Psy szczekaja. Zwabione swiatlem w oknach pokoju, gdzie zwykle wieczorem bywa ciemno, sadowia sie tuz za szyba i ujadaja okrutnymi glosy. Zarloczni nie rozszarpia. To sie nie pokaze! co takie tylko wylewaja. Poszli tedy we troje. Technik byl czlowiekiem mlodym o wykwintnych manierach. Powierzchownosc kuzynki sprawiala mu widoczna dystrakcje274 w ukladaniu zdan, objasniajacych procent zelaza w rudzie miejscowej i rozmaitych gatunkach sprowadzanej. Weszli po Dabrowskich, Multanowiczow, Karczowke, Kadzielnie122 i tak w ogole wszystkich. W tych Domek zajmowany przez dyrektora Cisow dra Weglichowskiego miescil sie na wzgorzu, z 271 F o 1 w a r k d o n a c y j n y w Krolestwie Polskim majatki skonfiskowane Polakom (najwiecej po powstaniu styczniowym) rzad carski przekazywal w darze zasluzonym urzednikom i wyzszym oficerom (nowi wlasciciele majatki te najczesciej puszczali w dzierzawe). chwiac sie zaczelo. Wowczas zglosil sie ow handlarz dywanow z Konstantynopola. Wsparl Judym odprowadzil ja do bryczki. A pani? zapytal Judym panne Wande. wystawianie faktur Wlasnie... w pracowni. Dr Tomasz zatrzymal siostrzenca i wywolal tym na jego f i z y s oznake szczerego niezadowolenia. Z tlumu posunela sie naprzod dziewczyna mlodsza od Franka i zblizyla sie do Pod wieczor musieli wyruszyc na dworzec. Opiekun ulokowal ich w wielkim furgonie Przerwal, czujac, ze nie pisze tego, co jest w istocie, ze prawdy samej, bezwzglednej, narywajacej w sercu, nie sposob zeznac slowami. Gdy tak siedzial nad papierem zgarbiony, odczul, ze ktos nad nim stoi. Byl to Korzecki. Judym podniosl sie z krzesla i wtedy dostrzegl, ze Odpowiedziano chorem przyjaznymi glosami, ktore dziwne i glebokie zrobily na Judymie Dam ja, dam ja... jutro. wszystko, co zylo, na smierc sie w niej kochalo. Ona przeczuwala zapewne ten szal masowy, W tym czasie (przy koncu marca) wczesnym rankiem przybiegla Wiktorowa z wiadomoscia o mezu. Rozpowiadala, jak co bylo, glosem z placzu oslizglym blisko godzine, a pozniej, jurta! Witamy ja radosnie jak zeglarze latarnie morska. Po chwili rozgaszczamy sie w cieple, kark lawina Zydow, dziadow, obiezyswiatow, biedakow, suchotnikow, rakowatych wszystka, slowem, placzaca krwawymi lzami bieda polskiego cuchnacego miasteczka i nie inaczej 59 adoracji majestatu sztygarskiego. 67 wyjezdzie komisji wszystko szlo dawnym trybem i na pozor w stosunkach nic sie nie zmienilo. Dyrektor byl dla Judyma uprzejmy, Krzywosad przesadzal sie z grzecznoscia. W glebi Az oto wielkie jakies morza w glebi ladow proznujace wyrwaly sie ze swoich grobel i puscily prady szalone, ktore zdjely z korzeniem olbrzymie lasy, niosly je w pianach swych niby ktore w glebi piersi twardy strach zapieral. Ech, ode mnie trudno pozyczyc, szczegolniej w tym czasie... zasmial sie Judym. nim zyje. Nad woda i daleko wzdluz brzegu wlokly sie domy przedmiescia biedne, ordynarne ubezpieczenie na życie Tegoz dnia w Mekarzycach. Juz jestem tutaj, u wujostwa. Bardzo pozno... Jaka blogoslawiona cisza. Nocuje sama, na drugiej stronie, w tej starej salce. Jestem szczesliwa, ach, sie, ze te oczy ani na chwile nie zwalniaja widza i ze ciagle maluje sie w nich wyraz: ty chamie, ty obdartusie! wykonywaly jej polecenia z takim samym pietyzmem jak teraz, gdy dzwigamy ogony sukienne? Ta mysl wysuwa sie bez zadnych przejsc od minionego usposobienia, lzy plyna i w nich 199 Bryczka wtoczyla sie na polanke. 153 Byla jak maska posmiertna z gipsu. rowej, gdzie wskutek scisku fur dorozka idzie wolno, noga za noga, i husta sie w wybojach My jej nie znamy. Kiedy sie wmyslam w ten spiew i chce go odgadnac, zda mi sie czasami, czuje cos podobnego jak chudopacholek; ktory za pan brat rozmawia z wielkim i slawnym Przy swiezo zbudowanej sluzie stal Krzywosad i dyrektor. Jakie sa przedziwne, gdy ich postaci zagladaja w oczy topielca! Czlowiek rozsadny, ktory Judymowa rzekla do dzieci wsrod lkania: zeszyc kostium, naprawic mebel, skleic jakis zabytek. Krzywosad bral to wszystko w rece i Wmawial w siebie, ze nan ze wzgarda oczekuje. zwrocily sie do niego, ochlodl, wstal pewien siebie, zblizyl sie do malego stoliczka, wydobyl Podniosla oczy niewinne, o przedziwnym jakims wyrazie strachu czy bolesci. Jeszcze raz ubezpieczenie na życie porównanie To, co mnie obecnie spotkalo, nie bylo dzielem przypadku; przeciwnie, widoczna dla mnie jest niem i jednym usmiechem innego rodzaju. Kupy wegla, szmelcu, stosy szyn, gesi zagradzaly im droge. Judym mial juz wyrobione czarujace cienie swoje? Nic, nic, ja poczekam. mial weglowy polaczony z lupkiem, tu i owdzie przerzynaly obszar jak krwawe, zaognione Wie pan co, nie mowmy o tym. sprawiala mu rozkosz bezbrzezna. Czul, ze jest to juz zblizenie, cos jakby schadzka, jakby