IZA DESPERAK. PAŃSTWO ODWRACA SIĘ PLECAMI DO SAMOTNYCH MATEK
Decydenci finansowi najpierw zrobili „dziurę w budżecie”, a teraz usiłują tę dziurę załatać przede wszystkim przez cięcia wydatków na sferę społeczna. Sytuacja ta rodzi wiele pytań i wątpliwości. Jedno z nich dotyczy łatania dziury budżetowej kosztem samotnych matek. W uchwale budżetowej na rok 2010 Sejm przeznaczył 2 454 986 tys. złotych na zabezpieczenie środków finansowych ubogim rodzinom, w których zasądzone alimenty nie są płacone przez osobę zobowiązana i nie są egzekwowane przez komorników. W planowanych wydatkach na rok 2011 kwota ta wyniosła już 2 020 525 tys., a na rok 2012 wydatki mają się zmniejszyć do 1 853 584 tys. złotych.
Rodziców samodzielnie wychowujących dzieci jest coraz więcej. W czasie ostatniego spisu powszechnego było to około 20 procent, z czego 17,2 procent samotnych matek. Z badań wyłania się następujący obraz: samotna matka tworzy jednorodzinne gospodarstwo domowe, wychowuje jedno dziecko, mieszka w mieście, ma 30-49 lat, wykształcenie średnie lub zasadnicze zawodowe, jest mężatką (formalnie zamężne kobiety też wychowują dzieci same) lub rozwódką, pracuje głownie w sektorze publicznym, mieszka samodzielnie, najczęściej w mieszkaniu kwaterunkowym, zakładowym, spółdzielczym lokatorskim. Zarobki samotnych matek są przeciętne lub niższe od przeciętnych. Jedna trzecia samotnych matek nie pracuje. W ich rodzinach jest wyższy odsetek bezrobotnych niż w rodzinach pełnych. Rodziny samotnych matek należą do kategorii rodzin potencjalnie zagrożonych ubóstwem. Charakteryzują się jako grupa nieco gorszym poziomem zdrowotności niż matki w rodzinach pełnych, częściej cierpią na przewlekłe choroby. Mają gorszą sytuację mieszkaniową. Odsetek rodzin samotnych matek żyjących poniżej subiektywnej linii ubóstwa jest znacznie większy niż ogółu rodzin i rodzin pełnych z dwójką lub trójką dzieci, zbliżony do rodzin pełnych z czwórka i więcej dzieci. Codziennością są trudności w zaspokajaniu podstawowych potrzeb. Ponad jedna trzecia pomimo oszczędnego trybu życia ma kłopoty z dokonywaniem większych zakupów. Ponad 20% kupuje wyłącznie najtańsze jedzenie i ubranie. Badania z lat 80-tych wskazują, że po rozwodzie „ulega załamaniu realizacja zasady partnerstwa w zapewnieniu przez rodziców środków na utrzymanie i wychowanie, większość obowiązków wynikających z konieczności zapewnienia materialnych warunków egzystencji i obowiązków opiekuńczo – wychowawczych przejmuje matka”). Od lat 70-tych problem pozostawania dzieci wyłącznie na utrzymaniu matki, mimo zasądzonych alimentów, stał się na tyle poważny, że wprowadzono specjalną instytucję.
Powstanie instytucji Funduszu alimentacyjnego to pierwszy instytucjonalny sygnał o ulotności zobowiązań ojcowskich. Z jednej strony miał ojców zastąpić, z drugiej za pomocą środków przymusu do pozbawienia wolności włącznie do przyjęcia przynajmniej finansowych obowiązków zmusić. Historia likwidacji Funduszu to dowód na powszechną akceptację owej ulotności, nieskuteczność państwa w egzekucji zobowiązań ojcowskich, a także na zwiększenie się społecznej akceptacji dla zjawiska niepłacenia alimentów przez ojców. Fundusz działał bowiem przez 30 lat, i 1 maja 2004 roku został zlikwidowany. Następnie, na skutek protestów „alimenciar” czyli samoorganizującej się sieci samotnych matek pokrzywdzonych przez likwidację Funduszu, do sejmu trafił obywatelski projekt ustawy o Funduszu alimentacyjnym, który wszedł w życie 1 października 2008 roku. Projekt ten trafił do sejmu, bo „alimenciarom” udało się uzyskać ogromne społeczne poparcie, i zebrać wymagane 100 tysięcy podpisów z jego poparciem, mimo to nie cieszył się poparciem parlamentarzystów, został uchwalony dopiero w ostatnim dniu obrad sejmu tuż przed jego samorozwiązaniem.
