Cosmopolitan jest pismem z tzw. „g贸rnej p贸艂ki”, przeznaczonym dla m艂odych, heteroseksualnych kobiet o hedonistycznym podej艣ciu do 偶ycia. Jego g艂贸wny temat – poza „偶yciowymi radami”, plotkami, a tak偶e reklamami kosmetyk贸w, ubra艅 i innych d贸br konsumpcyjnych - to przede wszystkim seks. Ma ono bardzo otwarte podej艣cie do tej dziedziny kobiecego 偶ycia, o czym 艣wiadcz膮 chocia偶by zamieszczane w nim do艣膰 cz臋sto fotografie atrakcyjnych, p贸艂nagich m臋偶czyzn. Myli艂by si臋 jednak kto艣, kto by s膮dzi艂, i偶 lansuje ono takie podej艣cie do p艂ci przeciwnej, jakie wykazuj膮 „m臋skie” pisma w stosunku do kobiet. Modele ze zdj臋膰 w Cosmopolitan nie s膮 uprzedmiotowieni czy zredukowani do funkcji seksualnej w stopniu por贸wnywalnym do tego, co dzieje si臋 z kobietami na 艂amach periodyk贸w dla pan贸w. Pismo fetyszyzuje natomiast… 偶e艅skie cia艂a, maj膮ce stanowi膰 wz贸r dla czytelniczek. Strategi臋 t臋 stosuje ca艂a prasa kobieca. Tym, co wyr贸偶nia Cosmopolitan na jej tle, jest pozostawienie kobietom relatywnie wi臋kszego pola aktywnych poszukiwa艅 w艂asnej przyjemno艣ci seksualnej. Warto to doceni膰, nawet je艣li j臋zyk, jakim o tym m贸wi, pora偶a infantylizmem.
SEKS W STYLU COSMO
Oto kilka pr贸bek. Partnerzy zwykle my艣l膮 w trakcie wsp贸艂偶ycia „艂a艂, ale fajnie”, czasem jednak bywa im „super-hiper-odlotowo” (stycze艅 2005). By cz臋艣ciej zdarza艂o si臋 to drugie, trzeba „zamiesza膰 troch臋 w laboratorium mi艂o艣ci – dola膰 nieco 偶膮dzy, dosypa膰 gar艣膰 nowych technik, wrzuci膰 kilka pikantnych pozycji i podkr臋ci膰 na maksa po偶膮danie” (maj 2005). Przed latem mo偶na przeczyta膰 o „zaletach romansu z poznanym na wakacjach przystojniakiem”. S膮 to „Buzuj膮ca adrenalina, stuprocentowa frajda i zero zaanga偶owania” (czerwiec 2005). W pa藕dzierniku czytelniczki ucz膮 si臋 „cosmosutry”, za艣 w listopadzie pismo og艂asza „Dzie艅 Gry Wst臋pnej”. W grudniu z kolei namawia: „Zamiast zwala膰 wszystko na pecha (albo brak umiej臋tno艣ci kochanka) we藕 sw膮 rozkosz we w艂asne r臋ce i osw贸j orgazm tak, by 艂asi艂 si臋 do ciebie za ka偶dym razem, gdy tego zechcesz”. W tym samym numerze kusi: „Mamy dla ciebie pi臋膰 zupe艂nie nowych 艂贸偶kowych wyzwa艅. S膮 tak gor膮ce, 偶e b臋dziesz potrzebowa膰 kuchennej r臋kawicy do trzymania Cosmo”.
Przy czym trzeba uczciwie stwierdzi膰, 偶e pismo udziela porad, kt贸re obiecuje. Co prawda, niemi艂osiernie si臋 powtarza, ale trudno wymaga膰 ode艅 wymy艣lania wci膮偶 nowych pozycji seksualnych czy metod inicjowania wsp贸艂偶ycia. Ponadto eksploruje obszary kobiecych do艣wiadcze艅, zwi膮zanych z erotyk膮. Znajduj膮 si臋 w nim wi臋c artyku艂y na temat striptizerek, utrzymanek biznesmen贸w, narkotyk贸w dodawanych do drink贸w oraz dzieci sp艂odzonych z gwa艂tu. Cosmopolitan nie przeklina kobiet umawiaj膮cych si臋 na szybki seks przez Internet ani takich, kt贸re bior膮 udzia艂 w orgiach. Wbrew pozorom, pismo nie propaguje jednak poligamii, a jedynie j膮 dopuszcza. Gdyby nie by艂o w nim miejsca na monogamiczne zwi膮zki, czy tak cz臋sto pos艂ugiwa艂oby si臋 okre艣leniem „ten jedyny” lub dawa艂o rady, jak sprawi膰, by ostyg艂e po偶ycie d艂ugoletniej pary znowu nabra艂o rumie艅c贸w?
