszkańców. Kobiety emigrują licznie również z innych biednych krajów azjatyckich takich jak Sri Lanka czy Indonezja. W Singapurze średnio co siódme gospodarstwo domowe zatrudnia kobietę migrantkę.
Deutsche Institut fuer Wirtschaftsforschung szacuje, że 4, 3 miliona gospodarstw domowych w Niemczech zatrudnia pomoc domową. Wysokie zapotrzebowanie istnieje też w innych krajach Zachodniej Europy, gdzie również prace domowe wykonują najczęściej migrantki, w tym z krajów wschodnioeuropejskich. Jest to też zajęcie kobiet biednych i zazwyczaj starszych. 61% zarejestrowanych pomocy domowych w Niemczech ma ponad 45 lat.
W okresie transformacji bezrobotne oraz posiadające niskie dochody kobiety z Polski znacznie zasiliły europejski sektor pomocy domowej. We Włoszech określenie Polka stało się niemalże synonimem sprzątaczki, czy służącej. Na południu Włoch pojawiło się powiedzenie „fare la Polacca” (dosłownie „robić za Polkę”). Polskie kobiety, wypychane z kraju przez biedę i bezrobocie wypierały z kolei z południowo-włoskiego sektora pomocy domowych Filipinki i Syngoleżki. Polki zatrudniano chętniej nie tylko dlatego, że były tańsze, ale również dlatego, że są białe . Dzisiaj sektor pomocy domowej w tym regionie jest stopniowo przejmowany przez tańsze od Polek Ukrainki czy Rosjanki. Powiedzenie „fare la Polacca” pozostaje jednak aktualne, gdyż Włosi na ogół nie odróżniają od siebie języków słowiańskich ani nie trudzą się rozpoznawaniem wschodnioeuropejskich narodowości. Dla wielu z nich sprzątaczka z Europy Wschodniej to po prostu „la Polacca”. Na zjawisko etnicyzacji pracy zarobkowej w prywatnych domach wskazuje wiele badań, dotyczących migracji i uchodźstwa kobiet.
We Włoszech, podobnie jak w pozostałych krajach śródziemnomorskich bardzo popularną formą zatrudnienia w domu jest pomoc stała, zamieszkująca razem z rodziną pracodawcy. Pracę pomocy domowej na stałe podejmują najczęściej migrantki bez prawa pobytu i/lub prawa pracy, a także kobiety, które po raz pierwszy przyjeżdżają na zarobek do obcego kraju, nie znają języka, nie mają sieci kontaktów ani pieniędzy aby samodzielne wynająć mieszkanie. W języku polskich emigrantek zarobkowych praca taka jest określana jako „stałka”. Używają one też określeń „dzień i noc”, czy „24 godziny”, odpowiednio do włoskich wersji „giorno e notte” i „24 ore”. W Hiszpanii z kolei używa się określenia „internas”. Briget Anderson w swojej książce „Doing the Dirty Work? The Global Politics of Domestic Labour” określa tę formę zarobkowej pracy domowej jako „live-in”, w odróżnieniu od pracy wykonywanej „na godziny”, kiedy zatrudniona osoba nie mieszka w domu, w którym pracuje. Ta ostatnia forma występuje o wiele częściej w Niemczech, Francji, Belgii czy innych krajach na północy Europy. Zatrudnienie na stałe w tych krajach, jeśli występuje, dotyczy najczęściej opiekunek do dziećmi lub osób starszych.
