W s艂ynnym 24 rozdziale I tomu Kapita艂u stary Marks zrekonstruowa艂 proces narodzin angielskiego kapitalizmu. Integralnym elementem tego procesu by艂o zjawisko, kt贸re kroniki historyczne odnotowa艂y pod nazw膮 enclosures, czyli grodze艅. Polega艂y one na ogradzaniu i zajmowaniu przez wielkich dzier偶awc贸w oraz pan贸w feudalnych grunt贸w gminnych u偶ytkowanych do tej pory przez ch艂op贸w. Nowi w艂a艣ciciele przekszta艂cali owe grunty w pastwiska dla owiec, kt贸rych hodowla mia艂a sta膰 si臋 藕r贸d艂em prz臋dzy we艂nianej dla angielskiej manufaktury w艂贸kienniczej. Dawni u偶ytkownicy tych ziem okazali si臋 zb臋dni i zostali brutalnie wyp臋dzeni z teren贸w, kt贸re wcze艣niej gwarantowa艂y im przetrwanie. Finalnym akordem grodze艅 by艂o clearing of estates – wyczyszczanie zaj臋tych grunt贸w z ch艂opskiej zabudowy mieszkalnej po to, by maksymalnie wielk膮 przestrze艅 przeznaczy膰 na pastwiska. Wyw艂aszczeni z warunk贸w swej pracy, pozbawieni 艣rodk贸w do 偶ycia i miejsca zamieszkania, wolni ch艂opi, stanowi膮cy niegdy艣 populacj臋 drobnych w艂a艣cicieli i dzier偶awc贸w, spadli teraz do roli n臋dznych wyrobnik贸w. Tak oto narodzi艂a si臋 masa pracownik贸w najemnych, kt贸rzy rozpocz臋li migracj臋 do miast, by podj膮膰 z czasem prac臋 w rozwijaj膮cym si臋 dynamicznie przemy艣le fabrycznym.
Istnieje daleka, cho膰 znacz膮ca analogia pomi臋dzy zjawiskiem grodze艅, sportretowanym przez Marksa, a zmianami zachodz膮cymi wsp贸艂cze艣nie nie tylko w Polsce. Ot贸偶 r贸wnie偶 obecnie mamy do czynienia z praktyk膮 grodze艅. Jednak偶e jej 艣rodowiskiem nie s膮 grunty wiejskie, lecz przestrze艅 miejska. Nasze miasta zaczynaj膮 roi膰 si臋 od metalowych ogrodze艅, kt贸re okalaj膮 budynki i ca艂e kompleksy mieszkalne, broni膮c do nich wst臋pu wszystkim niepo偶膮danym go艣ciom. Te ogrodzenia maj膮 separowa膰 od niebezpiecznego otoczenia i strzec spokoju, tych kt贸rzy zamieszkuj膮 w ich obr臋bie.
Alphaville prawie dla ka偶dego
Ten pomys艂 na bezpieczne 偶ycie nie jest oczywi艣cie polskim wynalazkiem. 艢wiadczy o tym przyk艂ad luksusowego osiedla mieszkaniowego Alphaville w Brazylii, o kt贸rym pisz膮 Hans Martin i Herold Schumann w swojej ksi膮偶ce Pu艂apka globalizacji. Alphaville stanowi kompleks cudownych domk贸w i willi otoczonych wysokimi murami wyposa偶onymi w reflektory-szperacze oraz elektroniczne czujniki rejestruj膮ce ka偶de poruszenie. Wej艣cia do tej rajskiej enklawy chroni pot臋偶na stalowa brama. Go艣cie mog膮 j膮 przekroczy膰 jedynie po uprzednim telefonicznym skontaktowaniu si臋 z mieszka艅cem, kt贸rego pragn膮 odwiedzi膰. Ca艂y kompleks jest dozorowany przez prawie czterystu uzbrojonych prywatnych stra偶nik贸w, kt贸rzy mog膮 samowolnie strzela膰 do ka偶dego podejrzanego intruza. A jest si臋 kogo obawia膰: na w艂asno艣膰 i spok贸j mieszka艅c贸w tego osiedla czyha brazylijska biedota koczuj膮ca nieopodal. Alphaville to idealny model „dla mieszka艅c贸w metropolii obawiaj膮cych si臋 w centrum przest臋pczo艣ci i rebeliant贸w”, to wzorcowy azyl dla elitarnego dobrobytu, kt贸ry w poszukiwaniu bezpiecze艅stwa zamyka si臋 w ekskluzywnej twierdzy, odgradzaj膮c si臋 od chaosu i biedy. Dlatego kopie tego modelu powstaj膮 wsz臋dzie tam, gdzie pi臋trz膮 si臋 nier贸wno艣ci spo艂eczne, a wi臋c w Afryce Po艂udniowej, Singapurze, Indiach, w USA, wybrze偶u morza 艣r贸dziemnego we W艂oszech, Portugalii, Hiszpanii, Francji.