Wielkim przemilczeniem jest natomiast kwestia dzieci. W dwunastu analizowanych numerach z ostatniego roku znalaz艂y si臋 tylko dwa artyku艂y na temat ich posiadania i nie przypadkiem jeden z nich dotyczy艂 p贸藕nych ci膮偶. Generalnie, dzieci nie maj膮 wst臋pu do 艣wiata Cosmopolitan, zamieszkiwanego wy艂膮cznie przez doros艂e kobiety i doros艂ych m臋偶czyzn. Na poz贸r, ich 偶ycie toczy si臋 w rozmaitych sferach; istniej膮 problemy w pracy, kole偶anki i koledzy, rodzice, a tak偶e – bardzo rzadko wspominane – osobiste zainteresowania. To wszystko jednak znajduje si臋 gdzie艣 w tle i zostaje z niego wydobyte niemal wy艂膮cznie wtedy, kiedy wi膮偶e si臋 z najwa偶niejsz膮 dziedzin膮 ludzkiej egzystencji: seksem i wszystkim, co do niego prowadzi. Pora si臋 zastanowi膰, kto w tak szeroko nakre艣lonym uniwersum erotycznym odgrywa jak膮 rol臋. Kim jest „facet”, a kim „cosmodziewczyna”? Jakie panuj膮 pomi臋dzy nimi relacje?
PIES PAW艁OWA I POTULNA TRESERKA
Cz臋sto sygnalizowany w Cosmopolitan komunikat brzmi, 偶e to samodzielna, pewna siebie kobieta „poluje” na m臋偶czyzn臋, kt贸ry ma jej dostarczy膰 maksimum erotycznej satysfakcji. Mo偶na jednak zapyta膰, na czyich zasadach si臋 to odbywa? Zacznijmy od fundamentalnej kwestii podrywu. Jak radzi pismo „Nigdy (…) nie krzycz w barze ‘tutaj jestem, pi臋kny’. Postaraj si臋 raczej, aby mia艂 wra偶enie, 偶e sam wypatrzy艂 ci臋 w t艂umie. Musisz mu tylko u艂atwi膰 zadanie staj膮c na linii jego wzroku, tak by zauwa偶y艂 wysy艂ane przez ciebie sygna艂y” (luty 2005). Zaiste, aktywny spos贸b polowania… Aby zrobi膰 wra偶enie osoby zdecydowanej i niezale偶nej, kt贸rej „ju偶 same (…) ruchy przyci膮gaj膮 spojrzenia”, pismo sugeruje: „Zastosuj metod臋 naszych prababek: pier艣 do przodu, ramiona 艣ci膮gn膮膰, broda lekko do g贸ry, brzuch wci膮gni臋ty. Potem wyobra藕 sobie, 偶e idziesz po w膮skiej 艣cie偶ce (stawianie jednej stopy przed drug膮 owocuje kusz膮cym ko艂ysaniem bioder) i… w drog臋” (marzec 2005). Jak wida膰, trzeba si臋 nie藕le spi膮膰, aby uchodzi膰 za rozlu藕nion膮! Na c贸偶 jednak rozwa偶ania, kiedy upatrzona ofiara po艂kn臋艂a wreszcie haczyk? Trzeba bra膰 si臋 do roboty, czyli „do 艂贸偶ka, gotowi, start” (czerwiec 2005).