Dlaczego w 2004 roku zlikwidowano Fundusz alimentacyjny? Otóż od początku lat dziewięćdziesiątych obserwowano jego coraz mniejszą skuteczność egzekucyjną – coraz trudniej było ściągnąć z niepłacących ojców „zaliczkę” czy „pożyczkę” alimentacyjną, o ile początkowo ściągalność ta wynosiła około 90%, to tuż przed likwidacją zmniejszyła się do 12% (dane ZUS). Decyzję o likwidacji uzasadniano więc zagrożeniem dla budżetu, i rosnącymi jego obciążeniami. Przed podjęciem decyzji o likwidacji Funduszu podejmowano wiele działań na rzecz jego ekonomicznej stabilizacji, jednak bezskutecznie. Działania te nie były skierowane w stronę zwiększenia skuteczności egzekucji alimentów, ale ograniczenia wysokości świadczeń i liczby osób do nich uprawnionych. Ograniczenie wysokości świadczeń zapewniał (wyznaczony na bardzo niskim poziomie) pułap wysokości świadczenia, a także trudności na jakie napotykały matki próbujące podnieść sądowo wysokość zasądzonych alimentów. Ograniczanie ilości uprawnionych zapewniało wprowadzenie kryterium dochodowego (tylko rodziny o najniższych dochodach mogły zostać objęte świadczeniem) oraz zastąpienie oświadczenia o dochodach składanego przez matkę dla wyznaczenia dochodu rodziny wymogiem składania potwierdzonej kopii zeznania podatkowego PIT. Mnożenie barier przed matkami przy braku automatycznej indeksacji wysokości alimentów oraz faktycznie zmniejszającej się wysokości przeciętnego świadczenia z funduszu prowadziło do rezygnacji przez wiele matek z walki o świadczenie, dysproporcja miedzy kosztami jego uzyskania a wysokością rosła. Matka samotnie wychowująca dziecko lub dzieci musiała bowiem co roku (oraz za każdym razem gdy zmieniła się jej sytuacja) składać dokumenty potwierdzające jej dochody w ZUSie, przedtem potwierdziwszy je w Urzędzie Skarbowym, następnie co roku rozpoczynać postępowanie sądowe o podniesienie kwoty dewaluujących się w międzyczasie alimentów, i uczestniczyć w przewlekłym postępowaniu sądowym. W przypadku matek pracujących konieczność wizyt w urzędach i sądach w godzinach pracy oznaczało konieczność ciągłego zwalniania się z pracy, co mogło grozić utratą pracy lub po prostu być niemożliwe na rynku pracy posługującym się już rynkową logiką, a wysokość świadczenia o które walczyła była jedynie ułamkiem jej zarobków. Dla niepracujących matek barierą ubiegania o świadczenie stawał się koszt dojazdu i opieki nad dziećmi (do sądu nie wolno przychodzić z dziećmi, a niepracujące kobiety nie mogą oddać dziecka do przedszkola z powodu jego kosztów oraz ograniczeń w rekrutacji). W międzyczasie świadczenie alimentacyjne staje się jednym ze świadczeń społecznych przysługujących biednym rodzinom, a nie zobowiązaniem prawnym. Jest to chyba najczęściej ignorowany i niemożliwy do wyegzekwowania wyrok sądowy w Polsce. Mimo tych ograniczeń, i bardzo niskiej faktycznej kwoty pojedynczego świadczenia, fundusz był coraz bardziej zadłużony – wypłacał świadczenia o średniej wysokości 12% przeciętnego wynagrodzenia około 500 tysiącom rodzin.