Alphaville nie jest oczywi艣cie niczym nowym. Bogaci zawsze separowali si臋 od biednych. Jednak偶e wsp贸艂cze艣nie ten model zamkni臋tej enklawy bezpiecze艅stwa upowszechnia si臋 w艣r贸d klasy 艣redniej, jak r贸wnie偶 obywateli mniej zamo偶nych. Dzieje si臋 tak i w Polsce. Dzi艣 wi臋kszo艣膰 nowo wybudowanych w naszym kraju kompleks贸w mieszkaniowych stanowi namiastk臋 brazylijskiego wzoru. Standardem staj膮 si臋: masywny p艂ot, 偶elazna brama sterowana pilotem, czujne kamery, ochroniarze pilnuj膮cy wej艣膰. R贸wnie偶 stare budynki i kamienice po艂o偶one w co bardziej atrakcyjnych obszarach przestrzeni miejskiej zamieniaj膮 si臋 w dobrze umocnione miniaturowe bastiony – jak dzieje si臋 to obecnie chocia偶by w okolicach placu Wilsona w Warszawie. Blokom mieszkaniowym z okresu w艂adzy ludowej pozostaje substytut wyrafinowanych zabezpiecze艅 w postaci zamkni臋tych drzwi wej艣ciowych i domofonu – tego skromnego egalitarnego urz膮dzenia, kt贸re nie pozwoli wtargn膮膰 do 艣rodka byle komu. Tak wi臋c Alphaville staje si臋 niewyczerpanym 藕r贸d艂em inspiracji i modelem, kt贸ry chocia偶by w postaci tak szcz膮tkowej jak w przypadku prostego domofonu staje si臋 naszym chlebem powszednim.
Ludzie zb臋dni w neoliberalnym kapitalizmie
Procesy grodzenia, kt贸re tak wymownie scharakteryzowa艂 Marks, mia艂y swoj膮 ekonomiczn膮 baz臋. By艂 ni膮 wczesny kapitalizm. Wsp贸艂cze艣nie sytuacja przedstawia si臋 podobnie. Dzi艣 motorem nap臋dzaj膮cym proces grodzenia przestrzeni miejskiej jest rozwini臋ty ponad ludzk膮 wytrzyma艂o艣膰 neoliberalny kapitalizm. Jego wczesnonowoczesny odpowiednik pozbawi艂 angielskich ch艂op贸w 藕r贸de艂 utrzymania, uczyni艂 ich w艂贸cz臋gami i zepchn膮艂 na margines 偶ycia spo艂ecznego. Obecnie w analogicznych warunkach znale藕li si臋 wszyscy ci, dla kt贸rych w porz膮dku ekonomicznym nie starcza miejsca. Innymi s艂owy neoliberalny kapitalizm, kt贸rego logika rz膮dzi przebiegiem transformacji gospodarczej w Polsce, skazuje tak wielu na los ludzi zb臋dnych – zb臋dnych w procesie produkcji ekonomicznej i procesie biologicznej reprodukcji 偶ycia spo艂ecznego. Wystarczy przypomnie膰 tylko jedn膮 wstydliw膮 dan膮: prawie 20% Polak贸w pozostaje na bezrobociu, a spo艣r贸d nich oko艂o 85% nie posiada uprawnienia do zasi艂ku. W obliczu prawa s膮 oni skazani na... 艣mier膰 g艂odow膮. Jednak偶e ludzie zb臋dni to nie tylko bezrobotni, ale r贸wnie偶 eksmitowani z mieszka艅, oddelegowani do systemu opieki socjalnej, a wi臋c zmuszeni, by 偶y膰 z minimalnych zapom贸g i rent, jak r贸wnie偶 emeryci utrzymuj膮cy si臋 z g艂odowych 艣wiadcze艅; a tak偶e wszyscy ci, dla kt贸rych pa艅stwo nie przewiduje 偶adnego wsparcia.