Tak偶e tutaj nie mo偶na si臋 jednak zda膰 ca艂kowicie na 偶ywio艂. Wprawdzie „facet to najlepsza maszynka do produkcji… rozkoszy” (stycze艅 2005), ale maszynka dzia艂aj膮ca tylko po spe艂nieniu okre艣lonych warunk贸w i naci艣ni臋ciu stosownych guziczk贸w. Kompletn膮 instrukcj臋 obs艂ugi zna oczywi艣cie wy艂膮cznie Cosmopolitan. W tym samym numerze radzi ono „zastosuj metod臋 Paw艂owa”, kt贸r膮 opisuje nast臋puj膮co. „Wygl膮da na to, 偶e faceci naprawd臋 s膮 jak psy: zrobi膮 dla ciebie wszystko, je艣li tylko dostan膮 za to nagrod臋. To tak zwane ‘pozytywne wzmocnienie’ – m臋偶czy藕ni reaguj膮 na mi艂e po艂echtanie ich ego. Wi臋c rozp艂y艅 si臋 w pochwa艂ach, gdy on przygotuje romantyczn膮 kolacj臋 albo postanowi doprowadzi膰 ciebie pierwsz膮 do orgazmu, a zanotuje to sobie w pami臋ci jako co艣, co powinien robi膰 du偶o cz臋艣ciej”. Tak偶e w innych sytuacjach m臋偶czyzna reaguje zdaniem pisma jak automat, warto zatem pozna膰 uruchamiaj膮ce go bod藕ce. Zostaj膮 one ujawnione w tek艣cie zatytu艂owanym „Skanujemy m臋ski m贸zg” (wrzesie艅 2005), sk膮d czytelniczki dowiaduj膮 si臋, jak „warunkowa膰” dzieci臋co prostodusznych facet贸w, by uda艂o si臋 od nich uzyska膰 maksimum przyjemno艣ci.
Uwaga jednak! Lekcewa偶膮ce uwagi na temat mechanizm贸w m臋skiego post臋powania nie oznaczaj膮, i偶 mo偶na pr贸bowa膰 je zmienia膰! Gdy si臋 chce co艣 osi膮gn膮膰, o wiele 艂atwiej dokona膰 tego za pomoc膮 forteli i trik贸w, jakich facet nigdy nie dostrze偶e. Zaliczaj膮 si臋 do nich przede wszystkim manipulacje polegaj膮ce na tym, 偶e swoje 偶yczenia przedstawia si臋 sprytnie jako jego w艂asne. Co w seksie, maj膮cym na celu obustronn膮 rozkosz, nie stanowi nic zdro偶nego, w 偶yciu codziennym sprowadza si臋 do starej, patriarchalnej ideologii g艂owy i szyi. Szyja my艣li, 偶e steruje g艂ow膮, podczas gdy tak naprawd臋 jest jej podporz膮dkowana. Zar贸wno podst臋py tak zwiedzionej kobiety, jak i nawet samo jej prze艣wiadczenie o wrodzonej ograniczono艣ci m臋偶czyzny, utrwalaj膮 tylko jego dominacj臋. Niestety, du偶a cz臋艣膰 rad zamieszczonych w Cosmopolitan, wbrew deklaracjom o promowaniu kobiecej inicjatywy, nawi膮zuje do tego rozpowszechnionego sposobu my艣lenia.
DOMINACJA? NIE, NATURA!
Sprzyja mu przyj臋cie takiej wizji niezmiennej m臋skiej natury, do kt贸rej „przypadkiem” zaliczaj膮 si臋 potrzeba w艂adzy, brak empatii oraz pragnienia poligamiczne - czyli cechy, jakie w rzeczywisto艣ci r贸wnie dobrze spotka膰 mo偶na u kobiet, zw艂aszcza tych o wysokim presti偶u spo艂ecznym. Cosmopolitan obstaje jednak przy tym, 偶e u m臋偶czyzn s膮 one wrodzone. Jak pisze, „M臋偶czyzna to urodzony zdobywca i dlatego tak bardzo go podnieca, gdy pozwalasz mu przej膮膰 kontrol臋” (marzec 2005), co ilustruje wypowied藕 dwudziestokilkulatka, i偶 w takiej sytuacji „czuj臋, jakbym by艂 kr贸lem 艣wiata, a ona moj膮 nagrod膮” (tam偶e). Bardziej altruistycznych uczu膰 facet nie musi 偶ywi膰, albowiem „Zestaw pod nazw膮 ‘m臋ska natura’ nie zawiera w sobie opcji opiekowania si臋 drug膮 osob膮” (czerwiec 2005). Co nie znaczy, 偶e nie mo偶e si臋 ni膮, a dok艂adnie nimi, interesowa膰… erotycznie. Jak mo偶na przeczyta膰 w numerze z maja 2005, „Idziecie ulic膮, mija was klon Salmy Hayek, a oczy twojego ch艂opaka natychmiast w臋druj膮 za nim. Kto winien? Biologia! M臋偶czy藕ni s膮 wzrokowcami zaprogramowanymi na odbieranie bod藕c贸w wizualnych (…). Jest jak lew, kt贸ry – nawet najedzony – zawsze obejrzy si臋 za zebr膮”.