Praca zarobkowa w prywatnych domach ma wciąż w przeważającej mierze charakter nieformalny. Rekrutacja do prac domowych odbywa się na wiele sposobów. Duże znaczenie maja sieci znajomości, które sprzyjają powstawaniu swoistych nisz etnicznych. Obsługą zapotrzebowania na prace domowe zajmują się też agencje pośrednictwa lub pojedynczy pośrednicy. Część z nich działa również w szarej strefie lub półformalnie. Pośrednicy pobierają opłaty za znalezienie pracodawcy, ale zazwyczaj nie interesują się, w jakich warunkach pracują i jak są traktowane zatrudnione osoby. Oto jak opisuje swoją sytuację jedna z kobiet w pamiętniku emigrantki: „ Jeden pośrednik w Polsce, drugi we Włoszech. W tym okresie pośrednik w Polsce brał 500 zł, a we Włoszech 200 euro. Przyjeżdżając do Włoch trzeba było mieć 100 euro, później dopłata po pierwszej wypłacie. Ja trafiłam koło Neapolu, zarobki kształtowały się w granicach 400-450 euro. Najpierw trafiłam do rodziny (Mafioza) na zastępstwo 2-tygodnie, codziennie sprzątałam, usługiwałam 20-o rodzinie, najpierw jedzą dzieci, później dorośli. Dzieci okropne, niewychowane. ..., warunki mieszkaniowe też okropne, mieszkanie przechodnie, z moje pokoju wejście do łazienki. Ale koszmar ! ... wciąż powtarzam muszę wytrzymać. Pomyślicie – gdzie pośrednik ? Pośrednik raczej pośredniczka niczym się nie martwi, Włosi nie dzwonią to jest dobrze. Ja liczę dni, wreszcie koniec – odchodzę. Parę dni u pośrednika – trafiam do domu staruszki. TU NIE KOSZMAR – TU GEHENNA.”
Pośrednictwem zatrudniania kobiet, zwłaszcza tych w najtrudniejszym położeniu zajmują się też organizacje typu Caritas. Działają one tam, gdzie jest dużo kobiet bez dokumentów pobytowych. Pracownicy i woluntariusze tych organizacji pojmują kwestię zatrudnienia w kategoriach chrześcijańskiej dobroczynności. Zgłaszające się do nich rodziny czy pojedyncze osoby, które chcą przyjąć migrantkę do pomocy, oferują jej najczęściej bardzo niskie wynagrodzenia, a czasem tylko dach nad głową i wyżywienie.
Pracodawczynie i pracodawcy z bogatej Północy bardzo często pojmują zatrudnianie przez siebie pomocy domowych właśnie jako akty charytatywne, dzięki czemu mogą poczuć się lepiej w obliczu faktu, że przesuwają tanim kosztem najbardziej uciążliwe obowiązki na barki innych, biedniejszych kobiet.
Zatrudnienie pomocy domowej, zwłaszcza na stałe nie odbiega tak bardzo od funkcji służącej, która zdaje się na nowo ożywać w globalnym podziale pracy neoliberalnego kapitalizmu. Mieszkające razem z pracodawcami kobiety nie tylko sprzedają swoją pracę, ale pełnią też funkcję, która jest społecznie degradująca i dyskryminująca. Mimo iż warunki zatrudnienia stałych pomocy domowych różnią się w zależności od kraju, regionu czy konkretnego pracodawcy, można wyróżnić pewne stałe cechy wynikające ze struktury tego rodzaju nieformalnego zazwyczaj zarobkowania. Praca w domu, w obszarze uznawanym za prywatny nie podlega negocjacjom zbiorowym, nie ma dla niej standardowych kontraktów. Istniejące w niektórych krajach zalecenia mówią jedynie o 2 godzinach dziennie odpoczynku i 8 godzinach snu oraz od 1,5 do 2 dni wolnych tygodniowo. W praktyce, przestrzegania tych reguł mogą domagać się osoby zatrudnione legalnie i nie uzależnione od pracodawców, a takie przypadki należą raczej do mniejszości.
Praca i mieszkanie z rodziną oznacza na ogół bezpośrednią zależność od pracodawcy oraz brak możliwości fizycznego i psychicznego dystansu. Stałe pomoce domowe są narażone na złe traktowanie oraz przemoc seksualną. Kobiety skarżą się, że pracodawcy starają się zdefiniować ich role w kategoriach nieustannej dyspozycyjności do pracy. W różny sposób daje się im do zrozumienia, że są na swoim miejscu tylko wtedy, gdy pracują. Praca pomocy domowej na stałe nie ma zdefiniowanych obowiązków, kobiety wykonają wszystkie zajęcia, które są do zrobienia w domu, często pracują od wczesnych godzin porannych do późna w nocy. Praca w domu wiąże się ponadto z izolacją, pozbawieniem kontaktów społecznych oraz ograniczoną prywatnością lub wręcz brakiem prywatności.