To przede wszystkim ludzie zb臋dni s膮 ofiarami wsp贸艂czesnych proces贸w grodzenia. Bezrobotni, bezdomni, niedojadaj膮cy emeryci, renci艣ci stanowi膮 bowiem nie lada zagro偶enie, kiedy kr臋c膮 si臋 wok贸艂 艣mietnik贸w w poszukiwaniu resztek jedzenia, puszek aluminiowych, z艂omu, nikomu ju偶 niepotrzebnych przedmiot贸w codziennego u偶ytku czy tymczasowego noclegu. Szw臋daj膮c si臋 bez celu i nadziei na godne 偶ycie albo gnie偶d偶膮c si臋 w zakamarkach podw贸rzy i popijaj膮c najta艅sze wino, przyprawiaj膮 o ciarki na plecach porz膮dnych lokator贸w. To w obronie przed tym pe艂zaj膮cym niebezpiecze艅stwem wznosi si臋 ogrodzenia, zamyka bramy, instaluje kamery, zatrudnia ochroniarzy i rygluje drzwi. Pozw贸l czytelniku, i偶 ten, kt贸ry pisze te s艂owa, przywo艂a tu w艂asne do艣wiadczenie. Od jakiego艣 czasu wok贸艂 pewnego kompleksu mieszkaniowego na warszawskim 呕oliborzu powstaje masywne ogrodzenie sk艂adaj膮ce si臋 z 偶elaznego p艂otu i bramy. Jedna z inicjatorek tego przedsi臋wzi臋cia uzasadnia艂a je przekonuj膮c, i偶 „tacy narkomani potrafi膮 ca艂y dom pu艣ci膰 z dymem, a ilu to nierob贸w kr臋ci si臋 w pobli偶u naszego 艣mietnika – wiadomo czym si臋 to sko艅czy”. Rzeczywi艣cie, w 艣mietniku stoj膮cym na podw贸rku tego kompleksu zadomowi艂o si臋 dw贸ch bezdomnych. Wygl膮da na to, 偶e ca艂y dzie艅 siedz膮 w nim i spiskuj膮 jak zrujnowa膰 ten uroczy zak膮tek miasta. Zapewne zaraz po uko艅czeniu prac nad ogrodzeniem zostan膮 oni przegnani ze swej dora藕nej siedziby. Wtedy z pewno艣ci膮 podw贸rkowy 艣mietnik, kt贸ry do tej pory by艂 integralnym elementem publicznej miejskiej przestrzeni, stanie si臋 tylko i wy艂膮cznie „naszym 艣mietnikiem”, a wi臋c prywatn膮 domen膮 porz膮dnych lokator贸w.
Prywatyzacja i erozja przestrzeni miejskiej
Powy偶szy przypadek pozwala przypatrzy膰 si臋 efektom, jakie wytwarzaj膮 dzisiejsze procesy grodzenia. Najwa偶niejszym z tych efekt贸w jest prywatyzacja domen mieszkalnych. Oznacza to, 偶e ogradzane bloki, kamienice czy kompleksy mieszkaniowe zostaj膮 pozbawione charakteru publicznego i wy艂膮czone z przestrzeni urbanistycznej, otwartej dla swobodnego ruchu mieszka艅c贸w. Prawo do korzystania ze sprywatyzowanych domen podlega ograniczeniu do zamieszkuj膮cych w nich lokator贸w; staje si臋 przywilejem nielicznych. Dla ludzi zb臋dnych, jak r贸wnie偶 dla wszystkich, kt贸rzy nie mieszkaj膮 w tych domenach, nie ma tu ju偶 miejsca. Wraz ze wzniesieniem ogrodzenia pojawia si臋 nieuchronnie podzia艂 na swoich, to znaczy wsp贸lnot臋 porz膮dnych lokator贸w, oraz obcych, kt贸rym odmawia si臋 prawa wst臋pu i ogranicza si臋 swobod臋 ruchu. Obcy, przebywaj膮c za zewn膮trz ogrodzenia, staj膮 si臋 tym bardziej podejrzani i niebezpieczni, albowiem kr臋c膮c si臋 wok贸艂 bram oraz p艂ot贸w, mog膮 my艣le膰 tylko o jednym: jak pokona膰 ogrodzenie, by zniszczy膰, okra艣膰 czy zgwa艂ci膰 wszystko to, czego ono strze偶e. Kiedy przed cz艂owiekiem pozbawionym szans na godne 偶ycie stawia si臋 kraty, to sygnalizuje si臋 mu, 偶e jest potencjalnym z艂oczy艅c膮. Tak w艂a艣nie tworzy si臋 przest臋pc贸w, zanim si臋 nimi rzeczywi艣cie stan膮.