Ewentualne pr贸by zmiany „m臋skiej natury” kwitowane s膮 stwierdzeniami w stylu „Pami臋taj, facet jest tylko facetem. I nie mo偶esz mie膰 mu tego za z艂e!” (czerwiec 2005), czy „Ka偶dy facet od czasu do czasu potrzebuje zachowywa膰 si臋 jak… facet. Pozw贸l mu na to, a b臋dzie tw贸j!” (tam偶e). Zwa偶ywszy, 偶e ostatni komentarz dotyczy wtaczania si臋 pijanego partnera do domu po hucznym wieczorze kawalerskim, podczas kt贸rego najprawdopodobniej dosz艂o do zdrady, mo偶na zasadnie zadawa膰 pytanie - czy jest to dostateczna nagroda? Cosmopolitan nie ma co do tego w膮tpliwo艣ci. Niezale偶nie od wszystkiego, facet jest bowiem tym, „co Cosmodziewczyna lubi najbardziej na 艣wiecie” (stycze艅 2005). Tym bardziej, 偶e mo偶e on jednak okaza膰 si臋 czu艂y, nie ogl膮da膰 si臋 demonstracyjnie za innymi i nawet lubi膰, gdy to partnerka przejmuje kontrol臋 nad seksem. Stanowi to wynik skutecznego przechytrzenia (ale nigdy zmiany!) jego zdobywczej, egoistycznej natury, kt贸ra ma t臋 zalet臋, 偶e pcha go w jej stron臋. Celem kobiety jest podtrzyma膰 i rozbudzi膰 jego zainteresowanie.
WSZYSTKIE DROGI PROWADZ膭 PRZEZ RYNEK
Rzecz jasna, najlepsze metody osi膮gni臋cia tego celu zna wy艂膮cznie Cosmopolitan. Priorytetem jest oczywi艣cie ol艣niewaj膮cy wygl膮d, kt贸ry pomaga ono uzyska膰 za pomoc膮 mn贸stwa praktycznych rad. Ponadto liczne reklamy odsy艂aj膮 czytelniczk臋 do szerokiej gamy produkt贸w przemys艂u upi臋kszaj膮cego. Poza jawnymi reklamami, znajduje si臋 w nim mn贸stwo materia艂贸w b臋d膮cych kryptoreklam膮. S膮 ni膮 mi臋dzy innymi same ok艂adki pisma. M艂ode kobiety prezentuj膮 na nich idea艂 seksownego wygl膮du, jaki uda艂o im si臋 osi膮gn膮膰 dzi臋ki u偶yciu kosmetyk贸w i ubra艅 firm wymienionych na drugiej stronie. W Cosmopolitan roi si臋 tak偶e od rozsianych po tekstach nazw r贸偶nych produkt贸w. Jest to zrobione w ten spos贸b, 偶e niejako zrastaj膮 si臋 one z poruszan膮 problematyk膮, kt贸ra ma przesta膰 by膰 wyobra偶alna bez nich.
Dobrze ilustruje to tekst z wrze艣nia 2005, zatytu艂owany „Zosta艅 mistrzyni膮 flirtu”. Mowa w nim o tym, jak wysy艂a膰 subtelne, niewerbalne sygna艂y zainteresowania w stron臋 m臋偶czyzn. Oto przyk艂ad: „Oczaruj go spojrzeniem. Patrz mu w oczy nie przez dwie, trzy, lecz przez pi臋膰 sekund! B臋dzie to dla niego znak, 偶e naprawd臋 go po偶膮dasz (…). Rol臋 magnesu spe艂ni膮 powieki po艂yskuj膮ce metalicznie w kolorze szampana, srebra, z艂ota, miedzi albo fioletu. Wypr贸buj trzy barwy p艂ynnych cieni Chanel”. Inne sposoby przyci膮gni臋cia zainteresowania wymagaj膮 kolejnych kosmetyk贸w: „Lekko przechyl g艂ow臋 na bok. Taki gest jest jak nie艣mia艂a, lecz fascynuj膮ca propozycja i pytanie ‘skusisz si臋?’. Spryskaj w艂osy preparatem nab艂yszczaj膮cym l’Oreal”. Cosmopolitan prezentuje wymienione produkty jako niezb臋dne sk艂adniki pewnych skutecznych strategii osi膮gania erotycznych cel贸w.