Niedoceniana społecznie i na ogół też źle opłacalna praca pomocy domowych nie jest, jak się nietrudno domyślić, wymarzonym zajęciem kobiet. Jej podjęcie jest zazwyczaj motywowane przymusem ekonomicznym czy nawet egzystencjalnym oraz brakiem innych możliwości. Z wywiadów przeprowadzanych z kobietami pracującymi jako stałe pomoce domowe w różnych krajach wynika, że jest to dla wielu z nich jedyna możliwa forma zatrudnienia poza prostytucją. Jak mówią same kobiety, w tej pracy wszystko zależy od tego, na jakiego pracodawcę a raczej pracodawczynię się trafi.
Anderson wyróżnia cztery podstawowe czynniki określające sytuację stałej pomocy domowej: legalny lub nielegalny pobyt oraz legalne bądź nielegalne zatrudnienie. W najgorszej sytuacji są kobiety, które nie mając prawa pobytu w kraju przyjmującym i są zatrudnione nielegalnie. Z badań, które Anderson przeprowadziła w kilku Europejskich miastach w drugiej połowie lat 90. wynika, że w najgorszej sytuacji są kobiety pracujące jako pomoce domowe w Grecji, gdzie obowiązuje bardzo restrykcyjne prawo migracyjne i gdzie jest duża liczba nielegalnych migrantek. Pozbawione wszelkich praw kobiety są traktowane jak niewolnice. Jeśli są zdolne do pracy, bezwzględnie się je wyzyskuje, a kiedy przestają być przydatne, np. w skutek choroby, są bez skrupułów wyrzucane i pozostawiane samym sobie. Częste są przypadki poniżania oraz przemocy seksualnej. Jak pisze Anderson praca w takich warunkach powoduje cierpienie oraz choroby fizyczne i psychiczne, za które ani pracodawcy ani też rządy państw, w których to się dzieje, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Czerpią za to wszystkie korzyści płynące z wykonanej tanim kosztem pracy.
Status prawny, sytuacja ekonomiczna, kapitał społeczny czy narodowość migrantek zarobkowych decydują o ich pozycji w sektorze prac domowych. Polki wyjeżdżające do Włoch czy innych krajów europejskich w latach 90. korzystały na ogół z możliwości wyjazdu na trzymiesięczną wizę turystyczną. Obecnie kilka krajów UE otworzyło oficjalnie rynek pracy dla Polaków. Sytuacja Polek jest więc tam niewątpliwie lepsza niż np. kobiet z Afryki, Ameryki Płd. czy Azji, które nie mają prawa pobytu. Lepszy status prawny niewiele zmienia, jeśli kobieta przyjeżdża do obcego kraju bez znajomości języka i bez sieci kontaktów. Praca, na którą może liczyć, to posada stałej pomocy domowej. Wiele kobiet z Polski, które wyjechały pracować do Włoch kilka lat temu, ciągle pracują jako stałe pomoce domowe. Są to zazwyczaj kobiety starsze, które mają trudności z opanowaniem włoskiego i dla których sprzątanie na godziny nie wydaje się lepszą możliwością.
Sprzątanie na godziny, które jest we Włoszech czy Hiszpanii jedną z niewielu możliwości zawodowego awansu migrantek pracujących jako pomoce stałe wiąże się z obsługą kilku domów równocześnie, wymaga planowania i posiadania sieci znajomości. Przy tej formie pracy kobiety są bardziej niezależne, ale trudniej jest im zaoszczędzić pieniądze, gdyż mają dodatkowe koszty zawiązane z wynajęciem mieszkania, wyżywieniem i dojazdami. Praca na godziny, podobnie jak praca na stałe ma w większości przypadków również charakter nieformalny, co w połączeniu z lokalizacją w prywatnym domu również sprzyja nadużyciom ze strony zatrudniających. Kobiety relacjonują, że są przesadnie nadzorowane a nawet celowo upokarzane. Aleksandra Grzymała-Kazłowska, autorka studium na temat polskich emigrantek w Belgii przytacza wypowiedź jednej ze swoich respondentek, której pracodawczyni polecała czyścić posłanie dla psa na zewnątrz lub myć schody właśnie wtedy, gdy padał deszcz, obserwując wszystko ze złośliwym uśmiechem.