Ludzie zb臋dni, wykluczani z prywatyzowanych domen mieszkalnych, przenosz膮 si臋 do park贸w, skwer贸w, plac贸w i centr贸w komunikacyjnych, s艂owem przemieszczaj膮 si臋 do miejsc publicznych. Jednak i tutaj nie znajduj膮 przyjaznej dla siebie przystani. Mieszcza艅skie gusta bowiem s膮 wyj膮tkowo uczulone na obecno艣膰 podejrzanych typ贸w. Nie po to przecie偶 przep臋dzono ich z domen mieszkalnych, aby teraz mogli swobodnie grasowa膰 po naszych parkach czy dworcach. Ta sama logika my艣lenia, kt贸ra zadecydowa艂a o wykluczeniu ludzi zb臋dnych z kompleks贸w mieszkalnych, wzdraga si臋 przed przyznaniem im praw do swobody ruchu w miejscach tradycyjnie uznanych za publiczne. Dlatego przebywaj膮c w nich czuj膮 si臋 oni w najlepszym razie niepo偶膮dani, zazwyczaj jednak s膮 z nich mniej lub bardziej brutalnie usuwani. I tutaj zn贸w przyk艂ad z w艂asnego podw贸rka. Do niedawna w Parku im. 呕eromskiego na warszawskim 呕oliborzu mieszka艅cy stolicy mogli swobodnie i bez zb臋dnych ogranicze艅 spacerowa膰, przebywa膰, spotyka膰 si臋, odpoczywa膰 i bawi膰. S艂u偶by porz膮dkowe pojawia艂y si臋 tu tylko wtedy, kiedy zasz艂a taka potrzeba. Po gruntownej odnowie park ten obr贸s艂 wysokim, metalowym, trudnym do przej艣cia ogrodzeniem. W jego granicach pojawili si臋 na sta艂e pracownicy prywatnej firmy ochroniarskiej. Patrole policyjne pojawiaj膮 si臋 w nim nadzwyczaj cz臋sto. Na jego terenie zacz臋艂y obowi膮zywa膰 nowe restrykcyjne przepisy, kt贸re zabraniaj膮 nie tylko zachowa艅 o charakterze ludycznym, ale r贸wnie偶 wprowadzania udomowionych czworonog贸w. Co wi臋cej, park im. 呕eromskiego zosta艂 poddany ograniczeniom w wymiarze czasowym: mo偶na w nim przebywa膰 tylko w godzinach 6 rano – 22 wieczorem. Wida膰 zatem, 偶e suma tych zmian uczyni艂a z przestrzeni wypoczynku i rekreacji, powszechnie dost臋pnej dla ka偶dego w czasie dnia i nocy, miejsce czasowo i przestrzennie ograniczone, 艣ci艣le i nieustannie nadzorowane przez s艂u偶by porz膮dkowe, w obr臋bie kt贸rego pojawi艂y si臋 regulacje wykluczaj膮ce szereg „ryzykownych” zachowa艅, takich jak chocia偶by spacer z psem. Analogia pomi臋dzy przemian膮 Parku im. 呕eromskiego a grodzeniami domen mieszkalnych jest uderzaj膮ca.
Dorzu膰my do tego obrazu kolejny element. Od niedawna warszawska policja i stra偶 miejska zacz臋艂y intensywnie penetrowa膰 miejsca publiczne, uganiaj膮c si臋 za tymi, kt贸rzy o艣mielili si臋 spo偶ywa膰 w nich napoje alkoholowe. Autor tych s艂贸w zalicza si臋 do amator贸w bezplanowych spacer贸w po mie艣cie z butelk膮 alkoholu. Jaki艣 czas temu podczas jednego z takich spacer贸w zdarzy艂o mu si臋 dwukrotnie zosta膰 zatrzymanym przez przedstawicieli s艂u偶b porz膮dkowych za popijanie wina w parku. Jednak uda艂o mu si臋 unikn膮膰 zap艂acenia kary w wysoko艣ci 100 PLN, dzi臋ki z艂o偶eniu samokrytyki i obietnicy, 偶e wi臋cej si臋 to nie powt贸rzy. Tak wysoka kara jest w stanie wyp艂oszy膰 z miejsc publicznych tych, kt贸rzy przywykli relaksowa膰 si臋 przy pomocy odrobiny alkoholu. Wielu z nich zapewne znajdzie pocieszenie w ogr贸dkach piwnych, ale ci, kt贸ry z braku got贸wki nie mog膮 sobie pozwoli膰 na tak膮 przyjemno艣膰 zapewne na dobre wyprowadz膮 si臋 z park贸w, plac贸w i dworc贸w. Taki los spotyka w艂a艣nie ludzi zb臋dnych. Brutalnie egzekwowany zakaz spo偶ywania alkoholu w miejscach publicznych uderza najbardziej w nich. A mo偶e jest po prostu jednym wi臋cej sposobem na to, jak pozby膰 si臋 podejrzanych typ贸w i 艂achmaniarzy z miejsc, w kt贸rych paraduj膮 porz膮dni obywatele.