Co ciekawe, w sk艂ad zachwalanych towar贸w wchodzi… samo pismo. Na przyk艂ad, w艣r贸d wymienianych przez nie „Kobiecych sekret贸w, kt贸re on chce pozna膰”, znajduje si臋 nie co innego, tylko „najnowsze Cosmo” (marzec 2005). Nic te偶 nie rozgrzeje r贸wnie mocno wsp贸艂偶ycia pary ni偶 jego styczniowy numer. Nale偶y roz艂o偶y膰 go w sypialni na stronie z pozycjami seksualnymi, tak by m臋偶czyzna m贸g艂 wybra膰 z nich swoje ulubione. Cosmopolitan stanowi r贸wnie偶 idealny prezent na Gwiazdk臋, no i oczywi艣cie niezb臋dny sk艂adnik wizerunku nowoczesnej, bezpruderyjnej dziewczyny. Wszystko to 艣wiadczy o rzeczy pozornie oczywistej: 偶e pismo odsy艂a do kapitalistycznego rynku, kt贸rego stanowi sk艂adnik.
DWOISTE PRZES艁ANIE
Wi膮偶e si臋 z tym jednak dwuznaczno艣膰 wysy艂anego przez nie komunikatu. Jako rywalizuj膮cy na tym rynku indywidualistyczny podmiot czytelniczka ma by膰 pewna siebie i przebojowa. Trudno jednak tak膮 by膰 osobie pogr膮偶onej w permanentnym stresie, czy uda艂o si臋 sprosta膰 wy艣rubowanym normom atrakcyjno艣ci. Pismo wci膮偶 podsyca kompleksy i niepewno艣膰 adresatek, nawet je艣li czasem puszcza do nich oko twierdz膮c, 偶e nie warto si臋 przejmowa膰 drobnymi niedoskona艂o艣ciami urody lub 偶e wr臋cz nale偶y uczyni膰 z nich atut. Nie podwa偶a to jednak podstawowej zasady, i偶 to wygl膮d ma stanowi膰 podstaw臋 nie tylko realizacji erotycznych zamierze艅, ale wszelkiej 偶yciowej samooceny kobiety. Jak 艂atwo si臋 domy艣li膰, m臋偶czyzna zajmuje w tym uniwersum diametralnie odmienn膮 pozycj臋. Po pierwsze, zainteresowanie kobiet nie determinuje jego warto艣ci; po drugie, mo偶e je wzbudzi膰 na rozmaite sposoby, nie wy艂膮cznie urod膮. Erotyzm obojga jest uwik艂any w konsumpcj臋, lecz odmiennego typu. Podczas gdy ona ma konsumowa膰 przede wszystkim dla niego i dopiero na drugim miejscu dla siebie, on ma to robi膰 przede wszystkim dla siebie i dopiero na drugim miejscu dla niej.
Sk膮d si臋 bierze ta nier贸wno艣膰 p艂ciowa w pi艣mie prawie ca艂kiem wyzbytym resztek tradycyjnego my艣lenia? Nie ceni膮cym 艣wi膮t, domowego ogniska, macierzy艅skiego powo艂ania ani wymog贸w 偶e艅skiej skromno艣ci? Oczywi艣cie, mo偶na argumentowa膰, 偶e jednak z tradycji, o czym dobitnie 艣wiadczy fakt, i偶 zachodnich wersjach Cosmopolitan brak zacytowanej wcze艣niej anatemy wzgl臋dem aktywnego inicjowania flirt贸w przez kobiet臋. Z drugiej strony, trudno wyobrazi膰 sobie nawet w kompletnie 艣wieckim kapitalizmie lepszych konsument贸w ani偶eli osoby, kt贸rych najwa偶niejszym celem 偶yciowym jest sta膰 si臋 atrakcyjnym towarem dla m臋偶czyzn. 呕e艅ski erotyzm, wyzwolony z idiotyzmu 偶ycia kury domowej, zosta艂 obecnie zaprz臋gni臋ty do nap臋dzania zysk贸w przemys艂u upi臋kszaj膮cego. Zamiast g艂osi膰 potrzeb臋 powrotu do czas贸w kr贸la 膯wieczka lub postulowa膰 inne sposoby wylania dziecka z neoliberaln膮 k膮piel膮, warto zastanowi膰 si臋, co w tej sytuacji pomaga, a co szkodzi samym kobietom. Swoboda seksualna to wielki skarb. Tym cenniejszy, im mniej ma wsp贸lnego z dominacj膮 m臋偶czyzn i kapitalistycznego rynku.
Katarzyna Szumlewicz
Napisane przez EwaCh
dnia October 20 2007
2275 czyta ·