Tekst Delphy pokazuje nam przede wszystkim, jak arbitralne jest kategoryzowanie pracy wykonywanej przez człowieka i w jakim stopniu właśnie ta kategoryzacja stanowi źródło opresji, zwłaszcza ekonomicznej. Nieodpłatna praca kobiet w gospodarstwie domowym, wychowywaniu dzieci, praca rpomocy rodzinnejr1; wyznaczają biegun pewnej trwałej tendencji społecznej, przejawiającej się też m.in. w lekceważeniu zawodów sfeminizowanych, gloryfikowaniu rmęskichr1; ścieżek kariery itp. W jaki sposób same kobiety postrzegają swoją pracę? Jak możemy rodkłamać znaczenier1; narzucane pracy kobiet w systemie patriarchalnego kapitalizmu? Czy kapitalizm może być niepatriarchalny?
Ale czy na pewno o samo kategoryzowanie nam tu idzie? To prawda, kiedy kobiety zaczynają w danym zawodzie dominować, niemal automatycznie spada jego społeczna ranga. Czy jednak jest to pułapka bez wyjścia? W końcu dzieje się tak dlatego, że w innych dziedzinach, bynajmniej nie sprowadzających się do ideologii czy sposobu myślenia, stosunki pozostają całkowicie patriarchalne. Jako że omawiamy feminizm materialistyczny, nie od rzeczy będzie postawić pytanie od strony materialistycznej: co się musi zmienić w "bazie" społecznej, żeby ludzie zaczęli inaczej myśleć (oczywiście zakładając też pracę pedagogiczną, ideologiczną, kulturową itp)?