Wspomniane powy偶ej przypadki stanowi膮 wyraz szerszego zjawiska, jakim jest rozci膮ganie i intensyfikowanie policyjnego nadzoru nad miejsk膮 przestrzeni膮 publiczn膮. W jej obr臋bie zaczyna pojawia膰 si臋 coraz wi臋cej patroli policyjnych oraz kamer monitoruj膮cych zachowania ludzi. Chodzi o to, by wytropi膰, a potem usun膮膰 z miejsc publicznych wszystkich potencjalnych z艂oczy艅c贸w oraz tych, kt贸rzy swym zachowaniem i wygl膮dem odstaj膮 od normy. Celem podejmowanych dzia艂a艅 i regulacji jest wyeliminowanie zachowa艅 i os贸b zagra偶aj膮cych porz膮dkowi publicznemu, jak r贸wnie偶 o narzucenie kontroli w obszarach regulowanym wcze艣niej przez obyczaje i swobodne uzgodnienia mieszka艅c贸w. To, co dzieje si臋 w parkach i na dworcach ma schlebia膰 najbardziej ko艂tu艅skim gustom, ma dopasowa膰 si臋 do mieszcza艅skiego wymogu 艂adu i porz膮dku. W konsekwencji ludzie zb臋dni w procesie reprodukcji 偶ycia spo艂ecznego staj膮 si臋 r贸wnie偶 niepo偶膮dani w przestrzeni miejskiej.
Efektem tego stanu rzeczy jest degradacja miejskiej przestrzeni publicznej, przynajmniej tego jej wyobra偶enia, kt贸re inspirowa艂o umys艂y dziewi臋tnastowiecznych i dwudziestowiecznych urbanist贸w oraz polityk贸w. To w艂a艣nie w dziewi臋tnastym stuleciu na fali proces贸w demokratyzacji powstaje idea demokratycznej przestrzeni publicznej. Projektowane zgodnie z ni膮 bulwary, place, parki czy centra komunikacyjne mia艂y utworzy膰 wewn膮trz miast rozleg艂膮 sfer臋, powszechnie dost臋pn膮 dla ka偶dego bez wzgl臋du na pochodzenie, zawarto艣膰 portfela, wykonywany zaw贸d, p艂e膰 czy wykszta艂cenie. Taka sfera by艂a p艂aszczyzn膮 integracji spo艂ecznej. Tworzy艂a ona materialne podstawy sp贸jno艣ci dla demokratycznego spo艂ecze艅stwa. Dzisiaj, kiedy ludzi zb臋dnych w neoliberalnym kapitalizmie wypycha si臋 tak z domen mieszkalnych, jak i miejsc publicznych, ta idea spada do rangi zwyk艂ego prze偶ytku. Przestrze艅 publiczna, oczyszczana z tych, kt贸rzy odstaj膮 od mieszcza艅skiej normy, oraz zape艂niona patrolami policyjnymi i kamerami, staje si臋 coraz bardziej miejscem niechcianym, zb臋dnym, wartym co najwy偶ej obowi膮zkowego spaceru.
Miasto wi臋zienne
Na skutek proces贸w grodzenia wsp贸艂czesne obszary miejskie powoli rozpadaj膮 si臋 na wielo艣膰 sprywatyzowanych, 艣ci艣le kontrolowanych i odgrodzonych od siebie domen. Jednocze艣nie przestrze艅 publiczna staje si臋 ekskluzywna, coraz trudniej dost臋pna – zaczyna kurczy膰 si臋 do nieznacznych rozmiar贸w. W efekcie przestaje by膰 ona zdolna, by integrowa膰 te sprywatyzowane domeny w ramach przestronnej struktury urbanistycznej nowoczesnego, demokratycznego miasta. W jego obr臋bie jest coraz wi臋cej krat, bram, kamer, stra偶nik贸w i policji, za艣 coraz mniej swobodnej i otwartej dla ka偶dego przestrzeni. W tym sensie wsp贸艂czesna topografia miejska przybiera form臋 w艂a艣ciw膮 dla zak艂adu penitencjarnego.