Stopniowa likwidacja Funduszu alimentacyjnego przebiegała w ciszy. Decydenci polityki społecznej i mass media posługiwały się z jednej strony retoryką rynkową, z drugiej przerzucania odpowiedzialności na same samotne matki. ‘Państwo nie jest ojcem” oświadczyła minister polityki społecznej Jolanta Banach. Wypowiedź ta świadczy o tym, że państwo wycofało się z próby zastępowania ojców w ich obowiązkach, pośrednio potwierdza więc tezę o wycofaniu dużej liczy ojców z przyjętych wraz z rodzicielstwem obowiązków Jednocześnie obowiązki te przerzuca się na matki, nie próbując nawet odwołać się do obowiązków ojcowskich.
Przyczyny nieudolności Funduszu alimentacyjnego i szerzej nieskuteczności egzekucji alimentów spróbowała zbadać jedna z organizacji pozarządowych, Centrum Praw Kobiet. Przeprowadziła badanie ankietowe wśród matek mających zasądzone alimenty. Wyniki badania wskazywały na społeczne przyczyny nieudanej egzekucji alimentów, i wskazywały na bądź bierność komorników zobowiązanych do egzekucji bądź ich współpracę z niepłacącymi ojcami!
Wyniki tego badania niedwuznacznie wskazują na społeczne bariery egzekucji alimentów – wsparcie niepłacących alimentów rodziców, głownie ojców, nie tylko przez rodziny i przyjaciół, ale nawet przez komorników, czyli urzędników zobowiązanych do działań w imieniu niealimentowanych dzieci i państwa, którego sądów wyroki mieli wspierać. Widać wyraźnie, że sieć społecznego wsparcia, pozwalająca ojcom na niepłacenie na własne dzieci, zatacza szerokie kręgi. Świadczy to o sile społecznego zwyczaju podważającego ojcowski obowiązek alimentacji, o ile tylko ojciec go zakwestionuje. Nie wywiązywanie się z tego obowiązku nie skutkuje ani konsekwencjami prawnymi ani społecznym ostracyzmem, wprost przeciwnie, polecane instytucjonalne rozwiązanie to egzekucja alimentów z dochodów bliskich ojcu dziecka kobiet – matki czyli babki dziecka lub nowej partnerki ojca.
Historia Funduszu alimentacyjnego, jego likwidacji i przywrócenia to także historia przekształcania się pewnej państwowej gwarancji prawnej w zasiłek dla najbiedniejszych, i znikania z horyzontu kolejnych grup matek z Funduszu wypychanych. Uwaga zwrócona została na problem najbiedniejszych samotnych matek, te średnio zarabiające mają sobie radzić same. Protesty przeciwko likwidacji Funduszu podniosły się dopiero wtedy, gdy ogromna liczba rodzin już znajdowała się poza systemem. Nowy fundusz obejmuje tylko rodziny z dochodem netto nieprzekraczających 725 zł na osobę.
Od lat 70-tych, gdy zauważono ten problem i próbowano go instytucjonalnie rozwiązać, obserwujemy jego powolną marginalizację. Brak jest woli diagnozowania przyczyn niewydolności kolejnych systemów, samotne matki i ich dzieci nie są priorytetem żadnej z polityk pro-rodzinnych żadnych rządów. Oficjalny dyskurs rodzinny promujący rodziny tradycyjne przyczynia się do niewidoczności, napiętnowania i wykluczenia rodzin niepełnych, a matki, które same wychowują dzieci są pozostawione same sobie.
W kontekście rejestrowanego bezrobocia sięgającego blisko 2 miliony ludzi, konkurencji na rynku pracy nawet o niskopłatne, tymczasowe posady, wobec braku żłobków i przedszkoli i rosnących kosztów utrzymania samotne matki mają ograniczone możliwości zapewnienia podstaw do życia sobie i dzieciom. Państwo ma konstytucyjny i ustawowy obowiązek im pomagać. Ale jak widać z ustawy budżetowej, z tego obowiązku nie wywiązuje się.
Napisane przez EwaCh
dnia August 01 2010
2619 czyta ·