Inną popularną formą zatrudnienia w charakterze pomocy domowej jest Au-Pair, okresowa posada opiekunki do dzieci dla młodych kobiet. Au-Pair jest od kilkudziesięciu lat ważnym dodatkowym źródłem taniej pracy reprodukcyjnej dla uprzemysłowionych krajów Europy i Ameryki Północnej. W latach 90. również ten sektor poważnie zasiliły młode kobiety z krajów Europy Wschodniej. Była to dla nich praktycznie jedyna możliwość legalnego zatrudnienia w zamożnych krajach Unii. Au-Pair definiuje się oficjalnie jako formę kulturowej wymiany, w której młode kobiety mają być traktowana przez pracodawców jako część rodziny. Ich kontrakt opiewa na 35 godzin pracy przy opiece nad dziećmi w zamian za mieszkanie, wyżywienie i kieszonkowe. Wywiady z kobietami pracującymi jako Au-Pair wskazują jednak, że są one nadmiernie obciążane obowiązkami, wykorzystywane do wszystkich prac domowych i nie wynagradzane za nadgodziny. Podobnie jak stałe pomoce domowe narzekają na izolację i niezdefiniowany zakres obowiązków, co daje możliwości nadużyć ze strony pracodawców. Skarżą się też na poniżanie i złe traktowanie.
Podobnie jak w przypadku innych form zarobkowej pracy domowej pozycja Au-Pair jest etnicyzowana. Niektóre pracodawczynie otwarcie przyznają, że chętniej zatrudniają dziewczyny z Europy Wschodniej, gdyż są one ich zdaniem „mniej kapryśne” i „bardziej odporne psychicznie”.
Globalny sfeminizowany sektor pracy domowej, jest obszarem, w którym w zaciszu prywatności domów zachodzą na siebie i wzajemnie się utrwalają różne wymiary dyskryminacji. Niesprawiedliwy podział pracy i zysków neoliberalnej gospodarki, który ignoruje znaczenie pracy reprodukcyjnej miesza się z dyskryminacją rasową, wzmacnianą przez egoistyczną politykę migracyjną bogatych państw. W procesie tym uczestniczy licznie europejska, czy północnoamerykańska klasa średnia, przemilczając wstydliwie, że przesunęła trudny problem dzielenia obowiązków i kosztów pracy reprodukcyjnej, zaprzęgając do niej zastępy biednych kobiet z całego świata. Feminizacja biedy wiąże się z jednej strony z tradycyjnym patriarchalnym podziałem ról społecznych, ale jest też produktem światowego kapitalizmu, jak się okazuje niezbędnym, aby ten ostatni mógł się odtwarzać.
Źródła:
Prace nadesłane na konkurs “Pamiętnik emigrantki”, Think Tank Feministyczny 2007. Prace są dostępne w Internecie: http://www.ekologiasztuka.pl/think.tank.feministyczny.emigrantki/readarticle.php?article_id=1
Bridget Anderson, Doing the Dirty Work? Migrantinnen in der bezahlten Hausarbeit in Europa, tłm. z ang. G. Deckert, Berlin-Hamburg: Assoziation A 2006.
Gender, Migration and Domestic Labor, dostępne w Inernecie: http://www.prol-position.net/nl/2006/05/domestic
Aleksandra Grzymała-Kazłowska, Polscy nielegalni pracownicy w Belgii. Raport z badań, ISS Working Papers, Prace Migracyjne, nr 41, 2001, dostępne w Internecie : http://www.migracje.uw.edu.pl/obm/pix/041.pdf
Sabine Hess, „Suche nettes, fleißiges Au Pair Mädchen...“ Au Pairs als informalisierte Hausarbeiterinnen –Flexibilisierung und Ethnisierung der Versorgungsarbeiten, dostępne w Inernecie: http://www.expertbase.net/everyoneisanexpert/forum/display.php?id=16
Anna Rosińska –Kordasiewicz, Praca pomocy domowej. Doświadczenie polskich migrantek w Neapolu, CMR Working Papers, nr 4/62, 2005, dostępne w Internecie : http://www.migracje.uw.edu.pl/obm/pix/004_62.pdf.
Artykuł ten ukaże się w najbliższym numerze Bez Dogmatu.