Procesy grodzenia sprawiaj膮 zatem, 偶e granica pomi臋dzy wi臋zieniem a miastem staje si臋 p艂ynna. Zgodnie z wcze艣niejszymi rozwa偶aniami mo偶emy wyr贸偶ni膰 w ramach wsp贸艂czesnej przestrzeni miejskiej trzy segmenty. Po pierwsze: wydzielone i sprywatyzowane domeny mieszkalne – ogrodzone i nadzorowane mikro-wi臋zienia, przeznaczone dla tych, kt贸rzy w nich mieszkaj膮. Po drugie: publiczne przestrzenie miejskie, poddane policyjnemu nadzorowi, monitorowane przez czujne kamery, regulowane przez represyjne prawo. Po trzecie: wi臋zienia sensu stricto, wype艂nione po brzegi przez tych, kt贸rzy zostali wykluczeni z wcze艣niejszych dw贸ch segment贸w. Co ciekawe, te dwa pierwsze obszary miejskie r贸偶ni膮 si臋 od klasycznych instytucji penitencjarnych jedynie ilo艣ciowo, a nie jako艣ciowo, jak mo偶na by przypuszcza膰. Domeny mieszkalne i przestrze艅 publiczna podlegaj膮 bowiem tym samym regu艂om i 艣rodkom kontroli, kt贸re swoje pierwotne zastosowanie znajduj膮 w wi臋zieniu. Wygl膮da na to, 偶e zasady organizacji zak艂ad贸w karnych przejmuj膮 w艂adz臋 nad dzisiejszym miastem. Pierwowzorem i najlepszym wyrazem tego zjawiska jest polityka by艂ego burmistrza Nowego Jorku Rudolfa Giulianiego, znana pod has艂em „zero tolerancji dla przest臋pczo艣ci”. By艂y prezydent Warszawy, zaostrzaj膮c rygor policyjny i wygra偶aj膮c kar膮 艣mierci, nie odkry艂 zatem Ameryki. Odwrotnie: to Ameryka wymy艣li艂a Kaczy艅skiego.
Przywo艂anie tu przyk艂adu ameryka艅skiego nie jest bez znaczenia. Niegdy艣 Nowy Jork by艂 miastem znanym z bardzo wysokiego bud偶etu socjalnego. W czasach Reagana bud偶et ten okrojono do minimum. Giuliani musia艂 zmaga膰 si臋 z konsekwencjami tego faktu, a zrobi艂 to po republika艅sku: przeznaczaj膮c ogromne 艣rodki na aparat policyjny. Wniosek nasuwa si臋 sam: kiedy tniemy wydatki na bezpiecze艅stwo socjalne, z czasem b臋dziemy musieli wydawa膰 znacznie wi臋cej na bezpiecze艅stwo publiczne.
*
Poparcie dla praktyki grodzenia przestrzeni miejskiej, jak r贸wnie偶 polityki zaostrzania rygoru policyjno-prawnego wynika z l臋ku przed lud藕mi zb臋dnymi, jaki odczuwa wi臋kszo艣膰 porz膮dnych obywateli. Nie jest to jedynie l臋k przed zagro偶eniem 偶ycia i dewastacj膮 mienia. Ludzie zb臋dni uciele艣niaj膮 bowiem w oczach porz膮dnych mieszka艅c贸w strach przed tym, czym oni sami mog膮 si臋 sta膰, uciele艣niaj膮 strach przed utrat膮 pracy i miejsca w spo艂ecze艅stwie, przed degradacj膮. Ogradzanie w艂asnych dom贸w jest w艂a艣nie sposobem, by odci膮膰 si臋 od tego l臋ku, by zostawi膰 go za pot臋偶n膮 metalow膮 krat膮. Nie jest to jednak argument za usprawiedliwianiem tego typu praktyk. S膮 one godne pot臋pienia i nie nale偶y szcz臋dzi膰 im krytyki. Jednak偶e zaw臋偶anie jej tylko do tych, kt贸rzy nawo艂uj膮 do grodze艅, nie wystarczy. Albowiem to nie ich l臋k zrodzi艂 ludzi zb臋dnych, lecz neoliberalny kapitalizm, kt贸ry zagra偶a nam wszystkim.
Postscriptum: w艂adza i polityka normalizacji
Grodzenie blok贸w i osiedli mieszkalnych, prywatyzacja i kurczenie si臋 miejskiej przestrzeni publicznej, intensyfikacja kontroli w miejscach publicznych, zaostrzenie rygoru prawnego, polityka typu „zero tolerancji” nie towarzysz膮 sobie na zasadzie przypadku, lecz tworz膮 艣ci艣le powi膮zany 艂a艅cuch zjawisk. 艁膮cznie kszta艂tuj膮 one pewien aparat w艂adzy i odpowiadaj膮cej mu polityki. Nale偶y zaznaczy膰, 偶e nie jest to w艂adza, kt贸rej intencjonalnym depozytariuszem by艂by jaki艣 okre艣lony podmiot spo艂eczny taki jak: klasa, rz膮d, elita spo艂eczna, cho膰 z pewno艣ci膮 dzia艂a ona w ich interesie. Ponadto jej materialnym o艣rodkiem czy no艣nikiem nie jest pa艅stwo, cho膰 jego agendy, elementy oraz instytucje sk艂adaj膮 si臋 na jej struktur臋. Dlatego te偶 tej formy stosunk贸w w艂adzy nie da si臋 zlokalizowa膰 w wyr贸偶nionym punkcie 艣wiata spo艂ecznego. Przecina ona segmenty konstrukcyjne tak pa艅stwa, jak i spo艂ecze艅stwa obywatelskiego, sfery prywatnej i publicznej. Mamy tu bowiem do czynienia z w艂adz膮 materialnie rozproszon膮, kt贸rej elementy stanowi膮: kamery, bramy, stra偶nicy, prywatne firmy ochroniarskie, patrole policji i stra偶y miejskiej, przepisy prawne, wi臋zienia. Wszystkie te jednostki tworz膮 rozga艂臋ziaj膮c膮 si臋 w przestrzeni infrastruktur臋 kontroli i nadzoru, kt贸ra reguluje i modeluje zachowania spo艂eczne. Ten z艂o偶ony mechanizm przybiera bez w膮tpienia posta膰 w艂adzy, poniewa偶 monitoruje, kontroluje, a tak偶e kszta艂tuje oraz wytwarza statyk臋 i dynamik臋 populacji spo艂ecznej. Inaczej rzecz ujmuj膮c, stanowi on uk艂ad instrument贸w, za po艣rednictwem kt贸rych realizowana jest pewna polityka – nazwijmy j膮 tu polityk膮 normalizacji przestrzeni spo艂ecznej. Polega ona na wydzielaniu i wyodr臋bnianiu w ramach przestrzeni spo艂ecznej pewnych domen, organizowanych zgodnie z okre艣lonymi normami i regulacjami. Definiuj膮 one mo偶liwe zachowania ludzkie oraz wyznaczaj膮 przebieg interakcji spo艂ecznych w ramach tych domen. Okre艣laj膮 regu艂y wej艣cia i wyj艣cia, poruszania si臋 i sposobu przebywania na ich obszarze. Przede wszystkim jednak ustanawiaj膮 zasady inkluzji i ekskluzji w granicach wydzielonych segment贸w przestrzeni spo艂ecznej. Tym samym dokonuje si臋 normalizacja populacji spo艂ecznej. Polityka normalizacyjna polega na tym, 偶e zbiorowo艣膰 ludzka zostaje podporz膮dkowana regulacjom, kt贸re rz膮dz膮 jej rozk艂adem i mobilno艣ci膮 w ramach przestrzeni spo艂ecznej. W ten spos贸b powstaje populacja znormalizowanych obywateli 艣wiata spo艂ecznego, z drugiej za艣 strony zostaje wyodr臋bniona szeroka kategoria tych, kt贸rzy nie przystaj膮 do obowi膮zuj膮cych norm i regulacji. Albowiem przedmiotem polityki normalizacyjnej jest zbiorowo艣膰 spo艂eczna, kt贸rej istotna cz臋艣膰 stanowi element dysfunkcjonalny w ramach ca艂o艣ci istniej膮cego uk艂adu spo艂eczno-ekonomicznego. Stawk膮 w tej normalizacyjnej grze jest ustanowienie porz膮dku spo艂ecznego, kt贸ry pozwala艂by na zarz膮dzanie populacj膮 ludzk膮 w sytuacji, gdy cz臋艣膰 tej populacji nie mie艣ci si臋 w ramach panuj膮cego uk艂adu spo艂eczno-ekonomicznego. W tym sensie praktyki i techniki normalizacyjne oraz skorelowany z nim mechanizm w艂adzy nale偶y rozpatrywa膰 jako samorzutn膮 reakcj臋 systemu spo艂ecznego na produkowane przez niego samego efekty dysfunkcjonalne. Polityka normalizacyjna, tak jak i towarzysz膮cy mu re偶im, nie jest praktyk膮 intencjonaln膮, cho膰 realizuj膮 j膮 okre艣lone instytucje, agencje i podmioty. Co wi臋cej, artykulacja jej tre艣ci mo偶e i coraz cz臋艣ciej znajduje sw贸j wyraz w postaci hase艂 i pierwszoplanowych element贸w program贸w politycznych. Zgodnie z tym, co one g艂osz膮, celem polityki normalizacji przestrzeni spo艂ecznej faktycznie jest bezpiecze艅stwo, cho膰 nie tyle bezpiecze艅stwo obywateli, ile raczej dominuj膮cego uniwersum spo艂eczno-ekonomicznego. Innymi s艂owy jej przeznaczeniem jest produkcja i reprodukcja porz膮dku spo艂ecznego, niezb臋dnego dla produkcji i reprodukcji ca艂okszta艂tu ekonomiczno-spo艂ecznej struktury osadzonej na matrycy neoliberalnej ekonomii. Chodzi zatem nie tylko o wydzielenie tej dysfunkcjonalnej cz臋艣ci populacji spo艂ecznej, by rozci膮gn膮膰 nad ni膮 kontrol臋, ale mo偶e przede wszystkim o zarz膮dzanie populacj膮 spo艂eczn膮 zgodnie z wymogami efektywno艣ci i bezpiecze艅stwa neoliberalnego re偶imu.
Do ustalenia pozostaje jeszcze jedna kwestia: do jakiego stopnia polityka normalizacji przestrzeni spo艂ecznej pozostaje kompatybilna z geopolityk膮 prowadzon膮 w wymiarze stosunk贸w mi臋dzynarodowych. Przez t臋 ostatni膮 mam na my艣li zar贸wno polityk臋 pa艅stw rozwini臋tych prowadzon膮 odno艣nie migracji ludzi z kraj贸w z trzeciego 艣wiata, jak r贸wnie偶 tzw. wojn臋 z terroryzmem. W obu przypadkach mamy do czynienia z dzia艂aniami rz膮dz膮cymi si臋 logik膮 bezpiecze艅stwa – bezpiecze艅stwa 艣wiatowego systemu ekonomicznego. Je偶eli chodzi o migracj臋 mo偶na 艣mia艂o m贸wi膰 o praktykach politycznych, maj膮cych na celu regulacj臋 rozk艂adu i mobilno艣ci wielo艣ci populacji w skali globalnej. Zaostrzanie kryteri贸w imigracyjnych, uszczelnianie i rozbudowa granic, zaostrzanie przepis贸w dotycz膮cych sta艂ego pobytu, a nawet dzia艂ania w艂adz wobec imigrant贸w – wszystkie te elementy przyczyniaj膮 si臋 do rozwoju przestrzennie rozproszonej infrastruktury kontroli, kt贸ra stanowi platform臋 praktyk normalizacyjnych, realizowanych tak w przestrzeni miejskiej, jak i 艣wiatowej. R贸wnie偶 polityka prowadzona pod kryptonimem „wojny z terroryzmem” rz膮dzi si臋 analogiczn膮 logik膮. Materializuje si臋 ona pod postaci膮 systemu nadzoru i monitoringu, kt贸rego rozbudowa post臋puje kosztem znacznego ograniczenia praw obywatelskich. Wgl膮d w korespondencj臋, prawo do zak艂adania pods艂uchu, 艂atwy dost臋p do danych osobowych, zaostrzanie warunk贸w zatrzymywania i aresztowania, etc. – zestaw tych instrument贸w w niebezpiecznym stopniu rozszerzaja zakres uprawnie艅 organ贸w bezpiecze艅stwa. Oznacza to, 偶e w imi臋 walki z zagro偶eniem terrorystycznym w艂adza przenika do naczy艅 w艂osowatych cia艂a spo艂ecznego. Tym praktykom, kt贸re maj膮 miejsce w obr臋bie pa艅stw, towarzysz膮 dzia艂ania na arenie mi臋dzynarodowej. Polegaj膮 one na tworzeniu porz膮dku bezpiecze艅stwa mi臋dzynarodowego w oparciu o narzucane normy politycznego i ekonomicznego funkcjonowania spo艂ecze艅stw. W pierwszym przypadku chodzi o formalnie rozumian膮 liberaln膮 demokracj臋, w drugim za艣 o wolny rynek. Owe wymogi decyduj膮 o statusie i miejscu danego kraju w ramach globalnego uniwersum, decyduj膮 o jego przyj臋ciu do licz膮cych si臋 instytucji mi臋dzynarodowych albo o tym, czy zostanie (i na jakich zasadach) mu udzielne wsparcie finansowe. Funkcjonowanie poza zasi臋giem wolnorynkowych i liberalnych regulacji skazuje dany kraj na status „pa艅stwa 艂otrowskiego” czy te偶 po prostu na status pa艅stwa o podejrzanej reputacji. Stawk膮 w tej grze jest uregulowanie przestrzeni stosunk贸w mi臋dzynarodowych zgodnie z wymogami globalnego porz膮dku ekonomicznego.
Dopatrywanie si臋 prostych analogii pomi臋dzy polityk膮 normalizacji przestrzeni miejskiej a praktykami politycznymi podejmowanymi w skali globalnej nie jest 艂atwe. By膰 mo偶e nie trzeba przeprowadza膰 ich na si艂臋. Warto jednak dostrzec kompatybilno艣膰 pomi臋dzy zjawiskami zachodz膮cymi w skali lokalnej i globalnej, pomi臋dzy praktykami normalizacyjnymi podejmowanymi w perspektywie mikro i makro. Te zjawiska i praktyki dowodz膮 bowiem istnienia porz膮dku, w kt贸rym swobodnemu przep艂ywowi kapita艂u, inwestycji i spekulacji finansowych towarzyszy powstanie infrastruktury w艂adzy nadzoruj膮cej, monitoruj膮cej, blokuj膮cej oraz reguluj膮cej aktywno艣膰 jednostek ludzkich.
Sebastian Michalik
Napisane przez EwaCh
dnia May 01 2007
2041 czyta ·